„Zabójstwo Herakliusza Pronobisa” zabójstwem, ale i tak największym złem i tajemnicą są kobiety
Z Zabójstwem Herakliusza Pronobisa jest duży problem i to nie taki, że na moment pisania recenzji książka ta nigdy nie ukazała się w formie jednej książki. Chociaż zdecydowanie utrudnia to zapoznanie się z jej treścią i uważam za skrajnie żenujące, że ludzie, którzy latami żerują na wykreowanej przez Zbigniewa Nienackiego postaci Pana Samochodzika, nie potrafią wydać książki, która ewidentnie opowiada o tym bohaterze - bo podobnie jak w Uroczysku facet nazywa się Tomasz i jest dziennikarzem. A więc przedmiotowa powieść jest dostępna jedynie w ramach dostępnych numerów gazety, w której odcinkami się ukazywała. Dobrze, że mamy internet i można się z tym w jakikolwiek sposób zapoznać! Ale ja widzę prawdziwy problem gdzieś indziej, jednakże nie czas to i nie miejsce, by o nim wspominać. Jeszcze się tym zajmiemy.
W ruinach sulejowskiego opactwa umiera w tajemniczych okolicznościach Herakliusz Pronobis, sędziwy, prześladowany naukowiec i kolekcjoner ekslibrisów, co najwidoczniej w świecie socjalistycznej Polski było potworną zbrodnią, skoro stało się podstawą do zdyskredytowania Pronobisa. W każdym razie śmierć zostaje uznana za nieszczęśliwy wypadek, jednak nasi bohaterowie uważają inaczej, jako że są w posiadaniu listu denata, z którego wynika, że przed śmiercią prześladowali go tajemniczy biali mnisi, a pewna czarna milady wypytywała go o testament żyjącego setki lat wcześniej szlachcica. A tymi bohaterami są dziennikarz Tomasz, który co ciekawe pracuje w piśmie, które odpowiadało za nagonkę na fanatyka ekslibrisów oraz Nataniel, artysta poeta, kolekcjoner kobiet. Obaj podejmują własne śledztwo i szybko trafiają na odpowiedni ślad. W pierwszej kolejności należy wskazać, że książka ma fatalny układ, dzieli się wyraźnie na trzy części, z czego ta środkowa ma tak niewiele wspólnego z głównym wątkiem, że się przez jakiś czas zastanawiałem, czy przypadkiem nie czytam jakiejś innej książki. No i zakończenie jest fatalne, bo po pierwsze bohaterowie naprawdę wolno myślą, co jest kompletnie niewiarygodne. Rozwiązanie tej zagadki nie było takie trudne. No a kiedy przychodzi rozwiązanie, to okazuje się, że ani Tomasz ani Nataniel w sumie nic nie zrobili, bo robotę odwaliła za nich jakaś baba. Nie mogę też nie wspomnieć o tym, jak doskonale zmarnowany został jeden z najlepszych dramatycznych fragmentów powieści, gdy zaraz po nim dostajemy rozwiązanie i okazuje się, że w sumie to nic wielkiego się nie wydarzyło.
Ale to wszystko jest de facto nieważne, bo podobnie jak Uroczysko, Zabójstwo Herakliusza Pronobisa jest książką zdominowaną przez obsesję autora na punkcie kobiet. I ponieważ mogę, to po prostu przekleję sobie to, co napisałem przy okazji Uroczyska. Nienacki traktuje kobiety jak jakieś mityczne, nieznane normalnym ludziom stworzenia, z którymi kontakt opiera się najwidoczniej na jakichś rytuałach, które zresztą umykają rozumom biednych mężczyzn. Naprawdę, wątki romantyczne w tej powieści są tak żałosne, że człowiek zaczyna się zastanawiać - czy w latach 50. w Polsce żyli sami frajerzy, nieumiejący rozmawiać z kobietami, czy może to Nienacki postanowił w taki sposób skonstruować swoich bohaterów. Sądzę, że jednak prawdziwsza może być ta pierwsza opcja, ponieważ to wszystko jest w tej książce pokazane jako normalne. No, normalne jest to, że młodzi mężczyźni obliczają każdy swój ruch, żeby przypodobać się danej kobiecie, która co chwila zmienia swoje zdanie, no bo kobiety, wiadomo. Sam spotkałem w życiu parę kobiet i kontakty z nimi nie były jakoś specjalnie ciężkie, podobne do kontaktów z mężczyznami. No kto by się spodziewał. W każdym razie monolog Nataniela o tym, jak należy traktować kobiety, to śmiech na sali, a zachowanie Babiego Lata jest dla mnie obrzydliwe. Bo wiadomo, ona jest kobietą, nie można jej zrozumieć.
Także Zabójstwo Herakliusza Pronobisa jest książką kompletnie nieudaną. Słabo skonstruowana, seksistowska fabuła. Ten Nienacki wydaje mi się jakimś oszołomem. No chyba że to wszystko jest czysto komediowe, bo przyznaję, że ta książka jest zabawna. Szczególnie bawi mnie to, że nasz narrator Tomasz ciągle wymienia zawody poszczególnych bohaterów. No i wszystko co związane z redakcją pisma też mnie bawiło.
Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.
Komentarze
Prześlij komentarz