Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2023

Rozpędzeni prosto w „Ciemną stronę Słońca”!

Obraz
    Właściwie to jest moja pierwsza powieść Terry’ego Pratchetta, bo poprzedni Dywan był przez pisarza przerabiany, a przy okazji Ciemnej strony Słońca żadnych takich informacji nie znalazłem, także… teraz można krytykować z przekonaniem, że mam do czynienia z pełnoprawnym, jednolitym i spójnym dziełem. A byłem nastawiony raczej pozytywnie, bo… nie wiem dlaczego, ale chciałem, żeby mi się spodobało i żebym w przyszłości połykał książki Pratchetta niczym młody pelikan.     Dom Sabalos wkrótce będzie obchodził pół roku czy coś w tym stylu i w związku z tym czeka go objęcie władztwa nad całą planetą. Niestety nie jest za różowo, ponieważ dzięki mocy obliczania prawdopodobieństwa (coś mi to mówi, ale chyba nie mogę sobie przypomnieć, co dokładnie…) prawie pewne jest, że zostanie on zamordowany w zamachu. To się dzieje, ale Dom nie ginie. I tak zaczyna się jedna z najnudniejszych, najbardziej bełkotliwych historii, jakie miałem nieprzyjemność czytać. Serio, nie mam nic więcej do napisania i

„Toy Wars” - Ziemiański wraca do gry!

Obraz
    W recenzji Miecza Orientu wyraziłem przypuszczenie, że Andrzej Ziemiański nie napisał nic nowego, tylko odgrzebał jakąś swoją starą pracę i na fali sukcesu Achai ją opublikował. Toy Wars tylko dowodzi mojej hipotezy, ponieważ ta książka jest praktycznie tym samym, co mieliśmy w tamtej trylogii (która zresztą była niby jedną powieścią). Nie wiem też, czy Toy Wars to powieść, czy zbiór trzech opowiadań, ale że jest tu jakaś jedna historia, to uznałem, iż spokojnie można napisać recenzję. W każdym razie cieszę się, że jest lepiej niż w Mieczu Orientu , bo… nie wytrzymałbym znowu tak tragicznego poziomu. Chciałbym też zaznaczyć, że ja bardzo chciałbym przestać uważać Ziemiańskiego za seksistę, no ale na przykład nawet wydawca mi tego nie ułatwia - w blurbie możemy przeczytać, że jest to książka „o kobiecie zwanej »Zabaweczką« ”. I co ja mam sobie po takim opisie pomyśleć?     Toy Iceberg ma się utrzymywać z pracy prywatnego detektywa, dzięki czemu odziedziczy po przybranym ojcu jaki

„Restauracja na końcu wszechświata” - śmierć warta filiżanki herbaty

Obraz
    Sukces książki Autostopem przez Galaktykę (i mam w tym momencie oczywiście na myśli powieść Douglasa Adamsa, a nie ten słynny i wielki fikcyjny poradnik dla galaktycznych autostopowiczów) mógł mnie nastawić pozytywnie do kontynuacji historii o wszystkim i o niczym. Nie piszę tego z pogardą czy drwiną, wręcz przeciwnie, raczej z sympatią. Kończąc recenzję poprzedniej powieści Adamsa byłem nastawiony raczej pozytywnie do dalszych jego prac, jednak po czasie nabrałem wątpliwości. Czy można utrzymać tak wysoki poziom w ramach tak absurdalnej serii? Bo prawda jest taka, że taki format może zachwycić, ale na dłuższą metę również znudzić. Jak więc wypada Restauracja na końcu wszechświata ?     Po wydarzeniach z poprzedniej książki Arthur Dent, Ford Prefect, Zaphod Beeblebrox oraz Trillian nie mogą oczywiście przebyć sobie spokojnie przestrzeni kosmicznej. Użyłem słowa oczywiście, ponieważ to jednak jest seria Autostopem przez Galaktykę . Więc nasza drużyna się rozdziela, potem się spotyk

Jaka znowu „Wojna o Ferrin”?

Obraz
    Można powiedzieć, że to już po prostu nie wypada czytać Kronik Ferrinu , gdy tylko jedna książka z serii okazała się, przynajmniej moim zdaniem, w miarę udana. Ale jest pewna masochistyczna przyjemność w śledzeniu losów wykreowanego przez Katarzynę Michalak świata fantasy. Przyszedł czas, by zmierzyć się z tomem czwartym tego nieuznanego cyklu.     Tytułem autorka sugeruje czytelnikowi, że książka będzie koncentrowała się na bitwach i to był ten wątek, którego najbardziej się obawiałem. No bo ile to już nie było tych wojen w świecie Ferrinu? Ale tutaj czekała mnie niespodzianka, ponieważ w tej książce nie ma żadnych konfliktów zbrojnych. Naprawdę. Rozumiem, że Przygotowania do wojny o Ferrin to kiepski tytuł, ale Michalak bardzo nieładnie okłamuje odbiorcę. W takim razie o czym jest czwarta część cyklu? Ciężko powiedzieć. Chyba o niczym. Bohaterka poprzedniego tomu, Gabriela, znika, a na jej miejsce przychodzi znowu Anaela, która ma poprowadzić świat do najkrwawszej wojny w dzieja

Terry Pratchett odkurzył swój „Dywan”, ale chyba zrobił to w niedostateczny sposób

Obraz
    Na samym początku chciałbym zaznaczyć, iż nieprzyjemnie jest mi zasiadać do książki, gdy mam świadomość, że nie dostaję oryginalnego produktu. Terry Pratchett napisał sobie książkę, potem minęło trochę lat, facet sięgnął po swoje dzieło i uznał, że jednak to nie było dobre i on to poprawi bez zastanowienia się, że może nie każdy by chciał, żeby poprawiał swoje stare pisanie. Ja na przykład wolałbym przeczytać Dywan w pierwotnej wersji, a autor mi to utrudnia. I jasne, mógłbym po prostu sięgnąć po oryginał, może bym znalazł, nie wiem, nie próbowałem. Mógłbym, ale mi się nie chce. Także świetne to pierwsze spotkanie z Pratchettem, nie ma co! A swoją drogą - czy naprawdę nie można było przetłumaczyć tytułu tej książki jako Lud Dywanu ? Bo w oryginale jest The Carpet People , a Dywan naprawdę do tej powieści nie pasuje. Czasami brak mi sił do dziwnych decyzji tłumaczy czy tam wydawców.     Na początku było płasko, ale potem stał się Dywan, kraina tajemnicza, kolorowa, o wielkich włosa