Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2022

„Mord założycielski” - wybacz, przez jakiś czas mnie nie było, nie wiem nic o żadnej próbie zabójstwa

Obraz
    Kiedy popatrzy się na bibliografię Edmunda Wnuka-Lipińskiego (oczywiście tylko w zakresie twórczości nienaukowej) można zauważyć, że oprócz trylogii o Apostezjonie i opowiadań to jakoś ciężko coś znaleźć. Hm hm, ciekawe dlaczego? Cóż, może po prostu Wnuk-Lipiński nie miał ochoty pisać więcej powieści, przecież wolno mu było. Ale możliwe jest również, że wiedział, iż mu to tak średnio wychodzi. Nieważne, nie ma co gdybać. W każdym razie ja się cieszę, bo dzięki temu nie będę musiał po raz kolejny sięgać po jego książki. Czy zakończenie przygody (jeśli to w ogóle można w ten sposób określić, w końcu słowo katorga byłoby może nawet trafniejsze) z historiami spod pióra pana Edmunda było satysfakcjonujące?     Także na Apostezjonie narasta napięcie. Burzą się ludzie z marginesu, podnoszą głowę temporyści, a szef służb specjalnych przygotowuje zamach stanu. I to jest tyle co sam egzemplarz Mordu założycielskiego miał mi do powiedzenia za pośrednictwem tylnej okładki. Nie jestem w stanie

„Dallas '63” prostszym czasom

Obraz
    Naprawdę podziwiam ludzi, którzy nazywają Dallas ‘63 najlepszą książką Stephena Kinga. Albo może raczej im się dziwię. Oczywiście żaden ze mnie ekspert, ale jakoś mnie ta książka nie złapała. Może jestem jeszcze za młody, żeby docenić nostalgiczną podróż w przeszłość w „hołdzie lepszym czasom”. Nie oznacza to jednak, że powieść jest kiepska, czy nawet średnia. Ależ skąd. Na początku chciałbym zaznaczyć, że chociaż zwykle nie pochwalam zmiany oryginalnego tytułu, to tutaj rozumiem, że mogło mieć to sens. Domyślam się, że mieszkaniec USA szybciej skojarzy sobie o czym może być książka 11/22/63 , niż przeciętny Polak. No, ja nie wiedziałem co się zdarzyło w Dallas w 1963 roku, więc tym bardziej nie poznałbym po dacie. Zresztą (tak całkiem szczerze) pierwotny tytuł nie zachęca do lektury. Ale nadal wolałbym go w polskim przekładzie.     Nauczyciel angielskiego Jake Epping dowiaduje się, że w spiżarni właściciela lokalnego baru znajduje się portal do roku 1958. Ów właściciel, Al Temple

Niby „Kolejne 365 dni”, ale nie do końca

Obraz
    Niespecjalnie miałem ochotę czytać kolejną część serii o relacji Laury i Massima, ale przecież wypadało skończyć czytać cykl Blanki Lipińskiej. Nie dlatego, żeby być częścią dyskusji, ale ponieważ zacząłem, to już skończę. Okej, więc mam tutaj książkę. Co ja mogę o niej napisać?     Uważny czytelnik pamięta, że w finale Tego dnia ciężarna Laura została postrzelona. No i teraz mamy dramat! Lekarze walczą o jej życie i życie dziecka, a przed mężem naszej heroiny staje przerażający wybór - kogo uratować? Ukochaną, piękną wybrankę serca, czy może potomka sycylijskiej mafii? Czy Massimo będzie w stanie podjąć decyzję, czy jego życie będzie miało sens… No i coś w tym stylu przeczytamy na tylnej okładce książki. Otóż informuję, że Wydawnictwo Agora zrobiło sobie ze wszystkich jaja, bo Kolejne 365 dni są zupełnie o czym innym. Prawie od razu dowiadujemy się, że Laura straciła dziecko, ale sama czuje się fizycznie całkiem dobrze. Jednak tragedia w rodzinie zmieniła relację protagonistów n

„Czarna bezgwiezdna noc” jest cudowna

Obraz
    Nie przepadam za opowiadaniami i wbrew pozorom nie wynika to wcale z moich, delikatnie mówiąc, nieprzyjemnych spotkań z Borowskim i Schulzem (taki oniryzm, że człowiek aż zasypia). Po prostu nie trafia do mnie taka krótka forma, która jest w stosunku do powieści ograniczona nie tylko objętością, ale także kreacją świata przedstawionego i bohaterów. Mimo to, mając w pamięci całkiem udany i zawierający parę perełek Bazar złych snów , zabrałem się za Czarną bezgwiezdną noc .     Wszystkie cztery minipowieści w tym zbiorze łączy motyw morderstwa, chociaż nie w taki najoczywistszy sposób. Każde opowiadanie zmusiło mnie do myślenia trochę inaczej, i wywołało dreszcz emocji. Ciężko mi tu powiedzieć coś o fabule, bo owe historie są zawsze o czymś innym. 1922 traktuje o tym, jak wyrzuty sumienia są w stanie zniszczyć życie człowieka. Wielki kierowca to z kolei opowieść o zemście, która nie jest sama w sobie zbyt interesująca, a konkluzja bardzo mnie zawiodła. Jednakże inaczej sprawa ma się

„Ziarno prawdy” kryje się w ptysiulkach

Obraz
    Miałem parę zastrzeżeń co do Uwikłania Zygmunta Miłoszewskiego i z lekką rezerwą podchodziłem do kontynuacji. No bo wychodziłem z założenia, że co więcej ciekawego można opowiedzieć w ramach historii o prokuratorze Teodorze Szackim? No i to jest dowód tego, jak głupi jestem i jak moje głupie nastawienia, że nie przepadam za kryminałami i to w ogóle gatunek literacki nie dla mnie są szkodliwe, bo nie prowadzą absolutnie do niczego innego. Zanim przejdę do recenzji odpowiem na pewne, z perspektywy niektórych ważne pytanie - czy można Ziarno prawdy przeczytać bez znajomości Uwikłania ? Jak najbardziej!     Wiosna roku 2009, Wielkanoc, zimno wszędzie. Prokurator Teodor Szacki obecnie mieszka i pracuje w Sandomierzu. Przeniósł się do tego malowniczego miasteczka, ponieważ miał tutaj nadzieję na nowe wspaniałe życie. Zamiast wspaniałości jest nuda, ponure poranki, podła lura, zapychająca ciastami przełożona i nieufność wobec obcego w lokalnej społeczności Szackiego. Pod murami starej sy

Jak zniechęcić do książki jednym, prostym sposobem - „Pod kopułą”

Obraz
    Pod kopułą jest dużą powieścią i to nie tylko ze względu na objętość, ale też skalę wydarzeń, które Stephen King postanowił przedstawić na jej kartach. Oczywiste jest to, że przy takiej cegle coś musiało pójść nie tak. Normalnie może i byłbym w stanie dużo przeboleć, w końcu to mój kochany King, ale niestety nie w tym wypadku.     Miasteczko Chester’s Mill zostaje otoczone kloszem. Po początkowych wypadkach (przecięte stworzenia, rozbijający się o kopułą ptaki, ludzie i pędzące z dużą prędkością auta) zaczyna się zagrożenie o wiele niebezpieczniejsze od kłębiącego się w miasteczku powietrza. Władzę przejmuje radny Duży Jim Rennie, wspierany przez zidiociałych współpracowników i swojego szalonego syna. Ci dwaj będą chcieli zdobyć jak najwięcej, tuszując przy okazji swoje zbrodnie. Stawić im czoła będzie musiał Dale Barbara, weteran wojny w Iraku, kucharz, wspierany między innymi przez redaktorkę miejscowej gazety oraz wojsko pozostające poza kopułą. Bo trzeba pozbyć się klosza. Ste

„Obcy” zdecydowanie się wyróżnia

Obraz
    No, Albert Camus! Wielki pisarz, prawda? Tak mi przynajmniej zawsze mówiono, chociaż sam nie umiałem się do tego przekonać. Jednak nie należy narzekać, a po prostu zacząć czytać, może faktycznie dam się temu autorowi porwać. A czyż nie jest doskonałym wyborem sięgnąć właśnie po pierwszą, bardzo krótką powieść Camusa? W internecie napisano, iż Obcy jest jedną z najsłynniejszych powieści tego człowieka, więc chyba trafiłem idealnie. A nawet gdyby jednak tak idealnie nie było, no stosunkowo nieduża objętość historii mnie nie zmęczy.     Meursault to taki najbardziej nijaki człowiek, jakiego można sobie wyobrazić. Ktoś mniej krytyczny mógłby powiedzieć, że zwykły urzędnik. Poza tym jest również obojętny na swoją partnerkę, co już jest świństwem. Ale to nieważne. Umiera mu matka, ten więc przyjeżdża do przytułku, gdzie przeżywała ona swoje ostatnie dni. A potem morduje i zostaje osądzony. Oczywiście opisanie fabuły w taki sposób jest dość niesprawiedliwe, bo to co w Obcym jest ważne, t

„Ręka mistrza” - Duma Key, odwieczna groza

Obraz
    Ręka mistrza jest jedną z moich ulubionych powieści Stephena Kinga i to mimo tego, iż nie można jej zaliczyć do „typowych” książek tego autora takich jak Miasteczko Salem czy To . Już z początku chciałbym ponarzekać na zmianę tytułu z Duma Key na Ręka mistrza . Oczywiście oryginalna nazwa na pierwszy rzut oka niewiele mówi (żeby nie powiedzieć nic) i polskie wydanie oferuje coś bardzo poetyckiego, ale nadal mnie to uwiera.     Pracujący w branży budowlanej Edgar Freemantle traci w wypadku prawą rękę. Poddany rehabilitacji, nękany napadami szału traci wszystko, w tym wsparcie najbliższych. Za namową lekarza postanawia zmienić otoczenie i wynajmuje dom na wyspie Duma Key. Właścicielką wyspy jest sędziwa Elizabeth Eastlake, którą opiekuje się były prawnik Wireman. Edgar od samego początku odczuwa w nowym miejscu silną potrzebę malowania, której oczywiście daje ujście. Jednak jego obrazy stają się coraz mroczniejsze, odsłaniając nie tylko tragiczne losy rodziny Eastlake’ów, lecz tak

„Sezon burz” i na nagrody

Obraz
    Ach, powrót do fantastycznego świata Andrzeja Sapkowskiego, w którym wiedźmin Geralt z Rivii przeżywa swoje mniej lub bardziej niesamowite przygody! Z trudem przyszło mi go opuścić przy okazji Pani Jeziora , a powrócić do niego to czysta przyjemność. Lekkim rozczarowaniem może być to, że Sezon burz jest prequelem, opowiada wydarzenia sprzed opowiadania Wiedźmin i w tym kontekście nie tyle że nie wnosi nic nowego, a że nie ma nawet na to żadnych szans. Jednak prequel też może być dobry, więc pochylmy się nad kolejnym rozdziałem z życia białowłosego wiedźmina. W końcu jeśli już komuś dawać kredyt zaufania, to właśnie Andrzejowi Sapkowskiemu. Szczególnie że przecież jego poprzednia powieść Żmija była moim zdaniem nawet udana, jednak czuło się przy niej jakieś braki. Może więc autor potrzebował wrócić do korzeni?     Geralt przybywa do miasta Kerack i generalnie był to zły pomysł. Zostaje oskarżony, uwięziony, w areszcie spędza kilka dni, a kiedy wychodzi za kaucją, okazuje się, iż