Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2020

„Poczekajka”, czyli Michalak w formie

Obraz
    Długo przymierzałem się do przeczytania legendarnej Poczekajki . Legendarnej, bo napisała ją moja ukochana powieściopisarka Katarzyna Michalak. Co by nie mówić o tej autorce, to zawsze zapewnia ona swoim piórem solidną dawkę cierpienia, przetykaną masochistyczną ekstazą z czytania bredni wywołujących zarówno śmiech, jak i łzy. To jest naprawdę piękne i gdyby jeszcze te książki były równie piękne, to nie miałbym żadnych pretensji. Niestety, Poczekajka traktuje się całkiem na serio, więc zawodzi na każdym froncie.     Patrycja jest młodą dziewczyną, weterynarzem, marzącą o prawdziwej (albo raczej wyśnionej, prosto z jakiejś głupiej książki) miłości do swojego urojonego księcia, który ma ją odnaleźć i już na tym etapie każdy powinien darować sobie czytanie Poczekajki . Ale nie bądźmy zbyt sceptyczni, w końcu wielu czytelników pokochało tę powieść. Nasza Patrycja czyta jakieś czasopismo okultystyczne (a w każdym razie nazywa się ono Wiedźma Polska , więc chyba można tak założyć) i pos

„Gra o Ferrin” pułapką na fanów fantasy

Obraz
    Zmęczyłem się. Więcej chyba nie potrzeba, żeby ująć w słowa moje odczucia po przeczytaniu Gry o Ferrin . Zaznaczyć trzeba, że wiedziałem czego oczekiwać od kolejnej książki Katarzyny Michalak. Choć lubię tę autorkę (oczywiście ironicznie), nie robiłem sobie żadnych nadziei na dobrą powieść, a wręcz przeciwnie. Dostałem to czego się spodziewałem, ale i tak zawartość mnie rozczarowała.     Karolina ma smutne, szare życie i bardzo chciałaby coś z nim zrobić, ale wie jak się za to zabrać. Jest lekarką i nie był to najlepszy wybór zawodu, bo gdy nie udaje jej się uratować jakieś dziewczyny po próbie samobójczej, cała zalewa się łzami. W domu organizuje sobie rytuał okultystyczny, dzięki któremu przenosi się do świata fantasy, gdzie jako Anaela będzie musiała uratować tytułowy Ferrin, w wielkiej, okrutnej walce, pełnej zdrad i namiętności. Spoglądając na fabułę, odnoszę wrażenie, że jest wręcz trywialna, gdyż Michalak skupiła się przede wszystkim na ukazaniu erotyzmu i miernego romantyzm

„Dziki kąt” Piotra Śliwińskiego

Obraz
    Jedną z prominentnych zalet Dzikiego kąta jest stosunkowo nieduża objętość, dzięki czemu czytelnik przede wszystkim nie ma szans znudzić się tą książką. No i trzeba też pamiętać, że to mimo wszystko zachęca do lektury, nikt w końcu nie ma na nic czasu i jak już czytać, to powieści krótkie. Z jeszcze innej strony, to należy zaznaczyć, że Dziki kąt jest debiutem Piotra Śliwińskiego, co jest istotne, ponieważ ja osobiście boję się zabierać do grubych książek debiutanckich. No dobra, ale gadanie gadaniem, a jak się to przekłada na produkt finalny?     Ciężko powiedzieć tu o jakiejś ogólnej fabule, ponieważ autor raczej prezentuje nam pewien stan, pewną rzeczywistość, w którą wskakujemy i którą odkrywamy razem z całymi jej pozornymi prostotą i złożonością jednocześnie. Narratorem jest tutaj tak zwany Święty, który przeżywa różne przygody razem z przyjaciółmi, pojawiają się także oczywiście jego rodzice i kobiety. Autor prezentuje nam jakby zawieszony w czasie stan, który wprawdzie jes

Mój problem z „Pinokiem”

Obraz
    Pinokio był moją pierwszą szkolną lekturą i mam z nim dużo umiarkowanie dobrych wspomnień. I nie dziękuję za wytykanie mi czepiania się książki dla dzieci. Otóż może dla niektórych to będzie szok i niedowierzanie, ale książka dla dzieci też może być dobra, może być sensowna i co najważniejsze, może traktować swojego czytelnika poważnie. Jeśli nie wierzysz, to odsyłam do Koraliny , Przygód Hucka czy Serii Niefortunnych Zdarzeń .     Książka Carla Collodiego opowiada o przygodach drewnianego pajaca (czy może jednak niekoniecznie, o tym później), który jest, mówiąc wprost, bezczelnym i wyjątkowo irytującym gnojem. No i generalnie powieść polega na tym, że Pinokio nie został niczego nauczony, robi błędy młodości i ponosi za to karę. Szkoda, że książka jest tak krótka, ponieważ niektóre rzeczy wręcz proszą się o rozwinięcie - pobyt w więzieniu, czy czasy spędzone w Krainie pracowitych pszczół, albo w Krainie wiecznej zabawy. Ostatni rozdział jest natomiast jedną wielką lekcją moralną,

„Popioły” - najgorsza polska powieść?

Obraz
    Moje doświadczenia z Popiołami nie są zbyt rozległe. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy przeczytałem Ludzi bezdomnych byłem naprawdę zrozpaczony, a przy Nad Niemnem zrobiłem pierwszy krok przy zauważaniu tego, co mi w książkach przeszkadza. No właśnie, tamte książki wzbudziły we mnie jakieś emocje, dały do myślenia. No i można powiedzieć, że to już jest jakiś sukces, bo nawet jeśli moje ogólne odczucia były bardzo negatywne, to jednak byłem chętny do dyskusji. No właśnie, a jak to jest z Popiołami ? Nie jest.     Głównym bohaterem tej książki jest Rafał Olbromski, który jest człowiekiem młodym i głupim, a przynajmniej właśnie od tej strony daje się poznać. Powieść dzieje się w czasach napoleońskich. Mógłbym jeszcze trochę rozwinąć ten (hiperbolizując) zalążek fabuły, który właśnie przedstawiłem, ale zwyczajnie mi się nie chce. Nie chce mi się, ponieważ to nie ma żadnego sensu. Przy Ludziach bezdomnych radziłem, żeby sobie przeczytać streszczenie, bo warto poznać historię Tomasz

„Ciemniejsza strona Greya” - szybka arabeska

Obraz
    Kontynuacja przygód Anastasii Steele i jej mrocznego kochanka, Christiana Greya nie była przeze mnie wyczekiwana. Ale skoro jest, to można się nad nią pochylić. Czy E.L. James nauczyła się wreszcie jak się pisze książki? Czy Ciemniejsza strona Greya miała szansę stać się dobrą książką? Na to drugie pytanie odpowiem, że oczywiście. Nawet najgorszy pomysł można przy odrobinie umiejętności przekuć w solidne dzieło. Niestety, autorka najwidoczniej niczego się nie nauczyła.     Poprzednia część zakończyła się naprawdę dramatycznie. Ana poprosiła Christiana, żeby ten ją zbił. On robi to, po czym ona się obraża i odchodzi. Mamy więc dramat, Anastasia cierpi, pozostaje w apatii, ale nie na długo, bo na szóstej stronie (oczywiście mojego wydania) książki już przeszywa ją dreszcz mrocznego pożądania, gdy Grey proponuje, że podwiezie ją na wystawę. Nie mija dużo czasu, aż nasi kochankowie ponownie łączą się w zmysłowym, erotycznym tańcu. Mówiąc to, mam oczywiście na myśli ciągłe sprzeczki o

„Pięćdziesiąt twarzy Greya” - święty Barnabo!

Obraz
    Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że Pięćdziesiąt twarzy Greya zmieniło moje życie. I to nie tylko dlatego, że od pierwszej lektury nałogowo przyjmuję narrację, jaką zastosowała E.L. James, nawet nie dlatego, że pierwsza lektura zapewniła mi parę dni naprawdę świetnej, oczywiście ironicznej rozrywki. Po prostu chyba nigdy wcześniej nie czytałem czegoś tak złego i tak cudownego jednocześnie. Czas więc przedstawić tę fascynującą lekturę.     Anastasia Steele to młoda, niewinna dziewczyna. Studiuje literaturę oraz pracuje w sklepie żelaznym (tak mi się przynajmniej wydaje). Jej życie jest proste, w każdym razie do czasu aż postanawia zastąpić chorą przyjaciółkę i przeprowadzić wywiad z bogatym, niesamowicie przystojnym i eleganckim biznesmenem, Christianem Greyem. Między tymi dwojga od razu iskrzy i nie mija dużo czasu, aż ich relacja zmienia się z czysto zawodowej w seksualną z ostrą dawką pieprzu. Jednak Christian skrywa mroczny sekret i żeby w wejść z nim w układ, Ana będzie musi

Dlaczego „Intruz” rozczarowuje

Obraz
    Poprzednią książką Stephenie Meyer było Zaćmienie , więc w teorii można byłoby się spodziewać, że ja, taki oddany fan trzeciego tomu sagi o miłości Pięknej i Pięknego bladego nie dam Intruzowi żadnej szansy. Ale pomyślałem sobie, że skoro ta powieść ma być czymś innym, to może warto chociaż spróbować dać się porwać Meyer. Spróbowałem. No i niestety, nie wyszło. Intruzowi bardzo łatwo udaje się oszukać czytelnika, że jest dobry, ale wystarczy chwilę się nad tą książką zastanowić, by dostrzec jej wady.       Ziemia została opanowana przez rasę pasożytów z kosmosu, która przejmuje ciała ludzi. Jedną z ostatnich wolnych, niezasiedlonych przedstawicieli ludzkości jest Melanie, ale zostaje ona złapana i wsadzona zostaje do niej dusza Wagabunda. Normalnie sytuacja powinna wyglądać w ten sposób, że po człowieku zostaje jedynie ciało, a duch umiera, ale tym razem tak się nie dzieje. Wagabunda musi znosić obecność Melanie w swojej głowie oraz przeżywać jej wspomnienia związane przede wszyst

„Przed świtem” to ciche zamknięcie cyklu

Obraz
    Sięgnięcie po Przed świtem związane było oczywiście z dużą dawką emocji (a w każdym razie tak powinno być i wierzę, że każdy fan oczekiwał finału tej sagi). Mimo tego, że Zaćmienie skutecznie zabiło moje zainteresowanie, to jakoś tam czekałem na zakończenie historii Belli i Edwarda. Wiązało się to z naprawdę niskimi oczekiwaniami, ale książkę przeczytałem, odłożyłem i cóż, jest lepiej niż w poprzedniej części.      Bells (nienawidzę tego zdrobnienia) wreszcie wychodzi za mąż. Oczywiście sama ceremonia jest dla niej cierpieniem, ale to taka kobieta, nic na to nie poradzimy. Ale to nie koniec jej problemów, bowiem będzie musiała się zmierzyć z zagrożeniem większym, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, tym razem pochodzącym z wewnątrz. Książka wyraźnie dzieli się na dwie części - ślub, miesiąc miodowy i ich konsekwencje (wypełnione naprawdę bezczelną, obrzydliwą ekspozycją) oraz obrona rodziny przed rodem Volturi. Niestety, autorka nie jest w stanie sprzedać czytelnikowi odpowiednich