Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2022

Usłyszałem „Pieśń Susannah”, pieśń sztuki, miłości i szaleństwa...

Obraz
    Biorąc pod uwagę w jakich odstępach czasowych do tej pory ukazywały się książki z cyklu Mroczna Wieża , można założyć, że Stephen King zabrał się za dokończenie wreszcie tej historii i snuta latami opowieść o podróży znajdzie w końcu swój cel. No bo nawet rok nie minął od premiery Wilków z Calla ! Co skłoniło pisarza do szybszego opowiadania o ka-tet Rolanda, które zmierza w stronę tajemniczej Mrocznej Wieży? Ja nie wiem, chociaż się domyślam. W każdym razie oto mamy Pieśń Susannah powieść tak wyjątkową (i to nie tylko w dorobku Kinga, ale w ogóle), że możliwe, iż moja recenzja będzie kompletnie bezużyteczna, ponieważ jestem zagubiony i nie wiem w jaki sposób mam się zmierzyć z tą książką.     Skończyła się bitwa z Wilkami, a Calla Bryn Sturgis zostało obronione przed najazdem. Radość i świętowanie nie trwają niestety długo, ponieważ zniknęła Susannah. Porwana przez demona o imieniu Mia, która zawładnęła jej ciałem, trafia do New York City w roku 1999. Mia jest brzemienna i ma wy

„Ja, robot” - mamy do czynienia z luką w prawie!

Obraz
    Na początku chciałem zaznaczyć, że zwykle nie recenzuję zbiorów opowiadań, jednak w tym przypadku mogę zrobić wyjątek. Po pierwsze angielska Wikipedia określa na moment pisania tej recenzji I, Robot jako fixup novel więc niby jest to powieść, a po drugie te opowiadania tematyką krążą ściśle wokół wspólnego motywu robotów. I nie wiem, czy Asimov coś zmieniał w tych opowiadaniach, ale jeśli tak, no to czuję żenadę, ponieważ nie dostaję w tym zbiorze tych opublikowanych wcześniej tekstów w oryginalnej formie. Natomiast jeśli opowiadania nie zostały zmienione, to trzeba stwierdzić, że nie powinny nigdy zostawać wydawane osobno, ponieważ tworzą one jedną opowieść. Także możliwości dwie, każda niedobra. Gdyby książka była nudna, ostrzej skrytykowałbym Asimova.     Ponadczasowa kolekcja absolutnie klasycznych opowieści science fiction napisanych przez mistrza gatunku! Tak poinformował mnie mój egzemplarz i z przyjemnością oświadczam, iż zgadzam się z tym bez żadnych zastrzeżeń. Nietrudno

„Wilki z Calla” to jedno z najlepszych zadań pobocznych

Obraz
    Kiedy wspominam czwartą część Mrocznej Wieży robi mi się zawsze smutno, bo książka mnie delikatnie mówiąc nie porwała. We wstępie recenzji Czarnoksiężnika i kryształu opisałem czemu pomysł na tamtą książkę mi się nie podoba, więc tutaj sobie to daruję. Co ciekawe, w Wilkach z Calla również mamy dużo retrospekcji, ale dla odmiany tym razem nie są one tak przeraźliwie nudne. Cóż za niespodzianka!     Roland, Eddie, Susannah, Jake i Ej podróżują po ścieżce Promienia, żeby dotrzeć do Mrocznej Wieży. Jednak zaczynają dziać się złe rzeczy. Spotkanie z demonem zaczyna się odbijać na Susannah, ponadto ka-tet trafia do miasteczka Calla Bryn Sturgis, którego obywatele błagają rewolwerowców o pomoc. Co dwadzieścia parę lat napadają na nich przerażające Wilki przybywające z Jądra Gromu, porywając dzieci, które po jakimś czasie wracają jako pokury - upośledzone umysłowo istoty, wyrastające ponad ludzką normę i szybko umierające. Roland zgadza się pomóc i tak rozpoczyna się długi proces zdob

„Dusze w niewoli”, warszawiacy w niewoli

Obraz
    Ja nie wiem w końcu jak to jest - Dusze w niewoli to powieść czy nowela? Ja myślę, że raczej powieść, ale spotkałem również twierdzenia, że jednak nowela. Ech te problemy z odpowiednią klasyfikacją! Ale może nie powinienem się tym przejmować, bo dla recenzji to chyba nie ma aż takiego znaczenia. No ale się przejmuję, nie jestem w stanie nic na to poradzić. W każdym razie pomijając te bezcelowe rozmyślania oto jest tekst człowieka podpisującego się jako Bolesław Prus. Czy spodziewałem się średniej książki zważywszy na to, że o Duszach w niewoli absolutnie nic nigdy nie słyszałem (w przeciwieństwie do pewnych innych książek tego pana). Oczywiście, że nie.     Fabuła jest krótkiej książki skupia się na losach dwóch malarzy - Jerzego Sielskiego oraz Ludwika Lachowicza. Obaj są malarzami, ale są w różnej sytuacji. I niczym w komedii romantycznej pewne sytuacje wprowadzą zamęt w ich relacji, przez co stają się wrogami. No i mamy oczywiście wątki romantyczne, bo przecież kobiety są ważn

Opowieści z „Buicka 8”

Obraz
    King podejmował temat motoryzacji już nie raz. Wychodziło mu to dobrze ( Christine ), ale wychodziło też gorzej (przepyszne opowiadanie Ciężarówki , polecam) i ktoś może się zniesmaczyć tym, że ten autor znowu opiera fabułę powieści na jakimś samochodzie (szczególnie, że polski tytuł kompletnie zatraca nawiązanie do piosenki Dylana), dajcie mi coś nowego, a nie ciągle to samo. To byłoby jednak bardzo ignoranckie podejście, ponieważ Buick 8 bardziej niż typowy horror przypomina twórczość samotnika z Providence. Wiem, że to śmiałe porównanie, ale wytłumaczę się z tego przy omawianiu elementów grozy.     Ojciec Neda Wilcoxa ginie tragicznie, a jego syn, nie mogąc się pogodzić ze śmiertelnym wypadkiem podejmuje pracę w policyjnej Jednostce D, w której pracował jego tata. Nie mija dużo czasu i chłopak zaczyna być traktowany wśród policjantów jak członek rodziny. Odkrywa on sekret - w baraku B stoi sobie od lat buick roadmaster, który okazuje się nie być zwyczajnym samochodem. Mamy więc

„Tatuażysta z Auschwitz” - przyjemna historia miłosna do poduszki

Obraz
    Można powiedzieć, że stoję (siedzę) w pewnym rozkroku. No bo jasne, przekłamywanie historii nie jest dobre, jest wręcz obrzydliwe, ale z drugiej strony każda opowieść o przeszłości jest tylko opowieścią, fikcją zbudowaną na godnych zaufania źródłach. Jak więc to jest z tym całym Tatuażystą z Auschwitz ?     Ludwig (Lale) Eisenberg 23 kwietnia 1942 roku trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz. A ponieważ jest człowiekiem bardzo urodziwym, to życie ma łatwe, nawet w obozie i bardzo łatwo przychodzi mu urabianie sobie ludzi. To znaczy pewnie mija trochę czasu, ale Heather Morris jest beznadziejna w zaznaczaniu upływu czasu i z mojej perspektywy to zawsze wyglądało w ten sposób, że Lale się uśmiecha i współwięzień/esesman od razu godzi się na jego układ. W każdym razie nasz bohater nieźle się ustawia, bo jego zadaniem staje się tatuowanie numerów na przedramionach przybywających do obozu więźniów. To z jakiegoś powodu jest dla niego bardzo dużym brzemieniem i nie rozumiem dlaczego.

Jack Sawyer detektywem? - „Czarny Dom”

Obraz
    Przyznaję, że byłem trochę uprzedzony do Czarnego Domu . Kiedy zabierałem się za Talizman w głowie miałem te wszystkie negatywne opinie, ale ostatecznie książka okazała się dobra. Natomiast przy kontynuacji było dokładnie na odwrót. Spodziewałem się solidnej powieści, no ale niestety jej nie dostałem.     Mamy małe miasteczko i morderstwa na dzieciach w nim dokonywane. Dorosły już, emerytowany funkcjonariusz wydziału zabójstw policji w Los Angeles Jack Sawyer zostaje zmuszony do tego, by zaangażować się (jak to wychodzi to już inna sprawa) w sprawę. Kiedy zaczynałem książkę, miałem bardzo pozytywne skojarzenia z kultowym serialem Twin Peaks (mam na myśli dwa pierwsze sezony). Bo tak, jest działający niekonwencjonalnie detektyw, jego przyjaciel policjant-przydupas, szalony morderca, małe miasteczko, skupienie się bardziej na wielu bohaterach, niż na kilku konkretnych, dużo wątków paranormalnych oraz Czarny Dom (analogicznie do Czarnej Chaty w serialu Lyncha i Frosta). Jednak czy t

„Bloodhype” to quasi-narkotyk, bo niespecjalnie wciąga

Obraz
    Teraz mógłbym polecieć czymś złośliwym, ale tego nie zrobię, ponieważ mimo swoich bardzo konkretnych (negatywnych) doświadczeń z Alanem Deanem Fosterem, nie powinienem się nastawiać negatywnie do jakiejkolwiek powieści, nawet gdybym sięgał po nieznaną mi książkę Stefana Żeromskiego (prawda?). Dlatego właśnie pomyślałem sobie, że no okej, The Tar-Ayim Krang to nie była książka dla mnie, ale może następna będzie lepsza? No i w pewnym sensie tak się właśnie stało, jednak czy to oznacza, że Bloodhype jest dobry? I dlaczego skopiowałem wstęp z poprzedniej książki Fostera? Czyżbym miał tak mało do powiedzenia o jego drugiej powieści, że na siłę staram się zwiększyć objętość recenzji, żeby tylko osiągnąć wymagany przeze mnie samego (bo nie przez kogokolwiek innego, te czasy się skończyły już dawno temu, ale nie wiem, czy to dobrze, czy źle) minimum słów?     Fabuła kręci się wokół istoty Vom - intergalaktycznej inteligencji w formie dużej, czarnej plamy przypominającej gigantyczną amebę