Czy faktycznie może ich łączyć „Wyłącznie interes”, skoro on jest jak drzewo?

Kariera pisarska Glorii Renwick nie jest zbyt imponująca, bo otrzymaliśmy z jej rąk jedynie tę krótką książkę - Wyłącznie interes. Kto wie, może jej wydanie było podyktowane wyłącznie interesem materialnym? Biorąc pod uwagę kształt efektu jej pracy, nie zdziwiłbym się. Ale może było i tak, że Gloria Renwick była jedynie pseudonimem, za którym krył się ktoś inny. Tego się chyba nigdy nie dowiem. A teraz skupmy się na samej książce, która z jakiegoś powodu została przetłumaczona na polski i z jakiegoś powodu trafiła w moje ręce.

Katherine Dunn była przez pewien czas modelką i żyje straumatyzowana tym, że ojciec ją kiedyś bez słowa porzucił. Dzisiaj pracuje w przedsiębiorstwie dyktującym modowe trendy i idzie jej tam całkiem dobrze, nawet jeżeli jest tylko mało znaczącą asystentką, a jej przełożona ją gnębi. Oczywiście sytuacja się zmieni, kiedy nasza bohaterka wpadnie prosto na właściciela firmy, zabójczo przystojnego, umięśnionego i bajecznie bogatego playboya Chada Butlera. Katherine od razu wpada szefowi szefów w oko, ale ta ma dużą awersję do mężczyzn, nie chce mieć partnera, więc oboje rozpoczynają rytuał zalotów. Jako człowiek trochę już obeznany w pewnym gatunku książek, bardzo celnie rozpoznawałem przebieg fabuły. Jednakże, jako że Wyłącznie interes to krótka powieść, całość jest bardzo zintensyfikowana. Mówiąc prościej, relacja między bohaterami wybucha tak gwałtownie, że nie sposób w nią uwierzyć, szczególnie w wygłaszane deklaracje.

Jest to również związek oparty na bardzo intensywnych przeżyciach, więc ciężko jest mi wieszczyć mu świetlaną przyszłość i spokojnego małżeństwa. Przez większość czasu jedno z nich warczy na drugie. Czytelnik jest w stanie zrozumieć perspektywę Katherine, bo to jej towarzyszymy, ale niektóre reakcje Chada są dla mnie kompletnie niezrozumiałe. No i warto zaznaczyć, że ten człowiek jest przemocowcem i nienajlepszym wzorem do naśladowania czy wzdychania do niego.

Ale największym problemem nie jest kreacja Butlera, a nieuprawnione uczucia, które żywią do siebie bohaterowie. Ja nie uważam, że historia tak gwałtownego, silnego uczucia nie mogłaby się wydarzyć, ale psim obowiązkiem Glorii Renwick było pokazać mi to w taki sposób, żebym był w stanie w tę miłość uwierzyć. Niestety autorce wyszło to słabo. Również bardzo nie podoba mi się wątek Eleanor, która znęca się nad swoimi podwładnymi, by ostatecznie główna bohaterka i tak się za nią ujęła i wszystko skończyło się dobrze, a pani nikczemnica zostaje usprawiedliwiona jakąś chorobą. Nie wiemy jaką, tego już nam nie przekazano. No i fajnie, ale nie widzę tutaj żadnego pochylenia się nad ofiarami Eleanor, bo wiemy, że było ich więcej niż tylko nasza Katherine.

Napalonych czytelników mających nadzieję na zwycięski bieg wokół areny i szybką arabeskę muszę zasmucić - niestety shreksu nie ma tutaj prawie wcale. To znaczy coś tam jest, ale autorka pominęła soczysty fragment. No co za rozczarowanie, jak tak można! Szkoda, bo przez to otrzymaliśmy książkę dla kucharek, a nie żaden erotyk. Scena poczucia erekcji przez spodnie to za mało!

A zatem czy warto sięgnąć po Wyłącznie interes i przekonać się, że jednak nie tylko interes, ale również spełnienie w małżeństwie? No cóż, chyba nie. Książka jest krótka, także można ją przeczytać w jeden wieczór, ale jestem przekonany, że wymyśliłbym bardzo dużo innych propozycji na przyjemne spędzenie czasu. Może kilka skutecznych salt?

Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Księżniczka z lodu”, który wreszcie pękł

Wpaść do „Studni Wstąpienia” i sobie głupi ryj rozwalić

„Mówca Umarłych”, czyli piękna kontynuacja