Podróżując z oraz „Autostopem przez Galaktykę” nie panikuj

    Chciałbym zaznaczyć, że nie słuchałem radiowego słuchowiska Autostopem przez Galaktykę, więc nie mam jak się do niego odnieść w tej recenzji. Ale to chyba nie szkodzi? Mam taką nadzieję. W każdym razie o tej powieści słyszałem już nieraz od lat i naprawdę cieszę się, że wreszcie miałem okazję się do niej zabrać. A efekt jest doprawdy porażający. Mogę z całą świadomością odpowiedzialności słów, które zaraz napiszę stwierdzić wszem wobec i każdemu czytelnikowi z osobna, iż Autostopem przez Galaktykę Douglasa Adamsa jest świetną książką i kiepską instrukcją.


    To miał być piękny dzień dla Arthura Denta, niestety chcą mu wyburzyć dom, bo gmina buduje obwodnicę, a Arthur nie złożył stosownego odwołania od decyzji administracyjnej. To miał być również piękny dzień dla Ziemi, niestety właśnie przez nią ma przebiegać galaktyczna autostrada, a Ziemianie nie złożyli stosownego odwołania. Jakby tego było mało, zburzenie (eufemizm) Ziemi zniweczyło misterny, trwający już miliony lat plan i teraz trzeba będzie jakoś to naprawić. Można powiedzieć, że dla cudownie ocalałego z masakry Artura Denta przejmowanie się planami kosmitów jest najmniejszym problemem, jednak i tak zostanie w to zaangażowany, wcześniej dowiadując się, że jego kumpel Ford Prefect nie pochodzi z Ziemi, ale zatrzymał się na niej jakieś piętnaście lat. Dodatkowo pracuje on nad ulepszeniem poradnika Autostopem przez Galaktykę, kompendium wszelkiej wiedzy, która może się przydać podróżnikowi kosmicznemu (dokładnie - nie ma tam nic na temat planety Ziemia, jako iż jest niegroźna, raczej w zasadzie niegroźna). W trakcie podróży po galaktyce Arthur otrzyma także odpowiedź na pytanie o sens życia, pozna historię superkomputera, który zbadał tajemnicę podatku dochodowego, nawiąże znajomość z robotem z depresją i tak dalej. Generalnie fabuła tej krótkiej książki to zbiór humorystycznych, absurdalnych pomysłów, które jakoś tam się trzymają kupy, ale nie powinniśmy się tym przejmować. I to nie dlatego, że nie o to w Autostopem przez Galaktykę chodzi, a po prostu kwestia bardzo mało prawdopodobnych zbiegów okoliczności, który to temat jest cały czas w powieści Adamsa uskuteczniany. Można w tym momencie zauważyć, to dość ordynarny i prostacki sposób na nieprowokowanie głupotami fabularnymi jakiejkolwiek krytyki, ale w tym przypadku działa.


    Jest to książka mimo wszystko sensowna, jednak przede wszystkim wypełniona po brzegi inteligentnym, absurdalnym humorem, który momentami trafia bardziej, momentami mniej, jednak cały czas utrzymuje wysoki poziom. I nie jestem w stanie tutaj napisać nic więcej, bo jak mam ci, drogi czytelniku wytłumaczyć, że coś mnie bawi. Po prostu bawi. I skoro już o tym, to Adams ma naprawdę doskonały styl pisania. Autostopem przez Galaktykę czyta się błyskawicznie i z prawdziwą przyjemnością.


    Bez wątpienia jest to dobra książka. A jeśli po nią sięgniesz i zaczniesz narzekać, że nie ma tu poruszanych ważnych, głębokich tematów rodem z najbardziej poważnego science fiction… to ewidentnie książki nie zrozumiałeś. Inna sprawa jest taka, że w ogóle sięgnąłeś po nią bez świadomości, z czym masz do czynienia. Dziwię się, trafić na Autostopem przez Galaktykę przez przypadek? W każdym razie polecam tę książkę i liczę, że inne prace Douglasa Adamsa będą równie dobre (bo nie śmiem marzyć o niczym lepszym). Nie, nie martwię się, jeszcze bym zaczął panikować, a tego przecież nie powinienem robić.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu

Gdy rozepnie rozporek, ona ujrzy ogromnego, „Wyzwolonego” członka