Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2021

„Wierna”, czyli wiadomo jak to się skończy

Obraz
    Poprzednie części cyklu Niezgodna niezbyt mnie porwały, mówiąc delikatnie. Mówiąc jak jest, były okropne, ale no wiadomo, że kolejna część może być już lepsza. No i przyznaję, jest lepiej niż przy okazji Zbuntowanej , ale to nie są zbyt wysokie progi. Postanowiłem jednak dać Veronice Roth szansę - niech mnie zaskoczy, zaciekawi, niech mnie porwie w szalony taniec wrażeń, nadziei i tak dalej .     Nasi bohaterowie mierzą się z perspektywą zmiany społeczeństwa, bowiem frakcje mają odejść w niebyt. Po obaleniu wcześniejszego reżimu, przyszedł nowy. Tyran zastąpił tyrana, rządzą bezfrakcyjni. Tris i Tobias będę musieli odnaleźć się w tym starym nowym świecie, a będzie to problematyczne. Cóż, gdyby nie było problemów, nie byłoby tej książki. W każdym razie wychodzi trochę szokujących (szok!) rzeczy, no i Tris, jako wierna kobieta, podejmie wybór. Bardzo zabawne jest to, że Roth zbudowała społeczność opartą na narkotykach. W poprzednich częściach jeszcze tego nie czułem, ale kiedy tutaj

„Trzy metry nad niebem” świata fantastycznego

Obraz
    Można powiedzieć, że ładna i prosta okładka może być kluczem do sukcesu powieści, czyli do tego, żeby sięgnęła po nią jakaś określona grupa czytelników. No i tak było przy okazji Trzech metrów nad niebem , nawet jeśli odstręczał mnie od niej ten beznadziejny, maksymalnie pretensjonalny tytuł, który po lekturze faktycznie okazuje się pretensjonalny. No, ale pasuje do tej książki, więc może nie powinienem narzekać.     Obserwujemy społeczeństwo młodych Włochów, którzy są dość specyficzni. Jeśli miałbym kogoś oceniać po lekturze Trzech metrów nad niebem , to chyba tylko autora, bo nie wierzę, że młodzi ludzie w tym kraju są tak puści, zajmujący się tylko imprezowaniem, miłostkami, szalonymi przygodami i nałogowym stołowaniem się w restauracjach. Cóż, najwyraźniej taka konwencja. Mamy więc dwójkę bohaterów, którzy w miarę rozwoju fabuły się spikną i będą starali się budować swoją miłość. Jest ona, Babi, dobra uczennica z dobrego domu, której przeznaczona jest najwidoczniej nudna przysz

„Zbuntowana” szamoce się bez sensu

Obraz
    Niezgodna Veroniki Roth jest jedną z najsłabszych książek, jakie miałem nieprzyjemność czytać. No i Zbuntowana podtrzymuje poziom pierwszej części cyklu, co w tym wypadku oznacza, że jest równie okropna, jeśli nawet nie gorsza. Właściwie to aż robi mi się niedobrze na myśl, że będę musiał napisać recenzję, bo samo myślenie o tej powieści wywołuje we mnie jakieś wewnętrzne sprzeciwy.     Fabuła rozpoczyna się zaraz po zakończeniu Niezgodnej . Nasi bohaterowie jadą sobie pociągiem i to jest jedyny plus tej książki, bo ja po prostu lubię pociągi. Potem trafiamy do siedziby Serdeczności, potem gdzie indziej i tak dalej i tak przeskakujemy od jednej do drugiej, do trzeciej, do czwartej lokacji, dzieje się bardzo dużo, ale ostatecznie nie dzieje się nic. Jeśli chodzi o moje zaangażowanie w lekturę, to porównywałbym Zbuntowaną do książek Stefana Żeromskiego, jest aż tak tragicznie. To nie jest tak, że im więcej się w książce dzieje, tym lepszą się ona staje, może być wręcz odwrotnie. Ni

Koszmar „Julii” Petera Strauba

Obraz
    Bywają książki dobre i słabe, bywają także nijakie, a te są najgorsze. Tak, nie mam co napisać we wstępie, więc trzeba pocisnąć jakieś głupoty czy ogólniki. Ale cóż, nie miałem co do Julii żadnych oczekiwań poza tym, że oczywiście oczekiwałem sprawnej opowieści, jak chyba od każdej powieści. Czy to otrzymałem? Czy może książka dała mi nawet więcej? Tyle pytań, a odpowiedzi potrzebne, przecież trzeba zapełnić recenzję.     Julia właśnie kupuje dom. Jej plan jest bardzo prosty - musi się odciąć od męża Magnusa. To jego oskarża o śmierć ich córeczki, a teraz, po opuszczeniu szpitala wreszcie jest w stanie zacząć od nowa. Jednak bardzo blisko mieszka szwagierka Lily, która nie dość, że przyjaźni się z Julią, to ma wobec małżeństwa jej brata ważkie plany, ponadto nasza protagonistka nie może (i nie chce) uniknąć znajomości z przybranym bratem Magnusa, Markiem. Już od samego początku Julia nie czuje się bezpiecznie w nowym domu i choć początkowo kroki na parterze przypisuje mężowi, któr

Niby „Niezgodna”, a charakteru brak

Obraz
    Och, cóż to za sukcesy, fenomen wydawniczy! Cóż, ja po takich książkach jak Zmierzch czy Pięćdziesiąt twarzy Greya podchodzę ostrożnie do zapewnień, że ileś tam milionów sprzedanych egzemplarzy, bo mam wrażenie, iż oznacza to jedynie tyle, że książka jest na tyle miałka, że podoba się masom. I nie obrażam mas, niech sobie każdy czyta co chce, ale najwidoczniej mamy różne gusta. No, ale sięgnąłem po Niezgodną , więc czas na opinię. Czy książka jest miałka?     Poznajemy Beatrice, która zejdzie do podziemnej Jamy, ohohoho, czyżby nawiązania do Boskiej komedii ? No nie wiem, ale to nieważne. Ważne jest to, że nasza bohaterka oraz narratorka w jednym żyje sobie w jakimś dystopijnym świecie. Społeczeństwo jest podzielone na pięć frakcji, no i każda zajmuje się czymś innym. Po osiągnięciu odpowiedniego wieku każdy poddaje się testowi, który wskazuje mu odpowiednią frakcję, a potem następuje samodzielny wybór. Nasza Beatrice nie dostarcza jednak jednoznacznego wyniku w teście, co czyni j

Wraz z „Panią Jeziora” coś się kończy

Obraz
    To bardzo smutny moment, musieć kończyć czytać sagę Andrzeja Sapkowskiego. Smutny, ponieważ muszę opuścić Geralta, Yennefer, Ciri i cały wykreowany przez autora świat ze wszystkimi jego pięknymi i przerażającymi elementami. Oczywiście zawsze mogę do niego wrócić, jednak żal pozostaje. A wspominam o tym, ponieważ nie jestem czytelnikiem, który jakoś bardzo przywiązywałby się do bohaterów, często przeżywał ich tragedie czy dramatyzował kończąc cykl. Tym razem to wszystko się wydarzyło i niech będzie to wystarczającym powodem do przeczytania Pani Jeziora .     Geralt, Jaskier, Milva, Cahir, Regis i Angoulême zimują w księstwie Toussaint, ponieważ przełęcze są zawalone śniegiem i nie ma jak się wydostać. Wszyscy zażywają przyjemności, jednak w końcu kompania znowu rusza na szlak. Już bardzo blisko im do celu, do zamku Stygga, gdzie czarodziej Vilgefortz knuje swoje niecne plany zawładnięcia nad światem. W tym czasie młoda wiedźminka Ciri błąka się między światami, szukając drogi do dom

„Uroczysko” i „Święty relikwiarz”

Obraz
    Jednym z największych okrucieństw, jakie można książce wyrządzić, to zmienić jej tytuł. I potem mamy takie dziwne ruchy - najpierw książka nazywa się Uroczysko , potem Święty relikwiarz , a potem znowu wracamy do tego pierwszego tytułu. Ja, dla uproszczenia, będę określał debiut Zbigniewa Nienackiego tym pierwszym tytułem. A sama książka jest chyba warta uwagi, zważywszy na mrowie kontynuacji przygód tego gościa, który robi nam tutaj za głównego bohatera i narratora.     Chociaż w internecie czytałem, że główny bohater tej książki ma na imię Tomasz, to sam w moim egzemplarzu książki takiej informacji nie znalazłem. Może to kwestia mojej nieudolności, może niedowidzę, trudno, ale nie mam zamiaru nazywać narratora imieniem Tomasz. Jest to student, który pracuje jako dziennikarz i właśnie z tego powodu wkręcił się na prace archeologiczne prowadzone na tytułowym Uroczysku. Samo miejsce nie wydaje się (przynajmniej mi) zbyt zachęcające, bo to bagno, więc wilgoć i insekty są pewnie czymś

Znowu ten „Domofon” dzwoni, a w windzie trup

Obraz
    Z horrorami to jest tak, że pisząc opinie o nich warto pamiętać, że przed kropką czy przecinkiem nie stawia się spacji. Czemu o tym piszę? Nie wiem, bo mam ochotę. Spokojnie, ta recenzja nie będzie (a przynajmniej żywię taką nadzieję) bełkotem bez sensu człowieka, który przeczytał książkę i teraz nie wie co o niej powiedzieć, więc musi wypełnić recenzję pierdołami, byle tylko osiągnąć tę pożądaną minimalną granicę pięciuset słów. No, więc czas przejść wreszcie do Domofonu . Jak udał się Zygmuntowi Miłoszewskiemu jego debiut powieściowy?     Akcja książki ma miejsce w bloku mieszkalnym na warszawskim Bródnie. Wprowadzające się młode małżeństwo już na dzień dobry znajduje w windzie trupa, któremu coś ucięło głowę. No i tak zaczyna się ta dość niepoważna historia o poważnych problemach. Fabuła jest jak na horror przystało, czyli im dalej, tym bardziej przewidywalna, to chyba taka choroba trawiąca ten gatunek. Niektóre wątki wydają się dokądkolwiek nie zmierzać, ale wydaje mi się, że t

„Siewca Wiatru” powstaje, do broni!

Obraz
    Opowieść Mai Lidii Kossakowskiej o świecie, w którym istnieją anioły będące bardzo ludzkie, zaczęła się od zbioru opowiadań, który zawczasu przeczytałem. Poświęciłem swój czas. No i ktoś może powiedzieć, że skoro nie byłem nim może jakoś szczególnie zachwycony, to nie powinienem sięgać po powieść. No, może, ale ja jestem ciekawski, więc przeczytałem. A sam pomysł autorki jest w miarę ciekawy, książka mogła wyjść dobrze. Mogła.     Powieść zaczyna się opowiadaniem Beznogi Tancerz , co moim zdaniem jest żałosne, ponieważ ów tekst ukazał się wcześniej chociażby w zbiorze opowiadań Obrońcy Królestwa . Prawdą jest to, że opowiadanie jest wstępem do książki i warto je znać, ale jeśli autorka chciała, żeby czytelnik je znał, to powinna zaznaczyć to we wstępie, albo subtelnie wpleść w treść Siewcy Wiatru odpowiednią ekspozycję (co robi i to niezbyt subtelnie). Dlatego uważam, że zadaniem Beznogiego Tancerza jest tylko wydłużenie książki. No więc mamy nasze Królestwo, które opuścił Pan. N