„Gwiazdy jak pył” w sercu galaktyki

    Ponownie przede mną wielkie nazwisko i wizja wielkiego dorobku, albo przynajmniej obszernego. Natomiast muszę przyznać, że czuję się zachęcony do dalszego czytania Asimova ze względu na jego dobre książki. Czyli jestem jeszcze bardziej podekscytowany, niż byłem na początku. Nic dziwnego, w końcu wtedy opierałem się tylko na zapewnieniach jakiegoś grona, które stwierdziło, że Isaac Asimov wielkim pisarzem jest. Chyba mieli rację. Na początku chciałem powiedzieć, że tytuł Gwiazdy jak pył (w oryginale przepiękne - The Stars, Like Dust) nie tylko jest po prostu piękny, ale również pasuje do tej książki i można go rozumieć w niejeden sposób. Wszystkie książki Asimova do tej pory mają cudowne nazwy. Podoba mi się to.


    Studiujący w Uniwersytecie Ziemskim Biron Farrill, wpada w kłopoty. To znaczy jeśli chodzi o egzaminy wszystko w porządku, zresztą to jego ostatnie dni na tej okropnej planecie. Jego ojciec, rządca Widemos z planety Nefelos zostaje uwięziony i również później zamordowany, natomiast w pokoju Birona zostaje znaleziona bomba radiacyjna. Biron ucieka przed ścigającymi go funkcjonariuszami z despotycznej planety Tyrann, od lat gnębiącej Królestwo Mgławicy. Trafia na Rhodię, z której ucieka przed Tyrannejczykami razem z córką suwerena Artemizją oth Hinriad oraz jej wujkiem Gilbertem. Razem będą musieli odnaleźć serce rebelii, którą wspierał ojciec Birona i uratować galaktykę, a przy okazji też rozwiązać własne problemy, bo jak wiadomo, każdy ma jakieś swoje potrzeby. Podobnie jak to było z Kamykiem na niebie, Asimov skupia się przede wszystkim na opowiedzeniu pasjonującej historii, z romansami, dramatami, zdradami i niezłymi zwrotami akcji. Zakończenie jest świetne. Nie oznacza to, że Gwiazdy jak pył (jaki piękny tytuł!) nie są warte uwagi ze względu na aspekt science fiction. Sposób, w jaki Asimov opisuje kosmos jest elektryzujący. Trudno mi przywołać w pamięci lepsze połączenie science fiction z zajmującą opowieścią i jeśli to jest dla ciebie jakaś rekomendacja, to sięgaj po Gwiazdy jak pył (piękny tytuł, uwielbiam go) jak najprędzej. Nie potrzebujesz znajomości poprzednich książek pana Isaaca. Poza tym autor zakończył w perfekcyjnym momencie. Ta powieść nie jest długa i bardzo dobrze.

 

    Z bohaterami jest nawet tak, że się ich pamięta i mają charaktery, a zwracam na to uwagę, ponieważ w Kamyku na niebie było z tym trochę tak średnio. Tym razem Asimov się postarał i w sumie nic dziwnego. Gdybym nie polubił postaci, to bym się niczym w Gwiazdach jak pył (samo pisanie tytułu tej powieści to czysta przyjemność) nie przejmował. Na przykład nasz typowy zły Simok Aratap ma swój charakter, a przecież nie musiał go mieć i nie musiało go być aż tyle, żeby mógł pełnić skutecznie swoją rolę. Ale moje pochwały nie dotyczą wszystkich postaci, bo Tedor Rizzett nie zdobył sobie mojego uznania.

 

    Ostatecznie Gwiazdy jak pył (dla tego tytułu z całą pewnością jestem na tak!) okazały się nie tylko wyśmienitą książką, ale również lepszą pozycją od Kamyka na niebie. Polecam każdemu. Z jednej strony chciałbym powieść o większej liczbie wątków (Asimov sprawia wrażenie, że byłby w stanie to spokojnie udźwignąć), ale jeśli ten wysoki poziom zostanie utrzymany, to chyba nie ma na co narzekać, bo zwiększenie treści może okazać się szkodliwe.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To przykre, że życząc „Spełnienia marzeń!”, mamy na myśli uwolnienie się od patologii, nieszczęść i cierpienia, a nie na przykład kupienie sobie ładnego domu (ale w sumie go nie potrzebujemy, przecież zawsze go dostajemy u pani Katarzyny Michalak za pół darmo)

„Vertical”, czyli chyżo pikujmy dla objawienia!

Oby był to dobry „Omen”