Opowieści z „Buicka 8”

    King podejmował temat motoryzacji już nie raz. Wychodziło mu to dobrze (Christine), ale wychodziło też gorzej (przepyszne opowiadanie Ciężarówki, polecam) i ktoś może się zniesmaczyć tym, że ten autor znowu opiera fabułę powieści na jakimś samochodzie (szczególnie, że polski tytuł kompletnie zatraca nawiązanie do piosenki Dylana), dajcie mi coś nowego, a nie ciągle to samo. To byłoby jednak bardzo ignoranckie podejście, ponieważ Buick 8 bardziej niż typowy horror przypomina twórczość samotnika z Providence. Wiem, że to śmiałe porównanie, ale wytłumaczę się z tego przy omawianiu elementów grozy.


    Ojciec Neda Wilcoxa ginie tragicznie, a jego syn, nie mogąc się pogodzić ze śmiertelnym wypadkiem podejmuje pracę w policyjnej Jednostce D, w której pracował jego tata. Nie mija dużo czasu i chłopak zaczyna być traktowany wśród policjantów jak członek rodziny. Odkrywa on sekret - w baraku B stoi sobie od lat buick roadmaster, który okazuje się nie być zwyczajnym samochodem. Mamy więc kilku narratorów opowiadających Nedowi historię, natomiast kiedy akcja przeskakuje do wspomnień, narracja zmienia się na trzecioosobową. Lwia część opisywanych zdarzeń jest opowiedziana w retrospekcjach i tak śledzimy dziwy dziejące się wokół buicka, zastanawiamy o co w tym wszystkim chodzi i czemu ja to czytam, potem dostajemy dość przewrotne zakończenie i zostajemy trochę z niczym. To znaczy tak powiedziałby głupi czytelnik. Bowiem o czym przede wszystkim jest Buick 8? Nie historią o złym autku, które jest jakąś bramą między wymiarami, ale raczej opowieścią o ruszaniu dalej, o godzeniu się z szarością, może nawet bezcelowością codziennego istnienia i tego, że nie wszystko co się nam dzieje musi mieć jakiś sens, być częścią boskiego planu, czy czegoś w tym stylu. Dlatego właśnie zakończenie wygląda tak jak wygląda, dlatego Buick 8 nie jest widowiskowy, czy monumentalny. Zwyczajnie nie może taki być. I warto o tym pamiętać, sięgając po tę lekturę. Mimo tego nie mogę nie przyznać, że nawet z takim nastawieniem można mocno się rozczarować i sądzę, że fanom wczesnego okresu twórczości Stephena Kinga ta powieść nie podpasuje.


    A czy Buick 8 straszy? Tak, jednak należy pamiętać, że to nie jest horror, w każdym razie nie w takiej postaci, do jakiej przyzwyczaił nas King książkami takimi jak To czy Cmętarz zwierząt. Buick 8 przeraża wielką niewiadomą, tym że przez prawie całą książkę nie wiemy praktycznie nic. Co wychodzi z auta w baraku i dlaczego? Kto go porzucił na tamtej stacji benzynowej? Jest w tej książce jedna scena, o której nic więcej nie powiem, a która wywołała u mnie po prostu przerażenie, właśnie w stylu Lovecrafta. Buick stawia przede wszystkim na zmuszaniu do wyobrażania sobie niewyobrażalnego, King w dużej części nie proponuje własnych rozwiązań i angażuje odbiorcę do nadania kształtu rzeczom spoza naszej rzeczywistości.


    Ostatecznie bardzo mocno polecam Buicka 8. Nie jest to książka, która spodoba się każdemu, ale zważywszy na niewielką objętość, nawet jeśli przy czytaniu stwierdzisz, że twórczość Michalak ma więcej sensu, to nie zmarnujesz przynajmniej zbyt wiele czasu. Ja tę powieść uwielbiam, między innymi dlatego, że przeraziła mnie o wiele bardziej niż To czy Christine. Także jeśli przy baniu się lubisz sobie wymyślać, to sięgnij. Polecam.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu

Gdy rozepnie rozporek, ona ujrzy ogromnego, „Wyzwolonego” członka