„Ja, robot” - mamy do czynienia z luką w prawie!

    Na początku chciałem zaznaczyć, że zwykle nie recenzuję zbiorów opowiadań, jednak w tym przypadku mogę zrobić wyjątek. Po pierwsze angielska Wikipedia określa na moment pisania tej recenzji I, Robot jako fixup novel więc niby jest to powieść, a po drugie te opowiadania tematyką krążą ściśle wokół wspólnego motywu robotów. I nie wiem, czy Asimov coś zmieniał w tych opowiadaniach, ale jeśli tak, no to czuję żenadę, ponieważ nie dostaję w tym zbiorze tych opublikowanych wcześniej tekstów w oryginalnej formie. Natomiast jeśli opowiadania nie zostały zmienione, to trzeba stwierdzić, że nie powinny nigdy zostawać wydawane osobno, ponieważ tworzą one jedną opowieść. Także możliwości dwie, każda niedobra. Gdyby książka była nudna, ostrzej skrytykowałbym Asimova.


    Ponadczasowa kolekcja absolutnie klasycznych opowieści science fiction napisanych przez mistrza gatunku! Tak poinformował mnie mój egzemplarz i z przyjemnością oświadczam, iż zgadzam się z tym bez żadnych zastrzeżeń. Nietrudno wywnioskować, że wszystkie opowiadania będą traktować o robotach w przeróżnych sytuacjach. Coś wspaniałego. Co więcej, mimo iż z mojej perspektywy jest to science fiction już bardzo stare, to absolutnie się nie zestarzało. Asimov przedstawia trzy prawa robotów i od razu przechodzi do ich krytyki i wytykania błędów oraz luk i robi to w sposób zadziwiająco wręcz niewymuszony. Jeśli miałbym jakoś to nazwać, to powiedziałbym, że to po prostu jest wybitne pisarstwo. A poza tym to poszczególne historie są zwyczajnie interesujące, nawet trzymają w napięciu. Nie wszystko jest tu jednak takie piękne, ponieważ ostatni tekst ze zbioru, czyli Konflikt do uniknięcia nie jest już taki fascynujący jak wszystkie poprzednie, ale mogę wybaczyć. To porządne światotwórstwo (chociaż jedyne tak mocno zaznaczone w całym zbiorze), przedstawienie nam świata i tyle. Ciekawa jest ta cała fabuła oraz proces jaki obserwujemy, jestem bardzo ciekaw jak dalej potoczy się historia i relacja ludzi z robotami.


    Można trochę zmarszczyć z niesmakiem nosek na kreacje bohaterów, ponieważ nie są oni zbyt charakterystyczni. Jednak w tym wypadku mówilibyśmy tylko o ludziach, a to przecież roboty są w tym zbiorze najważniejsze. No i z tej perspektywy robi się ciekawie, momentami wręcz przerażająco. Asimov nie skupia się na aspektach technologii, tego jest bardzo mało, jest za to więcej analizy psychologicznej, w końcu spajająca wszystkie opowiadania postać Susan Calvin jest robopsychologiem. To co mi się rzuca w oczy najbardziej, to bardzo obce zderzenie ludzi z robotami. Wręcz czuje się obcość, wrogość wynikająca z nieznanego, kiedy robot nie zachowuje się tak, jak oczekiwałby tego od niego człowiek.


    Nie ma to jak lekkie w odbiorze science fiction! Dzięki temu człowiek się nie nudzi i może sobie podumać - jakie będą kolejne problemy w wykreowanej przez Isaaca Asimova rzeczywistości? Mam nadzieję się o tym wkrótce przekonać, sięgając po kolejną książkę tego autora. Cóż, bardzo polecam Ja, robot. To klasyka w tym najlepszym znaczeniu tego słowa, co w tym wypadku oznacza, że zasłużenie dorobiła się swojego statusu, bo jest interesująca, a nie dlatego, że ktoś (na przykład jakiś inteligent z Krakowa) uznał ją za dobrą i wartą uwagi, podkręcając przy tym wyższościowo wąsa. Polecam każdemu i nie polecam uznawania się za lepszego z powodu czytania dobrych książek sci-fi.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu

Gdy rozepnie rozporek, ona ujrzy ogromnego, „Wyzwolonego” członka