„Nowicjuszka” potrzebuje sześciuset stron, żeby się zebrać w sobie
Przy okazji Gildii Magów stwierdziłem, że debiut Trudi Canavan jest bardzo przeciętny, ale miałem nadzieję, że książki tej pani będą mnie jeszcze w stanie zachwycić. Z tym zachwytem to nie wiem, czy tak to do końca jest, jednak bez wątpienia Nowicjuszka , jest lepsza od Gildii Magów . To bardzo ładny wniosek, ponieważ pasuje również w pewien sposób do fabuły. Tak więc można śmiało konstruować żarty oferujące wysublimowane poczucie humoru. Jednak ja nie mam nastroju do śmiania się, bo przychodzi on zwykle kiedy siadam do recenzji słabej książki, a tutaj ze słabą książką nie mamy do czynienia. Sonea rozpoczyna pełnoprawną naukę na uniwersytecie Kyraliańskiej Gildii Magów. Oczywiście nie może obyć się bez problemów, przecież jest zwykłą dziewczyną ze slumsów, a nie jak reszta dzieckiem bogatych, wpływowych rodzin. W związku z tym Sonea już od początku musi mierzyć się ze złośliwościami ze strony kolegów, którym przewodzi nowicjusz Regin, a później również z narastającą przemocą f