Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2023

Nasza „Kawiarenka pod Różą” tylko w wyobraźni, ale marzenia lubią się spełniać

Obraz
    Wszyscy, a przynajmniej ja tak uważam, drżymy przed nieokiełznanym talentem pisarskim Katarzyny Michalak, której umiejętność odnajdywania się w najróżniejszych gatunkach literackich zachwyca tych wszystkich legendarnych mistrzów pióra, o których tyle słyszymy. Jednak oni są gdzieś tam daleko, nieosiągalni dla zwykłych śmiertelników, a pani Kasia jest tutaj, dla nas. Ponadto nie tworzy ona książek skomplikowanych, przeznaczonych dla inteligentów, a urocze i ciepłe opowieści dla normalnych ludzi. Co więcej, jej robota jest bardzo prosta, każdy potrafiłby napisać to, co ona. Uważam wręcz, że ja napisałbym lepiej.     Pisząc Kawiarenkę pod Różą Michalak nie wymyślała koła na nowo, a sięgnęła po znane i sprawdzone motywy. Tak więc po raz kolejny naszą główną bohaterką jest młoda, urocza, niezależna i odważna dziewczyna, która jak zawsze wyjeżdża do małego miasteczka (wymiennie może to być zaciszna, wiejska okolica czy coś w tym guście), żeby jak zawsze objąć uroczy, własny kawałek podło

Nie wiem, czym jest „Blaze”

Obraz
    Z książkami Richarda Bachmana mam ten problem, że uwielbiam je wszystkie. Pomińmy Regulatorów . Nawet bardzo rozczarowującego Uciekiniera ostatecznie wspominam całkiem miło, a Wielki marsz czy Ostatni bastion Barta Dawesa to jedne z moich ulubionych książek. Dlatego nawet kończąc tak średnią książkę jak Blaze , nie umiem wysilić się na jakąś przesadną krytykę.     Mój główny problem z tą książką jest taki, że nie mam pojęcia czym ona ma być. Kryminał z tego żaden. Thriller? Trochę mało napięcia. Określenie „tragedia z nizin społecznych” użyte przez samego autora jest chyba najbardziej trafne, ale nawet jeśli je przyjmiemy, to pozostaje fabuła, która nie prowadzi absolutnie do niczego. A nawet jeśli się ze mną nie zgodzisz - to w takim razie powiedz mi po co to wszystko było? Co King chciał zrobić? Może jednak byłoby lepiej, gdyby Blaze został gdzieś tam ukryty i nigdy się nie ukazał. Mamy wielkiego, trochę opóźnionego faceta, który ma wspólnika i razem żyją z kradzieży. A potem

„Gwiezdne szczenię” - cierpiałem

Obraz
    Niesamowita moc internetu sprawia, że można sobie sięgnąć po zapomnianą przez bogów książkę, która kurzy się gdzieś w pudle, by okazało się, iż była ona ponoć przygodą dla wielu czytelników, a jej autor cieszy się w danym środowisku jakąś estymą. Szczerze mówiąc, ja nigdy o bardzo niepełnosprawnym, pionierze Fandomu Jacku Izworskim nie słyszałem, ale może to i dobrze, bo dzięki temu będę w stanie ocenić Gwiezdne szczenię tak jak na nie zasługuje. Czyż wszyscy nie jesteśmy gwiezdnymi szczeniętami, które patrzą w górę, ku niebu i bezradnie sięgają, chcąc wznieść się ku gwiazdom? Na szczęście nie jesteśmy za to literackimi szczeniętami.     Wyprawa statku „Horsedealer” (koński dostawca twoich ulubionych narkotyków jak mniemam - może cała ta książka to tylko przeraźliwie nudny narkotykowy trans?) wyrusza w gwiazdy. W załodze znajduje się nasza narratorka, Helena Borek. No i sobie lecimy, jest fajnie, potem mniej fajnie, bo ktoś sobie umiera, ale czytelnik się nie przejmuje, bo bohater

Historia Lisey tak samo tragiczna jak „Historia Lisey”

Obraz
    Wbrew pozorom nie sprawia mi żadnej przyjemności czytanie okropnych książek, naprawdę. To taki spoiler do treści recenzji, jeśli nie czytasz tytułów, mój drogi czytelniku. No i zasiadałem do Historii Lisey z ogromnym zainteresowaniem, bo wiedziałem, że ta pozycja dzieli fanów Stephena Kinga, a poza tym sam autor jest do niej bardzo przywiązany. Ta ostatnia informacja dla niektórych jest pewnie znakiem ostrzegawczym - uwaga, książka może być bełkotliwa! No cóż, takie książki (osobiste oraz bełkotliwe) King już pisał i wychodziło różnie, więc chyba nie ma co być od początku negatywnie nastawionym.     Scott Landon, uwielbiany przez czytelników  i ceniony przez krytyków pisarz umarł. Oczywiście ktoś musi po nim posprzątać i to dosłownie. Jego żona, czyli właśnie Lisey porządkuje rzeczy po zmarłym mężu. Jednak nasza protagonistka nie radzi sobie za dobrze ze stratą. Nie radzą sobie też zbyt dobrze fani, bo Lisey nie jest skłonna udostępnić wszystkich nieopublikowanych materiałów Scott

Podróżując z oraz „Autostopem przez Galaktykę” nie panikuj

Obraz
    Chciałbym zaznaczyć, że nie słuchałem radiowego słuchowiska Autostopem przez Galaktykę , więc nie mam jak się do niego odnieść w tej recenzji. Ale to chyba nie szkodzi? Mam taką nadzieję. W każdym razie o tej powieści słyszałem już nieraz od lat i naprawdę cieszę się, że wreszcie miałem okazję się do niej zabrać. A efekt jest doprawdy porażający. Mogę z całą świadomością odpowiedzialności słów, które zaraz napiszę stwierdzić wszem wobec i każdemu czytelnikowi z osobna, iż Autostopem przez Galaktykę Douglasa Adamsa jest świetną książką i kiepską instrukcją.     To miał być piękny dzień dla Arthura Denta, niestety chcą mu wyburzyć dom, bo gmina buduje obwodnicę, a Arthur nie złożył stosownego odwołania od decyzji administracyjnej. To miał być również piękny dzień dla Ziemi, niestety właśnie przez nią ma przebiegać galaktyczna autostrada, a Ziemianie nie złożyli stosownego odwołania. Jakby tego było mało, zburzenie (eufemizm) Ziemi zniweczyło misterny, trwający już miliony lat plan i

Poszukiwania sensu w „Bożej Ewangelii”

Obraz
    Nie wiem czy to przez długość, ale opis Bożej Ewangelii zamieszczony na jej tylnej okładce zasugerował mi, iż może to być nienajlepsza powieść. Jednak to tylko pozory, prawda? Mamy więc do czynienia z debiutem Łukasza Steinke, ale nie mam zamiaru oferować taryfy ulgowej. Może bym to zrobił, gdyby nie to, że Boża Ewangelia jest po prostu książką beznadziejną na każdym polu.     Jak już wspomniałem, wydawca zadbał o to, żebyśmy dokładnie wiedzieli, o czym ta opowieść jest. Nasz główny bohater nie ma imienia, a ponieważ autor próbuje utrzymać jakąś taką głupią narrację, to nazywa protagonistę Bezimiennym i tak go określa. Za każdym razem, gdy widziałem to słowo, czułem się, jakby przeniesiono mnie do świata serii gier Gothic . W każdym razie protagonista jest niewolnikiem w świecie po apokalipsie, ale ucieka, potem ma jakieś koszmarnie nudne przygody, aż wreszcie trafia do osady, gdzie jakiś losowy staruch daje mu wreszcie głównego questa - musi przejść na drugi koniec mapy i przynie

Nastała „Fundacja”, bo kres cywilizacji jest bliski

Obraz
    Piękne otaczanie się klasyką jest tym, czego nie pochwalam. Ale to dlatego, że większość tych słynnych wielkich książek, jakie miałem przyjemność lub nie przeczytać nie prezentowało sobą aż tak wysokiego poziomu. Momentami poziom był wręcz niski. Jednak nie wykluczam tego, że może mam po prostu niskie kompetencje literaturoznawcze, w końcu brak mi wykształcenia w tym kierunku. Z tego właśnie powodu jestem prostym człowiekiem, który woli coś prostego, byle tylko dobrze się czytało i mnie nie obrażało. A co do Fundacji , to oczekiwałem zachwytu, czyli zrobiłem coś, czego absolutnie nie powinienem, bo nastawianie się może przynieść rozczarowanie.     Upraszczając można powiedzieć, iż książka opowiada o upadku i narodzinach. Otóż wielkie Imperium Galaktyczne, trwające od lat, chyli się ku upadkowi. Ten, trwający lata proces przewidział za pomocą psychohistorii Heri Seldon, wybitny naukowiec i matematyk. Za swoje herezje zostaje wygnany i skierowany na planetę, gdzie razem ze swoim wiel

Antykingowa „Komórka”

Obraz
    Patrząc na twórczość Stephena Kinga można zauważyć coś dziwnego, przynajmniej z mojej perspektywy. Otóż Komórkę poprzedzają (nie licząc książek z cyklu Mroczna Wieża ) Worek kości , Dziewczyna, która pokochała Toma Gordona , Łowca snów czy Czarny Dom , czyli pasmo książek dość nieudanych, żeby nie powiedzieć tragicznych. Wprawdzie potem dostaliśmy tę książkę o samochodzie z baraku B, która moim zdaniem była całkiem dobra, ale nie była raczej zwiastunem tego, że po paśmie porażek król znowu podniósł głowę. A łatwo podchodzić do Komórki z dużym uprzedzeniem, ponieważ mistrz już kiedyś napisał powieść o apokalipsie, skojarzenia mogą się więc od razu nasunąć. Pragnę jednak uspokoić wszystkich fanów Bastionu (do których sam się zaliczam), nie ma żadnych podobieństw między tamtą cegłą, a właśnie omawianą książką.     Zwykle King lubi pokazać nam naszych bohaterów. Przyzwyczaja nas do nich, przedstawia codzienne życie, podkreślając, że mamy do czynienia ze zwykłymi ludźmi. Jednak Komórk

„Emancypantki” przedobrzyły

Obraz
    Czytanie Bolesława Prusa jest dla mnie czynnością bardzo przyjemną, nawet jeśli nie wszystko zawsze mi pasuje. Ale generalnie pasuje, poprzednie książki pana Głowackiego bardzo mi się podobały, a Lalka jest w końcu powieścią wybitną, zresztą taka Placówka nie jest w niczym gorsza. I oto kolejna cegła, czyli Emancypantki , po które naprawdę długo ciężko mi było się zabrać, książka leżała na biurku i patrzyła na mnie krytycznie jakiś rok, ale wreszcie przyszedł na nią czas.     Główną bohaterką tej ogromnej książki jest Magdalena Brzeska, która jest postacią dobrą, serio. Oczywiście ma swoje cechy, ale celem Prusa było danie czytelnikowi do zrozumienia, że Magda to osoba dobra, bez dyskusji. I to jest najważniejszy, największy problem Emancypantek , jako iż panna Brzeska jest po prostu nudna i w związku z tym po pewnym czasie człowiek zaczyna się poważnie nudzić. Nie pomaga objętość książki, Prus napisał naprawdę długą powieść, ale naiwność Magdy nie pozwala się tym cieszyć. Lalka