„Sklepik z Niespodzianką” (bo trudno być dzieckiem) - „Adela”

    Pierwsza część Sklepiku z Niespodzianką dostarczyła mi solidną dawkę masochistycznej przyjemności z czytania złych książek. Do kontynuacji podchodziłem z pewną rezerwą, bo w Bogusi mieliśmy ten piękny cliffhanger, który zwiastował jakieś kompletne głupoty. No i niespodzianka (bez sklepiku), Adela nie dostarcza. Zresztą tutaj zakończenie to także zawieszenie akcji w sytuacji pełnej napięcia. No, czytelniku, czekaj, może w trzeciej części wreszcie zacznie dziać się coś interesującego.


    Bogusia zakończyła się niespodziewanym powrotem po latach zaginionej Anny, czyli żony Wiktora, z którym główna bohaterka nawiązała romantyczną relację. Tak zaczyna się Adela, w której teraz już dwie protagonistki z tytułów Sklepiku z Niespodzianką będą musiały zmierzyć się z powrotem owej Anny. A dlaczego? Szok - okazuje się, że Adela skrywała przed przyjaciółkami mroczny sekret z przeszłości. Między innymi była zakochana w Wiktorze i tak dalej. Śmierdzi mi to trochę retroaktywnym dopisywaniem historii znanym już postaciom. Szczególnie, że okazuje się, że Anna ma siostrę bliźniaczkę, Anitę. SZOK!!! Szczerze mówiąc, nienawidzę tego wątku. Serio, Anna zaginęła na lata i nikt o niczym nie wiedział? To czemu nikt nie skontaktował się z jej siostrą? A jeśli ona także zniknęła, to czemu nikt nie złożył zawiadomienia na policji? Zapewniam, że wtedy wszystko już by się zgrabnie wyjaśniło. Adela prezentuje się jak taki typowy wypełniacz. Nie dzieje się tu dużo, gdzieś na boku toczy się wątek Konstancji (chociaż toczy to trochę za dużo powiedziane), podobnie nawet sprawa z samą Anną, bo ona nie jest pełnoprawną bohaterką. Trochę tego nie rozumiem. Po co wprowadzać dramaty, na których ma się opierać twoja powieść, jeśli nie chcesz tego rozwijać? I tak, wiem o tym wątku choroby Adeli, ale on też nie ma tu żadnego znaczenia. Bo po co on jest? Żeby ona mogła powydawać sobie pieniądze dla rodziny i Bogusi? Żeby miała dobre życie rodzinne z kolejnymi postaciami, o których nic nie wiemy, bo nie mamy szansy ich poznać?


    Adela prezentuje się inaczej niż w poprzedniej części, ale to chyba dobrze. Chociaż nie rozumiem, czemu pewne przemyślenia dochodzą do niej dopiero teraz. No ale dobra, niech będzie. Natomiast Bogusia ponownie jest zupełnie bezużyteczna. Pieniądze zdobywa dzięki pracy i szczęściu innych, sama nie ma żadnych problemów. Oprócz Wiktora, ale to generalnie nie jest żaden problem. Jest także Lidka, która w tej powieści zapomina czym są rozum i godność człowieka, do tego kompletnie bez powodu. I domyślam się, że część trzecia coś tutaj wyjaśni, ale na bogów, zrobiła się z niej tak antypatyczna osoba! Stasia nadal jest tak zwaną dobrą duszą miasteczka (bo Bogusia ją zatrudnia, najpewniej na lewo w Sklepiku, żeby jakieś pierdoły w tym czasie odstawiać), a Konstancja przestała już być postacią.


    W Bogusi autorka raczyła czytelnika różnymi, ciekawymi mniej lub bardziej przepisami. Tutaj już tego nie ma, dostajemy za to sposoby na relaksującą kąpiel czy inny zabieg upiększający. Nie testowałem, nie wiem czy faktycznie spełniają one swoje zadanie, może komuś się przydać.


    Jeśli moja recenzja ma bardzo negatywny wydźwięk, to trudno. To nie jest tak, że nie znoszę Adeli. Można przeczytać (chociaż lepiej nie), można przeżyć. Ale nie polecam, bo jest nieprzyjemnie nijaka. Może to tylko moje wrażenie, ale chyba tak nie wygląda życie, jak to w swojej książce pokazuje pani Michalak.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu

Gdy rozepnie rozporek, ona ujrzy ogromnego, „Wyzwolonego” członka