Posty

Wyświetlanie postów z 2025

„Czerwień Jarzębin” na leśnej polanie, Michalak tańczy, pisze, a my wijemy się w spazmach śmiechu - a zatem wszyscy są zadowoleni, szkoda tylko, że są ludzie, którzy nie są w stanie rozpoznać, jak bardzo szkodliwa jest to literatura

Obraz
Jeśli myślałem, że Leśna Polana była słabą książką, to jak mam określić Czerwień Jarzębin ? A swoją drogą, to skąd Katarzyna Michalak wzięła ten tytuł? Może coś mi umknęło (ale czytałem uważnie, więc chyba nie…), ale nie ma tu żadnej czerwieni jarzębin. W ogóle ta książka nie ma za wiele wspólnego z poszukiwaniem domu na leśnej polanie. Szkoda, że autorka nie ma pomysłu na jakieś ciekawe tytuły - mogłaby się zainspirować chociażby Dickiem, mogłoby być ciekawie. No ale czego można oczekiwać od kobiety, która generalnie sprawia wrażenie, jakby nie miała pojęcia, co robi? Ja chciałbym tylko wspomnieć, że podczas czytania bawiłem się wyśmienicie, jak za starych dobrych czasów, gdy emocjonowałem się Rokiem w Poziomce . Cieszy mnie to, bo od jakiegoś czasu martwiłem się, że pani Kasia już się wypaliła i nie dostarczy mi nigdy podobnie pozytywnych emocji. Dobrze, a zatem fabuła. Uważni czytelnicy pewnie pamiętają, że w poprzedniej części Gabriela została uprowadzona przez nikczemnego nikczem...

„Serce Gór” - poszukiwanie sensu pisania recenzji połowy książki

Obraz
Nie ukrywam, że po Grombelardzkiej legendzie dużo sobie obiecywałem, bo słyszałem, że to najlepszy tom Księgi Całości . No i na pewno można stwierdzić, że jest wyjątkowy, inny, co sprawia, że wszystkie trzy pierwsze części wyróżniają się i zapewniają inne doświadczenia czytelnicze, co się bardzo ceni. No ale z poziomem już jest inaczej. Serce Gór wzbudziło we mnie dość sprzeczne odczucia. I trochę sobie o tym porozmawiamy. Ciężko jest mi opisać fabułę i tutaj pojawia się pierwszy, największy problem tej książki. Przy jej czytaniu nie sposób zapomnieć o tym, że pierwotnie Feliks W. Kres napisał opowiadania, które potem przerobił na powieści. Serce Gór jest de facto zbiorem opowiadań połączonym bohaterami - opowieścią, w której często przeskakujemy do przodu w czasie. I jak to bywa w prawdziwym życiu, między okresami prozy pojawiają się ekscytujące momenty, właśnie w taki sposób można też patrzeć na tę powieść. W każdym razie naszą główną bohaterką jest Karenira, pierwotnie żołnierka,...

„Przeklęty tron” kontynuuje tę śmiertelnie nudną historię, a przynajmniej tak mi się wydaje

Obraz
Z jakiegoś kompletnie niezrozumiałego dla mnie powodu Jacek Piekara połączył dwie swoje powieści (jeśli w ogóle chcemy je rozpatrywać jako powieści) w jeden twór - z użyciem prologu. Jednakże winny jestem rozpatrzyć oba teksty osobno. Problem jest z tym prologiem, dlatego postanowiłem, że początek obu recenzji będzie taki sam, coby ułatwić mi pracę i rozbawić/zirytować czytelnika. Także prolog jest w zasadzie kroniką wydarzeń fikcyjnego świata, w którym rozgrywa się akcja i to kroniką wysoce marną. Piekara pluje czytelnikowi w twarz kolejnymi wydarzeniami no i fajnie, że się postarał i to wszystko opracował, z tym że nic mnie to nie obchodziło. Przechodząc do tej bardziej twórczej części recenzji, należałoby napisać, o czym jest Przeklęty tron , ale niestety nie jestem w stanie tego uczynić. Smoki Haldoru jeszcze byłem w jakimś stopniu zdzierżyć, ale w przypadku kontynuacji przyszło do mnie wyparcie już od samego początku. Cała książka to jeden wielki szum wydarzeń, w którym wszyscy m...

Kiedy „Anioły i demony” proszą do tańca, Dan Brown wywija aż miło

Obraz
Zastanawiam się nad tym, jak głupim czy po prostu niezorientowanym trzeba być, żeby krytykować Anioły i demony mówiąc, że to książka dla ludzi, którzy chcą się poczuć inteligentni, bo ktoś ich mile łechce ciekawostkami historycznymi i dziełami sztuki. To nie edukowanie jest celem przedmiotowej książki, a dostarczenie czytelnikowi czegoś na kształt tematycznego parku rozrywki - wesołej podróży po Rzymie, pełnej historycznych wątków, ze szczyptą tajemnicy i konspiracji oraz zagadek do radosnego rozwiązywania. Jeśli ktoś szuka prawdy w tej opowieści, to się może rozczarować. Jednakże jeżeli ktoś szuka podniety, to może ją znaleźć. Wydaje mi się, że problem polega na tym, że ludzie podchodzą zdecydowanie zbyt poważnie do wątków historycznych. Nikt się nie czepia, gdy wychodzi jakaś powieść sensacyjna, która opisuje jakieś istniejące w momencie jej wydawania podmioty, które działają w sposób niezgodny z rzeczywistością. Ale gdyby napisać dokładnie taką samą historię, tylko osadzić ją w prz...

„Północna Granica” nie jest pełna typowych przyrządów gimnastycznych, ale też wynagradza czas na nią poświęcony

Obraz
Czemu bardzo szybko zabrałem się za Północną Granicę ? Słyszałem, że jest ona całkowicie różna od Króla Bezmiarów . A że poprzednia powieść Feliksa W. Kresa Strażniczka istnień również była wyjątkowym dziełem, to Kres pomalował siebie w moich oczach na artystę różnorodnego. A to się bardzo ceni i jest warte podziwu. A zatem przed nami Północna Granica , druga część Księgi Całości , mimo iż została określona jako pierwsza. Cóż, wola autora, ja czytam zgodnie z kolejnością wydawania. Warto zaznaczyć, że ja nie oczekiwałem, by ta książka w moim osobistym rankingu przebiła poziomem Strażniczkę istnień . I dobrze, bo tak się też nie stało. Najwidoczniej w tym wypadku sprawdza się pewien pogląd, iż im mniej artystyczne i eksperymentalne dzieło, tym mniej zachwyca, nawet jeżeli jest rzemieślniczo mistrzowskie. W poprzedniej części pływaliśmy po morzach na południe od kontynentu Szereru i zwiedzaliśmy wyspy, doświadczając ludzkiego okrucieństwa. Tym razem kierujemy się na północ, w jedyne mie...

„Smoki Haldoru”, chociaż głównie ludzie i to w niezbyt ciekawym towarzystwie

Obraz
Z jakiegoś kompletnie niezrozumiałego dla mnie powodu Jacek Piekara połączył dwie swoje powieści (jeśli w ogóle chcemy je rozpatrywać jako powieści) w jeden twór - z użyciem prologu. Jednakże winny jestem rozpatrzyć oba teksty osobno. Problem jest z tym prologiem, dlatego postanowiłem, że początek obu recenzji będzie taki sam, coby ułatwić mi pracę i rozbawić/zirytować czytelnika. Także prolog jest w zasadzie kroniką wydarzeń fikcyjnego świata, w którym rozgrywa się akcja i to kroniką wysoce marną. Piekara pluje czytelnikowi w twarz kolejnymi wydarzeniami no i fajnie, że się postarał i to wszystko opracował, z tym że nic mnie to nie obchodziło. No a później dostajemy kontynuację tego, tak? W takim razie już można się spodziewać, co wyniosłem ze Smoków Haldoru - nic. Ale dobrze, zajmijmy się procesem zdobywania władzy. Książka zaczyna się odnalezieniem jaja smoka. Smoki są niezwykle rzadkie, a ten, kto zdobędzie jakiegoś, zdobędzie potęgę. Z czymś mi się to chyba kojarzy. Ktoś tu kopio...

„Strażniczka istnień”, czyli gdy przebicie „Króla Bezmiarów” dało jedną z najlepszych książek fantasy

Obraz
Druga powieść Feliksa W. Kresa to dzieło zupełnie różne od Króla Bezmiarów . Czy to dobrze? Cóż, to było pytanie retoryczne, oczywiście, że dobrze. Nie po to wykupiłem twórczość tego pisarza, by dostać dzieła tożsame. Jakość też się różni, bo Strażniczka istnień bezapelacyjnie przebija opowieść o szaleństwie Bezmiarów, czyniąc w moich oczach pierwszą powieść Kresa jedynie standardową historyjką fantasy. A to o czymś świadczy. Na Starą Ziemię Heastseg przybył człowiek, dokonując kolonizacji. Możliwe, że powtórnej, a możliwe, że to miejsce zamieszkiwała kiedyś tajemnicza cywilizacja, po której pozostały jedynie ruiny. Motywy są oczywiście różne - chęć rozpoczęcia nowego życia, pożądanie złota, szerzenie religii wśród niewiernych ale przede wszystkim żądza władzy. Jednakże przerażające, gęste, duszne lasy kryją zagrożenia dla osadników i ich zwierzyny - nie tylko wielkie sewerhy, nie tylko straszne i żałosne gryfy, ale przede wszystkim sfory senea, tym, którym najbliżej jest do stworzeni...

„Leśna Polana” to kolejny dom, który trzeba zdobyć - on rozwiąże problemy

Obraz
Czy to sztuczna inteligencja? Nie! To tylko Katarzyna Michalak, mistrzyni dokonywania subtelnych nawiązań do swoich książek, co w tym wypadku oznacza - autoplagiatów. O bezczelnych odtwórstwie, jakiego ta kobieta się dopuszcza, mówiłem już nieraz, ale uważam, że tego nigdy za dużo. Niepojęte jest, czemu ona cały czas to robi i czemu ludzie nadal kupują jej książki. No ale moje oczekiwania odnośnie zdrowego, konkurencyjnego rynku to jedno, a stan faktyczny to już zupełnie inna sprawa. Książka jest? Jest. A więc należy się nią zająć. Trzech braci, trzy przyjaciółki. Wiele historii, ale oto na horyzoncie pojawia się wątek, wprowadzony delikatną dłonią Katarzyny Michalak, który połączy tych różnych ludzi w jedną całość, tworząc broń rasowego marzenia, jeśli mogę to tak określić. A przechodząc do konkretów - Gabriela bardzo chciałaby mieć ładny dom w lesie, no kto by się spodziewał, wcale nigdy jeszcze nie było takiego wątku u Katarzyny Michalak. W każdym razie Gabriela jest wrażliwa, marzy...

Na całe szczęście Jacek Piekara nie zgubił się w „Labiryncie” nieświeżego mięsa kłamstw!

Obraz
Nie wiem, dlaczego Labirynt Jacka Piekary jest określany mianem powieści, nawet minipowieści, bo spokojnie przeszedłby jako duże opowiadanie, szczególnie że tematycznie i strukturalnie by pasowało. No ale tak to dostaliśmy to, co dostaliśmy. Książka ukazała się w drugiej połowie lat 80. i gdybym był złośliwy, to napisałbym, że to widać. Doskonale wiedziałem, czego się spodziewać, jako że jestem niezmordowanym czytelnikiem antologii Spotkanie w przestworzach , także oczekiwałem kolejnych popłuczyn po Zajdlu i bez niespodzianek, właśnie to dostałem. Jednakże nawet taka książka nie musi być zła. A jak poradził sobie Jacek Piekara jako piękny dwudziestoletni pisarz? Labirynt jest pozostałością obcej cywilizacji, czy czymś takim. Jednakże badanie go nie kończy się zbyt dobrze dla badających. Mimo wszystko trzeba w końcu się za to zabrać, a kiedy w końcu autor otwiera przed nami wrota, rozlewa się przed naszymi oczami świat o wielu kolorach. Książka dzieli się na dwie części. Pierwsza to ta...