Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2022

„Koko” - wielki słoń

Obraz
Moja raczej chłodna relacja z Peterem Straubem wynika głównie z tego, że jego powieści są takie… takie, że po prostu są. Raczej nie wywołują we mnie jakichś większych, głębszych emocji. No i tutaj chyba główną zasługą takiego stanu rzeczy nie jest nawet, jakie by nie było, pióro Strauba, ale ogarniające mnie z każdej strony zachwyty nad jego Upiorną opowieścią , która chyba jednak nie jest jego najlepszą książką. Serio. I nie chodzi mi o to, że Koko (dla polskiego czytelnika ów tytuł jest cudownie absurdalny, uwielbiam go) jest pozbawiony wad, bo oczywiście nie jest, jeszcze o tym trochę powiem, ale z tych wszystkich powieści pana Petera czytało mi się go chyba najprzyjemniej i nigdy wcześniej nie byłem tak zaintrygowany. Naprawdę. I trochę mi smutno, że Straubowi umarło się, zanim tak naprawdę całkowicie polubiłem jedną z jego dłuższych książek. Weterani wojny w Wietnamie, połączeni traumatyzującą tajemnicą z tamtego czasu, spotykają się po latach nie po to, by powspominać złe wspóln

Poszukujący „Buszujący w zbożu”?

Obraz
    Trochę tak nie wiem co z sobą teraz zrobić. Mam wrażenie, że kompletnie nie jestem potencjalnym odbiorcą Buszującego w zbożu . Jestem na niego stary, nie podejmuję podobnych zachowań do akcji głównego bohatera, a i geograficznie bardzo mi daleko do New York City. Także po tym wstępie można już założyć, że książka mnie nie zachwyciła i jest to prawda, jednak to przecież jeszcze nic konkretnego nie mówi. W każdym razie żałuję, że nie przeczytałem tej książki będąc jeszcze przed dwudziestką.     Holden Caulfield został po raz kolejny wyrzucony ze szkoły, jednak zamiast poczekać do rozpoczęcia przerwy świątecznej i wrócić grzecznie do domu, postanawia wziąć wszystkie swoje pieniądze i przed powrotem pobłądzić trochę po New York City. Buszujący w zbożu jest więc relacją Holdena z paru dni jego życia. No i wydaje się, że celem Salingera było… no ja nie wiem co, więc powiem, co mi się wydaje. Jest to powieść o dojrzewaniu, przechodzeniu w świat dorosłości z jednoczesnym kompletnym jego ni

„Agnieszka” cierpi z powodu braku umiejętności matematycznych

Obraz
    To jest ten moment, gdy powinienem napisać jakiś wstęp do recenzji, może przybliżyć moją perspektywę albo wspomnieć o postaci autorki, czyli Elżbiety Drzewińskiej… ale nie jestem w stanie tego zrobić, jako iż pani Ela pojawiła się w moim życiu nagle i nie znalazłem żadnych informacji na jej temat. Wiem, że przed wydaniem Agnieszki wydała zbiór opowiadań pod tytułem Pięć srebrnych pudełek , ale go nie czytałem, mimo iż trzymałem w rękach egzemplarz. Może i źle zrobiłem, ale nie czuję się winny. Także przejdźmy do samej książki.     Agnieszka nie ma łatwego życia. Kiedyś, jeszcze w czasach II wojny światowej mieszkała w Krakowie, ale potem przeprowadzili się do Wrocławia, bo jak przekonywał ojciec, tutaj będzie im dobrze, mają ładne mieszkanie i ładne meble. Agnieszka ma teraz siedemnaście lat, podchodzi do matury… ale nie udaje jej się zdać, co dosłownie niszczy jej życie. Przez całą książkę obserwujemy życie tytułowej bohaterki, która ewidentnie ma pecha, ponieważ obraca się w bar

„Ziemia skuta lodem” i dziwnymi pomysłami Flanagana

Obraz
    Płonący most zakończył się w taki sposób, że można było kontynuować historię Willa i pozostałych bohaterów w różny sposób. Jednakże można było mieć pewne wątpliwości biorąc pod uwagę jak poważnie John Flanagan traktował swoją serię. No trochę szkoda, ponieważ ten człowiek naprawdę potrafi ładnie i sympatycznie pisać i zamiast z tego korzystać, to idzie po najmniejszej linii oporu. I przez to powstają fajne książki, które bardzo łatwo krytykować, jeśli ktoś ma ochotę. No ja jednak mam ogromne pokłady sympatii do Zwiadowców . No więc jak się ma Ziemia skuta lodem ?     Will i Evanlyn zostali porwani przez skandyjskich wojowników i przetransportowani drogą morską do dalekiej, mroźnej Skandii. Jako niewolnicy ona pracuje w kuchni, a on robi na dziedzińcu. A ponieważ nasz młody zwiadowca naraża się pewnej osobie, zostaje on zmanipulowany i uzależniony od liści cieplaka, które przemieniają go w roślinę, która jednak nadal skutecznie pracuje. No i wiadomo - nasi bohaterowie będą musieli u

„Miecz Orientu”, czyli Andrzej Ziemiański powraca do korzeni

Obraz
    Jako iż jestem prawdziwym ekspertem, jeśli chodzi o twórczość dumnego mieszkańca Wrocławia, cholernika, freelancera, polskiego pisarza science fiction i fantasy (nie kłóćmy się co do tego ostatniego, wbrew pozorom nie czas to i nie miejsce) Andrzeja Ziemiańskiego (z zawodu doktora inżyniera architekta, który porzucił prestiżową karierę naukową na rzecz zawładnięcia umysłami rzeszy Polaków, która z wypiekami na twarzach czytała kolejne tomy cyklu Achaja ), to z zainteresowaniem sięgnąłem po kolejną pozycję w jego bibliografii. W końcu Achaja była przełomowym momentem w karierze Ziemiańskiego, jako iż po raz pierwszy napisał coś tak naprawdę naprawdę fascynującego (czego zresztą zwiastunem była Przesiadka w przedpieklu ). Tom trzeci wprawdzie ostudził mój zapał… ale można założyć, że okej, można tę trylogię potraktować jako całość i wtedy jest spoko. Dobrze się czyta i chce się więcej. Także oczekiwałem, iż wyższy względem poprzednich książek poziom zostanie zachowany i książka nie

„Władca Pierścieni” 2/3 - „Dwie Wieże”

Obraz
    Z Władcą Pierścieni jest ten problem, że w sumie jest to jedna książka, trzy książki oraz sześć książek jednocześnie i dałoby się ułożyć to w każdy wymieniony sposób. Jednak ostatecznie dostaliśmy nie jedną pozycję, a trzy, więc niech powstaną trzy moje recenzje! Zdarzyło mi się parę razy czytać Dwie Wieże , wprawdzie nie za dużo, jednak ze zdumieniem stwierdzam, iż pamiętałem je naprawdę dobrze i to nie tylko przebieg wydarzeń, lecz także poszczególne dialogi oraz opisy. I niech to będzie przykładem tego jak bardzo owa powieść zapisała się w mojej pamięci, chociaż bez wątpienia nie tak bardzo jak Drużyna Pierścienia i ma to zresztą swój powód, o którym jeszcze napiszę.     Drużyna się rozdzieliła. Boromir poległ w boju, Merry i Pippin zostali porwani przez orków podstępnego Sarumana, a na pomoc im ruszają Aragorn, Legolas i Gimli. Ta podróż zaprowadzi naszych bohaterów do Rohanu, gnębionego przez zdradzieckiego czarodzieja i jego plugawą armię oraz przyniesie pomoc w postaci niesp

„Słońce w mroku” zmierzchem

Obraz
    Nie jestem wieloletnim fanem cyklu Zmierzch Stephenie Meyer i z tego powodu nie miałem pojęcia o wycieku, którego ofiarą padła historia opowiedziana z punktu widzenia Edwarda. Więc patrząc na to bez kontekstu - czy ktokolwiek potrzebował Słońca w mroku ? Cóż, już mieliśmy sytuacje tego typu i nie byłbym sobą, gdybym nie nawiązał do przygód Anastasii Steele i Christiana Greya. Powieść Grey nie jest dobra i to chyba był powód, dla którego nie chciałem zabierać się po najnowszą powieść Meyer. No i były te jej poprzednie dzieła czyli Intruz oraz Chemik , które nie były dobre. Z drugiej strony wydane między nimi Życie i śmierć było jedynym światełkiem, które dawało mi nadzieję, że może jednak autorka da nam coś niesamowitego. To już trzeci raz, gdy opowiada tę historię.     Edward Cullen jest wampirem. Wiem, nikt tego nie wiedział! W każdym razie do Forks przybywa nowa nastolatka, niejaka Bella (i tak należy się do niej zwracać!) i oszałamia ona naszego protagonistę i narratora. Właśc

O tym, co przeżyłem po „O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra”

Obraz
    Przygody Alicji w Krainie Czarów są książką wybitną. Tak myślę, ale rozumiem też, że komuś mogą się one nie podobać. Niezbyt mnie to satysfakcjonuje, ale okej, lubimy różne rzeczy. I teraz lojalnie ostrzegam, że jeśli tamta książka ci się nie spodobała, to nawet nie zabieraj się za O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra . Czego można się było spodziewać po kolejnych przygodach naszej małej dziewczynki w świecie snu? Może lekkiej powtórki z rozrywki. Czy Carrollowi udało się stworzyć coś nowego? Cóż, odpowiedź nie jest jednoznaczna.     Senny, zimowy dzień, a za oknem śnieg. Alicja siedzi w salonie ze swoimi kotkami i rozmawia sobie z nimi, aż tu nagle wpada na pomysł, żeby odkryć, co też kryje się w domu po drugiej stronie lustra. I tak właśnie trafia do świata, w którym wszystko działa inaczej, włączając w to prawa logiki. Nie ma jednak czasu na szeroko zakrojone zwiedzanie, rozpoczyna się bowiem partia szachów. Alicja musi przejść do ósmego kwadratu, tylko tak bowiem

„Władca Pierścieni” 1/3 - „Drużyna Pierścienia”

Obraz
    Z Władcą Pierścieni jest ten problem, że w sumie jest to jedna książka, trzy książki oraz sześć książek jednocześnie i dałoby się ułożyć to w każdy wymieniony sposób. Jednak ostatecznie dostaliśmy nie jedną pozycję, a trzy, więc niech powstaną trzy moje recenzje! Zdarzyło mi się parę razy czytać Drużynę Pierścienia , wprawdzie nie za dużo, jednak ze zdumieniem stwierdzam, iż pamiętałem ją naprawdę dobrze i to nie tylko przebieg wydarzeń, lecz także poszczególne dialogi oraz opisy. I niech to będzie przykładem tego jak bardzo owa powieść zapisała się w mojej pamięci.     Książka jest kontynuacją Hobbita , chociaż chyba nie taką, jakiej spodziewali się fani. Ja nie wiem. Minęło wiele lat od czasów wyprawy Bilba do Samotnej Góry. Żył sobie on spokojnie, a że stary z niego był kawaler, obwołał swoim dziedzicem kuzyna Froda, który zamieszkał z nim pod Pagórkiem. Z biegiem czasu zew przygody znowu się z nim odezwał i ponownie wyruszył na wyprawę, zostawiając Frodowi między innymi Pierśc