„Gra Geralda”, czyli zgromadzenie fetyszy

    Zważywszy na tematykę książki zwyczajnie można było oczekiwać czegoś dobrego. No bo sam pomysł nie brzmi jak coś, z czego można ugrać dobrą powieść, więc skoro nie słyszę powszechnych krzyków rozpaczy, no to chyba musiało się udać. A King już udowodnił, że jest w stanie napisać dobrą historię dziejącą się praktycznie tylko w jednej, małej lokacji (Misery). No i moje przewidywania okazały się prawdziwe, bo Gra Geralda to zdecydowanie udana pozycja.


    Gerald i Jessie jadą do domku na odludziu i tam facet przykuwa kobietę kajdankami do łóżka. Robi to bo najwyraźniej ma takie fetysze, ja nie oceniam, niech robi co lubi, jeśli nikomu nie dzieje się krzywda. Niestety w tym przypadku komuś dzieje się krzywda. Gerald nagle sobie umiera i Jessie zostaje uwięziona. No i teraz zaczyna się dramat kobiety, która będzie musiała jakoś sobie poradzić w tej nieprzyjemnej sytuacji. Można na pierwszy rzut oka uznać, że Gra Geralda bazuje na tym samym pomyśle co Misery, ale trzeba być wyjątkowo nieuważnym czytelnikiem. Bowiem historia Jessie jest tylko pretekstem do opowiedzenia przerażającej historii o gwałcie, o kazirodztwie, o pedofilii i traumie, która naznacza całe życie. No i jeszcze mamy to zakończenie, które moim zdaniem wprowadza trochę zamieszania do powieści. I nie twierdzę, że jest złe, ale jakoś nie umiem pozbyć się wrażenia, że gdyby King nie umieszczał tutaj tego ostatniego wątku, cała powieść nie straciłaby w niczym na tym co chce powiedzieć. Łączy się on z dramatem Jessie, ale pojawia się tak nagle, że nawet przy drugiej lekturze nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że został wpasowany trochę na siłę.


    Trzeba sobie też wprost powiedzieć, że tak, ta książka może znudzić. Przez większą jej część Jessie leży przykuta kajdankami do łóżka i przez to nie ma innych postaci, z którymi mogłaby rozmawiać. Autor rozwiązał to w ten sposób, że bohaterka słyszy różne głosy w głowie, które reprezentują jakieś jej osobowości. Jeśli to kupisz i wiesz co będziesz czytał, nie zawiedziesz się. King pokazuje, że nawet z czegoś, co mogłoby działać tylko w krótkim opowiadaniu może zrobić świetną powieść. Za to muszę wspomnieć o czymś co mnie osobiście nie rusza, ale z doświadczenia wiem, że niektórzy są wrażliwi. Wspominałem już o pedofilii (opis bardzo dokładny, naprawdę świetny) ale jest nekrofilia i kanibalizm, także wszystko co tygryski lubią najbardziej.


    A teraz zadajmy sobie pytanie czy Gra Geralda przeraża? Jak najbardziej, jeśli nie wystarczą ci wymienione już tematy, o których mówi ta powieść, to mamy tu przede wszystkim ogromne napięcie, bo zależy nam na Jessie oraz parę naprawdę mocnych momentów, przy których przykładowo To tego samego autora może się schować. To co się zdarzyło podczas zaćmienia i cała sprawa z Księżycowym człowiekiem potrafią wywołać dreszcz strachu. Nie będę wyjaśniał czemu i dlaczego podałem właśnie przykład powieści o koszmarze w Derry, odsyłam do książek.


    Gra Geralda nie jest powieścią idealną, ale zdecydowanie należy do jednych z lepszych książek Stephena Kinga i uwielbiam ją całym sercem. Nadal robi na mnie wrażenie, nadal mógłbym ją wstawić gdzieś na listę moich ulubionych książek tego autora. Także polecam. I warto uważać co się robi, bo potem można skończyć w takiej głupiej (mówiąc delikatnie) sytuacji jak Jessie.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu

Gdy rozepnie rozporek, ona ujrzy ogromnego, „Wyzwolonego” członka