Posty

Wyświetlanie postów z 2022

Roland z Gilead pod „Mroczną Wieżą” stanął

Obraz
    Ohoho, spoilery w tytule recenzji! Za coś takiego niektórzy pewnie wysłaliby mnie do Algul Siento, czy innego podłego miejsca, a przynajmniej na przymusowe roboty społeczne. Nieważne, to żaden spoiler, w końcu właśnie inspiracją dla tego cyklu był poemat Sir Roland pod Mroczną Wieżą stanął , więc chyba właśnie tego się wszyscy spodziewali, czyż nie? A jakiej powieści ja się spodziewałem? Oczekiwałem przede wszystkim ostrego pojechania po bandzie, nieprzejmowania się czymkolwiek, co King już zrobił w Ziemiach jałowych , Wilkach z Calla i Pieśni Susannah . A że część szósta była tak dziwna, to siódma musiała wziąć na barki zadanie zakończenia tego, co tam zostało przedstawione. No i muszę powiedzieć, że to jest jeden z powodów, przez które ta książka nie jest najlepsza. Długość od razu rzuca się w oczy. Szkoda, że King nie zakończył pewnych rzeczy właśnie w Pieśni Susannah . Wtedy tamta książka nie robiłaby takiego wrażenia, ale seria chyba wyszłaby na tym lepiej.     Ka-tet Roland

„Czarnoksiężnik z Północy”, czyli bajda o miejscu, gdzie gdy zwiadowca nie może, tam zwiadowcę i kurierkę pośle

Obraz
    Cykl Zwiadowcy Johna Flanagana to ciężki kawałek chleba. Z jednej strony te książki czyta się szybko i z niemałą przyjemnością, z drugiej autor naprawdę nie chce, żeby czytelnicy zatrzymali się dłużej na fabule tych jego pisanin. Mimo wszystko Bitwa o Skandię była nienajgorsza, a poza tym przy okazji Czarnoksiężnika z Północy (albo na północy jednak, ale co ja tam wiem, pewnie z północy brzmi mroczniej i generalnie lepiej) mamy nową, niezwiązaną z tymi morgarathowymi ekscesami historię, więc jeśli kiedykolwiek miałbym dać Flanaganowi szansę za zachwycenie mnie, to właśnie przy okazji piątego tomu Zwiadowców .     Minęło pięć lat od czasu legendarnej Bitwy o Skandię , czyli też od bitwy o Skandię. Will Treaty (bo takie nadano mu nazwisko) osiągnął swój wymarzony cel i został pełnoprawnym zwiadowcą. Oczywiście nie rzucają go na głęboką wodę, otrzymuje zatem przydział w sennym lennie Seacliff, gdzie życie toczy się wolnym tempem i generalnie panuje niedbałość. Ale spokojnie - Will b

Odłóż lekturę na tak zwane „Później”

Obraz
    Na początku recenzji chciałem wspomnieć o podejściu wydawnictwa Albatros, którym jestem dość mocno zniesmaczony. Ale może ja się nie znam. W każdym razie w trakcie lektury obcowałem w wydaniu w twardej oprawie i była to męka. Grube kartki (ponadto częste zmiany rozdziałów, a każdy rozdział zaczyna się na nowej stronie), ogromna czcionka, jakby to była jakaś bajeczka dla dzieciaczków sprawiają wrażenie, jakby wydawca chciał sztucznie zwiększyć objętość całości. No bo Później nie jest typową kingową cegłą i pewnie ktoś chciał zrobić na potencjalnych czytelnikach odpowiednie wrażenie. Ale dobra, bo przecież chciałbym opowiedzieć o samej książce. Czy można było się spodziewać dobrego produktu? Myślę, że tak. Temat ciekawy, a poprzednie powieści Stephena Kinga były nawet fajne, spodziewałem się prawdziwych pyszności. A co dostałem?     Jamie Conklin miałby całkiem normalne dzieciństwo, gdyby nie to, że widzi martwych ludzi. Widzi ich w takiej formie, w jakiej umarli, ponadto ci na zadan

Usłyszałem „Pieśń Susannah”, pieśń sztuki, miłości i szaleństwa...

Obraz
    Biorąc pod uwagę w jakich odstępach czasowych do tej pory ukazywały się książki z cyklu Mroczna Wieża , można założyć, że Stephen King zabrał się za dokończenie wreszcie tej historii i snuta latami opowieść o podróży znajdzie w końcu swój cel. No bo nawet rok nie minął od premiery Wilków z Calla ! Co skłoniło pisarza do szybszego opowiadania o ka-tet Rolanda, które zmierza w stronę tajemniczej Mrocznej Wieży? Ja nie wiem, chociaż się domyślam. W każdym razie oto mamy Pieśń Susannah powieść tak wyjątkową (i to nie tylko w dorobku Kinga, ale w ogóle), że możliwe, iż moja recenzja będzie kompletnie bezużyteczna, ponieważ jestem zagubiony i nie wiem w jaki sposób mam się zmierzyć z tą książką.     Skończyła się bitwa z Wilkami, a Calla Bryn Sturgis zostało obronione przed najazdem. Radość i świętowanie nie trwają niestety długo, ponieważ zniknęła Susannah. Porwana przez demona o imieniu Mia, która zawładnęła jej ciałem, trafia do New York City w roku 1999. Mia jest brzemienna i ma wy

„Gwiazdy jak pył” w sercu galaktyki

Obraz
    Ponownie przede mną wielkie nazwisko i wizja wielkiego dorobku, albo przynajmniej obszernego. Natomiast muszę przyznać, że czuję się zachęcony do dalszego czytania Asimova ze względu na jego dobre książki. Czyli jestem jeszcze bardziej podekscytowany, niż byłem na początku. Nic dziwnego, w końcu wtedy opierałem się tylko na zapewnieniach jakiegoś grona, które stwierdziło, że Isaac Asimov wielkim pisarzem jest. Chyba mieli rację. Na początku chciałem powiedzieć, że tytuł Gwiazdy jak pył (w oryginale przepiękne - The Stars, Like Dust ) nie tylko jest po prostu piękny, ale również pasuje do tej książki i można go rozumieć w niejeden sposób. Wszystkie książki Asimova do tej pory mają cudowne nazwy. Podoba mi się to.     Studiujący w Uniwersytecie Ziemskim Biron Farrill, wpada w kłopoty. To znaczy jeśli chodzi o egzaminy wszystko w porządku, zresztą to jego ostatnie dni na tej okropnej planecie. Jego ojciec, rządca Widemos z planety Nefelos zostaje uwięziony i również później zamordowa

„Wilki z Calla” to jedno z najlepszych zadań pobocznych

Obraz
    Kiedy wspominam czwartą część Mrocznej Wieży robi mi się zawsze smutno, bo książka mnie delikatnie mówiąc nie porwała. We wstępie recenzji Czarnoksiężnika i kryształu opisałem czemu pomysł na tamtą książkę mi się nie podoba, więc tutaj sobie to daruję. Co ciekawe, w Wilkach z Calla również mamy dużo retrospekcji, ale dla odmiany tym razem nie są one tak przeraźliwie nudne. Cóż za niespodzianka!     Roland, Eddie, Susannah, Jake i Ej podróżują po ścieżce Promienia, żeby dotrzeć do Mrocznej Wieży. Jednak zaczynają dziać się złe rzeczy. Spotkanie z demonem zaczyna się odbijać na Susannah, ponadto ka-tet trafia do miasteczka Calla Bryn Sturgis, którego obywatele błagają rewolwerowców o pomoc. Co dwadzieścia parę lat napadają na nich przerażające Wilki przybywające z Jądra Gromu, porywając dzieci, które po jakimś czasie wracają jako pokury - upośledzone umysłowo istoty, wyrastające ponad ludzką normę i szybko umierające. Roland zgadza się pomóc i tak rozpoczyna się długi proces zdob

„Półmrok” to przykład książki kuriozalnie wręcz beznadziejnej

Obraz
    Czasami jest tak, że kiedy wpisuje się w wyszukiwarce internetowej jakąś książkę i nie wyskakuje prawie nic, a o autorze to już kompletnie informacji brak, to można być lekko zaniepokojonym co do jakości danej książki. Ja tak miałem z Półmrokiem Anny Stuczeń. Ale dobra, bo to przecież jeszcze nie musi nic oznaczać, prawda? Prawda?     Kara nie jest zwykłą dziewczyną i to nie dlatego, że nie ma rodziców, a mieszka z ciotką i rozkapryszoną, głupią kuzynką. Kara jest bowiem półwampirem! I teraz pewnie zastanawiasz się, drogi czytelniku - ale czemu? Jej ojciec był wampirem. Kara w pewnym momencie dostrzegła u siebie żądzę krwi, więc odpaliła komputer i znalazła potrzebne jej informacje. A poza tym Kara w nowej szkole spotkała bardzo przystojnego, tajemniczego Willa, którym się zainteresowała, bo nie może mu czytać w myślach… ale dość już tego. Przecież nikt poważny nie wydałby książki, która tak bezczelnie zrzyna ze Zmierzchu Stephenie Meyer, czyż nie? W końcu takie fanfiki to ja sobie

Opowieści z „Buicka 8”

Obraz
    King podejmował temat motoryzacji już nie raz. Wychodziło mu to dobrze ( Christine ), ale wychodziło też gorzej (przepyszne opowiadanie Ciężarówki , polecam) i ktoś może się zniesmaczyć tym, że ten autor znowu opiera fabułę powieści na jakimś samochodzie (szczególnie, że polski tytuł kompletnie zatraca nawiązanie do piosenki Dylana), dajcie mi coś nowego, a nie ciągle to samo. To byłoby jednak bardzo ignoranckie podejście, ponieważ Buick 8 bardziej niż typowy horror przypomina twórczość samotnika z Providence. Wiem, że to śmiałe porównanie, ale wytłumaczę się z tego przy omawianiu elementów grozy.     Ojciec Neda Wilcoxa ginie tragicznie, a jego syn, nie mogąc się pogodzić ze śmiertelnym wypadkiem podejmuje pracę w policyjnej Jednostce D, w której pracował jego tata. Nie mija dużo czasu i chłopak zaczyna być traktowany wśród policjantów jak członek rodziny. Odkrywa on sekret - w baraku B stoi sobie od lat buick roadmaster, który okazuje się nie być zwyczajnym samochodem. Mamy więc