„Sklepik z Niespodzianką” (bo trudno mieć dziecko) - „Lidka”

    Im dłużej czytam książki Katarzyny Michalak, tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że pisanie tych wszystkich recenzji jest bezcelowe. Autorka powiela cały czas te same motywy, pisze w taki sam, okropny sposób i najwyraźniej nie dostrzega własnych potknięć. Czy Lidka jest dobrą książką? Oczywiście, że nie, jest książką słabą, nieśmieszną i potwornie głupią. A ja muszę teraz to pisać i nie wiem, zaprezentować szkielet fabuły?


    Jakiej znowu fabuły? Pierwsze słyszę. No ale bądźmy poważni. Poprzednia część Sklepiku z Niespodzianką zakończyła się prawdziwym cliffhangerem, mianowicie Lidka została zatrzymana przez funkcjonariuszy policji. Właśnie w tym momencie rozpoczyna się omawiana teraz powieść. Jest dramat, szczególnie, że nasze bohaterki są chyba w jakiś sposób upośledzone, albo chore, ponieważ ich reakcje są bardzo przesadzone i nieadekwatne do sytuacji. Podam konkrety, ponieważ uważam to za bardzo cenne. Bohaterki, kiedy dowiadują się, że Lidka została zatrzymana, uznają, że stało się to w wyniku zamordowania przez tytułową bohaterkę jej męża. No, byłoby to idiotyczne, ale w jakiś sposób możliwe. Jednak zamiast popytać policjantów za co zatrzymują ich przyjaciółkę, te zaczynają histeryzować, ale z drugiej strony są zadowolone, bo przecież temu mężowi się należało. O tym, że ów facet żyje, dowiadują się dopiero, gdy spotykają go na ulicy, już po widzeniu z Lidką w prowizorycznym areszcie. Następnie jeden bohater bije tego męża, żeby go zamknęli z Lidką, by mógł ją pocieszyć, a nasza “energiczna” radna Adela już planuje jak wsadzić niedoszłą morderczynię do zakładu psychiatrycznego, bo przecież będzie jej tam lepiej niż na komisariacie. Jeśli po tej relacji wydaje ci się, że nic z tego nie ma sensu, to masz rację.


    Jednak z Lidką jest zdecydowanie coś nie tak. Mamy bowiem okazję poznać jej dzieciństwo, wypełnione patologią oraz tragiczny związek z mężem. Tutaj możemy zadać sobie pytanie dlaczego bohaterka nie odeszła od niego, ale widać, że panią Kasię bardziej interesuje… w sumie to nie mam pojęcia co. I to jest problem, ponieważ zamiast zauważyć, że problemy trzeba przepracować (na przykład idąc do lekarza), to autorka zakłada, że warto poczekać, przecież wszystko się samo ułoży. Może tak się dzieje w twórczości Katarzyny Michalak, ale życie tak różowo nie wygląda.


    Ktoś może powiedzieć, że problemy, z którymi mierzą się bohaterki Lidki są wyolbrzymione. Chyba sama Michalak to zauważyła, ponieważ dostajemy na koniec bohatera związanego z Somalią. Już pomińmy cały wątek z nim związany, który absolutnie przekreśla sens istnienia pierwszej części trylogii Sklepiku z Niespodzianką. W każdym razie w Somalii umierają masowo ludzie i kiedy nasze bohaterki oglądają w telewizji reportaż na ten temat, nagle zdają sobie sprawę, że ich problemy to błahostki i nie powinny rozpaczać, bo w sumie mają dobre warunki do życia. Otóż nie! Oczywiście nikt nie kłóci się z tym, gdzie jest lepiej a gdzie gorzej, ale nikt też nie ma prawa oceniać indywidualnych problemów indywidualnych jednostek. Michalak po raz kolejny popisuje się absolutnym brakiem wrażliwości i skłonnością do przesady, czy też nieintencjonalnej groteski. Chyba, że ona to robi to wszystko specjalnie, ale w takim wypadku Lidka byłaby po prostu nieśmieszną, przeraźliwie nudną powieścią. Cóż, jest taka tak czy inaczej.


    Nie polecam, ta książka do niczego nie prowadzi, a zakończenie przychodzi za szybko, przez co pod koniec autorka rzuca w nas kolejnymi wydarzeniami, w których bardzo łatwo się zgubić. Jutro o niej zapomnę, jeśli nie szybciej.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu

Gdy rozepnie rozporek, ona ujrzy ogromnego, „Wyzwolonego” członka