Kiedy wieje, czas na „Wiatr przez dziurkę od klucza”
Oto Stephen King powrócił do świata Mrocznej Wieży w pełnym wydaniu! Jako wielki entuzjasta tego cyklu… podchodziłem do powieści z dużą dozą ostrożności. No bo opis fabuły brzmi jak Czarnoksiężnik i kryształ wersja 2.0, czyli nie liczyłem na nic specjalnie emocjonującego. Znam też Kinga na tyle, żeby wiedzieć, że on nie potrzebuje obiecującego pomysłu, żeby napisać książkę. Dlatego zakończenia wychodzą mu różnie. No ale to jest nieważne, przecież cała Mroczna Wieża jest opowieścią o sile samej opowieści, więc może i można się było spodziewać jakiś dodatków do głównej serii. Nowa Mroczna Wieża dzieje się po Czarnoksiężniku i krysztale , ale przed Wilkami z Calla . Roland, Eddie, Susannah, Jake i Ej zatrzymują się w opuszczonej świetlicy, żeby przeczekać lodomuch - przerażającą nawałnicę, która zamraża wszystko na swojej drodze. A ponieważ muszą siedzieć jakieś dwa dni, kompania zachęca rewolwerowca, by opowiedział im jakąś historię. Najwidoczniej po Czarnoksiężniku ciągle im