„If You Could See Me Now”, jak patrzę na tę książkę!
Poprzednia książka Petera Strauba, czyli Julia była bardzo dobra, ale z perspektywy czasu przyznaję, że nie była to jeszcze w pełni straubowa powieść. Czy to źle? Cóż, nie, bo mnie styl tego pisarza bardzo męczy i mówię to jako człowiek, który ileś tam już tych książek przeczytał. Mało co mi się podobało. Może jeszcze zdążę zmienić zdanie, bo jego twórczość nadal czeka na mnie z utęsknieniem. Ale im więcej takich książek jak If You Could See Me Now (oczywiście wszystko dużymi literami, bo czemu nie; nie znoszę tej anglojęzycznej maniery), tym mniej chętnie będę po nie sięgał.
Jako dzieci kuzyni Miles Teagarden i Alison Greening złożyli sobie przysięgę, że za dwadzieścia lat spotkają się znowu w tym samym miejscu, miasteczku Arden w stanie Wisconsin. Fajnie było, kąpanko, jazda, same przyjemności. Niestety tak się złożyło, że Alison została zamordowana czy tam zaginęła, a lokalna społeczność obciążyła winą Milesa. Także zrozumiałe jest to, że raczej trudno mu jest teraz dojść do prawdy o jej losie, szczególnie iż pojawiają się kolejne ofiary. Książka nie jest długa, ale i tak za długa, ponieważ Straub rozpływa się nad opisami i wewnętrznymi dramatami i fajnie, można to docenić, niestety ja nie byłem w stanie. Umierałem z nudów. Także jest to problem, bo jak mam się pochylić nad zaprezentowaną problematyką, wątkami, postaciami (chociaż tutaj akurat mam swoją opinię, wszyscy są irytujący), skoro powieki opadają i nic się nie dzieje. Ale ci wszyscy ludzie, którzy kręcą się wokół Milesa są uroczo nikczemni. Autor serwuje nas wycinkami z ich późniejszych zeznań, w których na swój sposób interpretują rzeczywistość i jeżeli to czegoś czytelnika powinno nauczyć, to że dowód z zeznań świadków jest bardzo, bardzo ułomny u samego swojego założenia. Dobrze, że sądy nie ustalają obiektywnej prawdy, bo mało którą sprawę można byłoby sprawnie zakończyć.
Ja doskonale zdaję sobie sprawę z przyczyny - nie lubię stylu Petera Strauba i chociażbym się bardzo postarał, to temu człowiekowi przez jego podejście naprawę ciężko byłoby mnie zachwycić. A zatem jakakolwiek krytyka jest bezcelowa, bo przecież Straub nie zmieniłby sposobu, w jaki pisze, a mi też się nagle nie zmieni gust. A zatem czy to moment, w którym odkładam jego twórczość na półkę i już nigdy do niej nie wracam?
Niekoniecznie. Nie można się poddawać i ja tego też nie zrobię i będę robił rzecz typową dla człowieka - robił to samo, oczekując różnych rezultatów. Żarty żartami, ale Straub pokazał mi więcej niż raz, że potrafi napisać dobrą książkę, a jego skłonność do przynudzania ma szansę zadziałać. Tym razem się niestety nie udało. I zazdroszczę każdemu, kto potrafi poradzić sobie z językiem pana Petera, by odpakować soczystą zawartość jego umysłu. Bo ja nie potrafię tego zrobić.
Jeśli już mogę coś jeszcze od siebie dodać, to jeśli koniecznie chcesz czytać Strauba, to sięgnij po Upiorną opowieść a potem Koko i wtedy będziesz wiedział, czy chcesz się dalej z nim bawić. Kompletnie się zachwycisz? Wtedy śmiało przeczytaj If You Could See Me Now. Ja chyba już do niej nie wrócę. Już mnie z nią nie zobaczysz. Ale chyba nie ma czego żałować.
Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze
Prześlij komentarz