„Następny do raju” nie jest następną przyjemną pozycją w mojej czytelniczej karierze

    Dużo sobie obiecywałem po tej książce, bo słyszałem, że twórczość Hłaski jest warta uwagi. Cóż, może jest, nie zaprzeczam, szczególnie iż opowiadanie Ósmy dzień tygodnia tego autora miało naprawdę dobre elementy i co najważniejsze czytałem je z ciekawością. Jednak jest to recenzja tylko Następnego do raju. A przykro mi też z tego powodu, że swój egzemplarz dostałem od mojej kochanej przyjaciółki, więc chyba naturalne jest to, że chciałbym, żeby ta pozycja mi się podobała.


    W górach w odciętej od świata bazie transportowej pracuje przy zwózce drewna grupa życiowych rozbitków. Doświadczeni przez los mężczyźni nie myślą o przyszłości, lecz z każdym dniem coraz bardziej pogrążają się w samotności i we wspomnieniach. Nic zresztą dziwnego, jeśli poznamy trochę ich życiorysy. Rozpadające się ciężarówki z demobilu, których używają, wszechogarniający marazm, niebezpieczne, pełne wyrw drogi potęgują ich frustrację i poczucie ciągłego zagrożenia. Po takim opisie już dobrze wiem, że jest to literatura zdecydowanie nieprzeznaczona dla mnie, jednak nie oznacza to, iż nie mam dać jej szansy. Fabuła tej książki jest absolutnie nijaka. Nie ma tu konkretnej opowieści, raczej jest to zbiór wrażeń. Zresztą nic dziwnego, skoro Hłasko zawarł tutaj trochę z własnego doświadczenia. Może właśnie to jest problemem?


    Zanim przejdę do wylewania z siebie narzekań na sposób pisania autora, wyleję ich trochę na bohaterów. Tutejsi mężczyźni są męscy, więc są cholernie antypatyczni i nudni. Co więcej, pojawia się w tej książce kobieta (szok!) i wychodzi tutaj ten komiczny wręcz mizoginizm, który Hłasko zaprezentował przy okazji Ósmego dnia tygodnia. Tam myślałem, że może to jest takie groteskowe dla osiągnięcia efektu humorystycznego, ale w Następnym do raju tego domniemanego humoru jakoś nie ma. W każdym razie ta kobieta (bo nie ma jakichś szczególnie ludzkich cech, to typowy charakter kobieta) coś tam robi, uwodzi i tak dalej, wiadomo, te kobiety. W tym przypadku ciężko było uczynić życie tych biednych mężczyzn (płaku, płaku) bardziej nieszczęśliwym, więc cóż, jest jej wybaczone. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć nic o tych bohaterach, oprócz tego, że Apostoł uważał na język współtowarzyszy i to było momentami urocze, a momentami miałem tego już dość.


    Największym problemem Następnego do raju jest styl Hłaski. Przede wszystkim dialogi są okropne. Domyślam się, że nie należę do jakiejś grupy, do której książka jest kierowana i dlatego nie potrafiłem w te soczyste wypowiedzi uwierzyć. Bohaterowie mówią do siebie półsłówkami i nic z tego nie da się zrozumieć, no chyba że Hłasko postanawia sprzedać nam jakąś prawdę życiową, wtedy nagle postać zaczyna mówić normalnie, a wręcz wylewa z siebie ową myśl, przez co zaczyna brzmieć nienaturalnie. Także dialogi są beznadziejne i jeśli kiedyś ludzie faktycznie tak ze sobą rozmawiali, to bardzo dobrze, że już przestali. Oprócz tego cała książka zdaje się być bardzo pretensjonalna, jakby napisana przez kogoś, kto nie potrafi pogodzić się z życiem i brak mu jakiejś dojrzałości. Taki temat da się dobrze ograć, ale Hłasko nie potrafi, bo tej książki po prostu nie da się czytać, jest tak nudna.


    Ostatecznie trzeba powiedzieć, iż Następny do raju jest książką beznadziejną, potwornie nudną i przez swoje podejście trochę śmieszną, ale w ten zły sposób. Także nie wiem, komu można to polecić. Chyba nikomu.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu

Gdy rozepnie rozporek, ona ujrzy ogromnego, „Wyzwolonego” członka