„Baśniowa opowieść” to baśń, na jaką wszyscy zasługujemy

    Jestem fanem twórczości Stephena Kinga, ale jestem również pierwszą osobą, która przyzna, że ostatnie lata nie były dla niego zbyt łaskawe. Wydawał albo książki w najlepszym razie dobre, albo po prostu koszmarne. Ostatnia misja Gwendy, Później, Jest krew… i można by tak jeszcze wymieniać, chociaż oczywiście wydawał też powieści w jakimś stopniu udane. Baśniowa opowieść jest zupełnie inna. To najlepsza książka mistrza przynajmniej od czasu Przebudzenia. Zanim przejdziemy do recenzji właściwej, chciałbym pochylić się nad doskonałą robotą polskiego wydawcy, który jak zawsze stanął na wysokości zadania. Po pierwsze - w oryginale książka nazywa się Fairy Tale. Czyli Baśń, a nie Baśniowa opowieść. Nie wiem, po cholerę komu ta zmiana, ale jest niepotrzebna. Po drugie - ta powieść nie jest, jak chciałby polski wydawca, powieścią fantasy, ale baśnią. I na to wskazuje nie tylko dość jasny i zrozumiały (przynajmniej dla mnie, ale może to tylko ja jestem taki wybitnie inteligentny i spostrzegawczy) tytuł, ale również cała fabuła i to, jak Stephen King skonstruował swoją fantastyczną krainę Empis. Po trzecie - w podziękowaniach autor dziękuje ilustratorom za ich świetną robotę. Cóż, w moim egzemplarzu nie ma żadnych ilustracji. Domyślam się, że one są ekskluzywne tylko dla wydania w twardej oprawie, ale w takim razie… halo, Albatros? Może jakiś przypis? Czy ja się mam sam domyślić, że sprzedajecie wybrakowane wydanie książki, najwidoczniej sprzeczne z wolą jej autora?

    Charlie Reade jest niby zwyczajnym nastolatkiem. Wiadomo, matka mu umarła, ojciec to alkoholik, ale dzięki dobroci ludzkiej udało mu się wyjść z zapijaczenia. W każdym razie Charlie złożył Bogu obietnicę, że za pomoc z tatą zrobi wszystko, co będzie konieczne. No i taka okazja się zdarzyła, nasz protagonista i jednocześnie narrator nawiązuje relację z mieszkającym samotnie staruszkiem Howardem Bowditchem, który jest w posiadaniu uroczej suki Radar. Potem okazuje się, że pod szopą Bowditcha jest zejście do baśniowej krainy Empis, którą oczywiście trzeba uratować i tutaj pomocny będzie Charlie oraz jego obietnica. Opis fabuły brzmi jak każda kingowa historyjka o dorastaniu oraz bezwstydna zżynka z Talizmanu. Ale tak nie jest. Oczywiście znane nam już do porzygu schematy pana Stephena tutaj są, ale zostały tak dobrze zrealizowane, tak wybitnie opowiedziane, że ani przez moment nie przeszkadzają, a wręcz dokładają do tej pięknej historii. Baśniową opowieścią King pokazuje, jak doskonałym gawędziarzem i dojrzałym pisarzem jest, jak bardzo rozumie różne tropy, zawsze obecne w baśniach i jak ważne dla niego są te mroczne, makabryczne elementy. Oczywiście nie jest to horror, ale baśń, więc mroku w tej książce dużo, nigdy nie jest jednak opisywany w klimatach grozy.

    Skłamałbym pisząc, że Baśniowa opowieść nie ma wad, posiada bowiem jedną poważną (oczywiście pomijając jakość polskiego wydania) - mianowicie głównego bohatera. Charlie Reade jest cholernie irytującym, przemądrzałym nastolatkiem, wciskającym czytelnikowi w głowę myśli, których nigdy nie miał i nie chciał mieć. Z jakiegoś powodu wszystko potrafi, wszystko zrobi sam, ponadto jak zawsze jest specjalistą w zakresie kina i literatury. Jak jeszcze raz przeczytam w książce Kinga, że Ray Bradbury wielkim pisarzem był, zacznę krzyczeć. Ileż można? Ja rozumiem, że King ma swoje poglądy, każdy ma. Ale czy naprawdę każdy jego bohater również musi mieć je takie same i musi je tak eksponować? To się zaczyna robić śmieszne i niewiarygodne. Ponadto Charlie nigdy nie da ci się samemu domyślić, do jakiej baśni mamy nawiązanie, zawsze sam je wyartykułuje. To zabiera trochę radości z czytania. Nikt nie musiał mi w Doktorze Sen mówić, że King nawiązuje do Draculi na przekór Miasteczku Salem, sam to dostrzegłem i dlatego właśnie mną to tak ruszyło. Może gdybym sam mógł dostrzegać nawiązania w Baśniowej opowieści, bawiłbym się z nią jeszcze lepiej?

    Jednak moje zastrzeżenia nie zmieniają faktu, że Baśniowa opowieść to jedna z najlepszych powieści Stephena Kinga. Gratka dla dorosłego, dojrzałego czytelnika. Gratka dla fana Kinga, który doceni kunszt i nową jakość w dobrze znanych szatach. Jest to też doskonały punkt startowy dla każdego, kto chciałby rozpocząć swoją przygodę z Kingiem.

    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu

Gdy rozepnie rozporek, ona ujrzy ogromnego, „Wyzwolonego” członka