Czy „Chasing the Boogeyman” stanowi nową jakość?
Chasing the Boogeyman to potencjalnie dość ciekawy twór, jako że Richard Chizmar postanowił napisać powieść, która będzie naśladować gatunek true crime. No i to generalnie jest hasło reklamowe. Czytałem nawet opinie, że na naszych oczach Chizmar stworzył nowy podgatunek literacki. Kiedy widzi się takie coś, nie sposób powstrzymać się przed sięgnięciem po taką pozycję, także na pewno to jej nie szkodzi. A czy faktycznie tak jest? No nie jestem przekonany, a mówiąc wprost - nie, Chizmar nie stworzył nic nowego, to tylko taka gra pozorów. Generalnie chodzi o to, że narratorem jest fikcyjna wersja Richarda Chizmara, w którego rodzinnym miasteczku Edgewood w Maryland w 1988 roku były mordy młodych dziewczyn, no i poza tym, że samo zabijanie było problemem, to jeszcze nie schwytano sprawcy, a dokonano tego dopiero jakieś trzydzieści lat później. To nie jest spoiler, ponieważ dowiadujemy się tego już na samym początku. W ogóle to początkowo (no i później zresztą też) książka robi duż