Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2023

Czy „Chasing the Boogeyman” stanowi nową jakość?

Obraz
    Chasing the Boogeyman to potencjalnie dość ciekawy twór, jako że Richard Chizmar postanowił napisać powieść, która będzie naśladować gatunek true crime. No i to generalnie jest hasło reklamowe. Czytałem nawet opinie, że na naszych oczach Chizmar stworzył nowy podgatunek literacki. Kiedy widzi się takie coś, nie sposób powstrzymać się przed sięgnięciem po taką pozycję, także na pewno to jej nie szkodzi. A czy faktycznie tak jest? No nie jestem przekonany, a mówiąc wprost - nie, Chizmar nie stworzył nic nowego, to tylko taka gra pozorów.     Generalnie chodzi o to, że narratorem jest fikcyjna wersja Richarda Chizmara, w którego rodzinnym miasteczku Edgewood w Maryland w 1988 roku były mordy młodych dziewczyn, no i poza tym, że samo zabijanie było problemem, to jeszcze nie schwytano sprawcy, a dokonano tego dopiero jakieś trzydzieści lat później. To nie jest spoiler, ponieważ dowiadujemy się tego już na samym początku. W ogóle to początkowo (no i później zresztą też) książka robi duż

Recenzja „Cyfrowej Twierdzy” ukazała się w świecie cyfrowym, jednak czy ją zabezpieczono przed zmianami?

Obraz
    Ja się na łamaniu kodów nie znam, dlatego tego oceniał nie będę. To znaczy mógłbym to zrobić, ale po co? A więc - Dan Brown! Autor, który chyba jest dość popularny, a w każdym razie w 2013 roku wydawnictwo Sonia Draga stwierdziło, że jest to bez wątpienia najpopularniejszy autor naszych czasów. Cóż, nie mi to oceniać, a spojrzenie do suchych danych to za wiele, a zresztą nie ma to przecież żadnego znaczenia. Chciałem jedynie zapewnić, że podchodziłem do Cyfrowej Twierdzy z dużym szacunkiem i uwagą. Bo skoro Brown zdobył sobie taką popularność, to pewnie jego twórczość jest warta uwagi. Prawda?     Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (w skrócie NSA, bo jak dobrze wiadomo, skróty są robione z nazw oryginalnych, a nie tłumaczeń (zawsze mnie to bawiło i irytowało, ale już trudno)) Stanów Zjednoczonych jest w posiadaniu TRANSLATORA, superkomputera, który metodą brutalnego ataku jest w stanie złamać każdy szyfr. No i życie toczy się spokojnie do momentu, w którym okazuje się, że jednak chyb

„Anne z Avonlea”, w sumie nadal jest z Zielonych Szczytów

Obraz
    Lucy Maud Montgomery nie dała odetchnąć swoim czytelnikom i już w następnym roku po Anne z Zielonych Szczytów ukazała się kontynuacja Anne z Avonlea . Tytuł może być dość mylący, bo przecież w pierwszej części główna bohaterka również mieszkała w Avonlea i kiedy byłem mały, zawsze mnie to zastanawiało. No ale teraz jestem już starszy i widzę jakiś sens, także tytuł urósł w moich oczach, za to sama książka podoba mi się już zdecydowanie mniej.     Poprzednia książka zakończyła się w ten sposób, że Anne miała szansę wyjechać na studia do Redmontu, ale tego nie zrobila, bo Matthew umarł, a Marilla dostała ostrzeżenie od lekarza, że nie może wysilać wzroku, inaczej go straci. Anne przyjmuje więc pracę w lokalnej szkole, zostając w Avonlea. Przy okazji angażuje się w życie społeczne - staje się jedną z założycielek Koła Entuzjastów Avonlea, opiekuje się bliźniętami Dorą i Davym, które wzięła do siebie Marilla no i oczywiście uczy swoich podopiecznych. Generalnie ma co robić. No o tym j

Na horyzoncie kolejny, piękny dom, czyli „Przystań Julii”

Obraz
    W magicznym świecie Katarzyny Michalak wszystko się zdarzyć może! Bułki się niestety same nie smarują, a szkoda. W sumie chciałbym przeczytać książkę pani Kasi w stylu starych filmów animowanych o księżniczkach. I nie chodzi mi tu o zwierzęta, a o magiczne przedmioty. No bo zdarzyło się tej autorce machnąć cykl fantasy, ale… poza tym cały czas męczy ona ten sam gatunek. A przechodząc do sedna, zabierzmy się za Przystań Julii , ostatnią część trylogii kwiatowej. Już nie mogę się doczekać!     Julia wyjechała w Bieszczady, do domku na zadupiu, bo czemu nie. Także książka zaczyna się jak prawie każda inna powieść Katarzyny Michalak, a dalej nie jest lepiej. Julia poznaje pięknego sąsiada, wredną sucz (bo pewnie w każdej książce Michalak musi taka być), wysyła też wiadomość chłopakowi, którego lata temu rzuciła, odsyłając mu pocztą pierścionek zaręczynowy. Chłopak przyjeżdża i już są razem. Dokładnie. Jednak spokojnie, pani Kasia nie zapomniała o tych pozostałych bohaterkach, nawet jeś

„Anne z Zielonych Szczytów” to tak zwana prosta historia

Obraz
    Pamiętam, że kiedy byłem małym dzieciaczkiem i kazano mi w szkole przeczytać tę słynną powieść Lucy Maud Montgomery, byłem jedynym z chłopców w mojej klasie, któremu się ona spodobała. Ewentualnie po prostu tylko ja się przyznałem. Ta historia była więc ze mną od najmłodszych lat i niejednokrotnie do niej wracałem, a teraz wracam jeszcze raz i przyjemnością stwierdzam, że Anne z Zielonych Szczytów to historia nieśmiertelna, która zachwyca niezależnie od wieku. Naprawdę. Wyłożę kawę na ławę - jeśli jest jakaś książka, która zasługuje na to, żeby ją określić mianem pięknej, to na pewno jest nią właśnie ten przewspaniały debiut.     Na Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie, w małej miejscowości Avonlea, w Zielonych Szczytach żyje sobie rodzeństwo Cuthbertów - oschła Marilla i milczący, bojący się kobiet Matthew. Ponieważ brat się już starzeje, w gospodarstwie potrzebna jest pomoc i rodzeństwo postanawia przygarnąć chłopca. Jednak w wyniku nieporozumienia do Zielonych Szczytów przybywa dzi

„Gang Niewidzialnych Ludzi”, duchy, sztuczna inteligencja, latające spodki, śnieżne zaspy i szkolne łobuzy

Obraz
    Gang Niewidzialnych Ludzi jest książką, z którą mam całą masę dobrych wspomnień. Warto poczynić tutaj uwagę, iż jestem oddanym fanem cyklu Felix, Net i Nika . Jednak nie oznacza to, że jestem bezkrytyczny, ponieważ już od samego początku były takie części, które mi się nie podobały. Z czasem moje opinie o poszczególnych tomach oczywiście się zmieniały. Podobnie z pierwszą częścią - raz lubiłem Gang bardziej, raz mniej. W pewnym momencie uważałem go wręcz za słabiznę w porównaniu do późniejszych dokonań pana Kosika. Jak jest dzisiaj?     Zaczyna się nowy rok w warszawskim Gimnazjum nr 13 im. prof. Stefana Kuszmińskiego. Naukę w nim rozpoczynają nasi tytułowi bohaterowie, którzy od razu na siebie wpadają i zaprzyjaźniają - pierwotnie grupują się w celu pokonania szkolnych oprawców, jednak bardzo szybko połączą ich też inne, dziwne wydarzenia, niektóre bardziej a inne mniej prawdopodobne. Wszystko to prowadzi do ostatecznej konfrontacji z tytułowym, zajmującym się napadami na banki Ga

„Srebrne oczy” winny przewiercić mnie na wylot, a wyszło raczej średnio

Obraz
    Warto na samym wstępie zaznaczyć, że nie jestem fanem serii gier Five Nights at Freddy’s i to nie dlatego, że ich nie lubię, a po prostu nigdy się w nie nie zagrywałem. Natomiast mam jako takie pojęcie czym one są i jaka jest ta cała fabuła związana z cyklem. Po książkę sięgnąłem raczej przypadkowo… ale wydaje mi się, że nie jest to problem. W końcu ma moim egzemplarzu nikt nie napisał, że do czytania wymagana jest znajomość jakiejkolwiek gry, także należałoby zakładać, iż mimo wszystko jest to dzieło w przynajmniej pewnym stopniu niezależne.     Dziesięć lat temu w pizzerii Freddy Fazbear’s Pizza w miasteczku Hurricane stało się coś strasznego. Zginął brat naszej głównej bohaterki Charlie (która tylko pozornie pełni rolę final girl), a teraz jego imieniem nazwano jakieś stypendium. To nie jest istotne. Co jest istotne, to że kiedy po latach zbierają się dawni znajomi, do głowy przychodzą głupie pomysły i nawet nie trzeba do tego alkoholu czy też innych używek. Czemu by nie odwied

Przed lekturą nie wiedziałem, czym jest ten cały „Klin”, ale z książki się tego nie dowiedziałem (na szczęście mam pewne i pomocne źródła wiedzy)

Obraz
    Już od jakiegoś czasu pewne środowiska (albo środowisko, jeśli ktoś nie lubi nadmiernych uogólnień) namawiały mnie do sięgnięcia po jakieś książki Joanny Chmielewskiej. Jednak ja jestem człowiekiem upartym. Widzę, że ta pisarka jest znana ze swoich książek sensacyjnych - no dobra, to jeszcze ujdzie, nawet jeżeli nie jest to literatura, po którą sięgam najchętniej. Jednak zaraz obok tego widzę, że również znana jest z pisania kryminałów i tak oto przekładałem lekturę. Nie mam nic do kryminału, ale po prostu ciężko mi się zabrać za jakikolwiek. Także po tym niepotrzebnym wstępie, przejdźmy do pierwszej książki Chmielewskiej. W internecie znalazłem informację, że kiedy autorka miała ją wydać, powiedziano jej, że ma dopisać trochę, bo to co było, miało za mało stron na powieść, a za dużo na nowelę. Cóż, jeżeli ten podział to wewnętrzny podział tej książki na części, bardzo to widać. I to w ten negatywny sposób.     Joanna Chmielewska (w sensie że główna bohaterka i narratorka, a nie że