Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2023

„Ostatnia misja Gwendy” w kosmosie

Obraz
    Żadna z przygód Gwendy Peterson nie była dobra, a teraz przechodzimy do Ostatniej misji Gwendy i bez żadnych niespodzianek nie jest ona dobra! Kto by się tego spodziewał! Moje nastawienie do książki było negatywne. Po pierwsze - poprzednie części były słabe. Po drugie - współautorem jest ten cały Richard Chizmar, który nie napisał ani jednej dobrej powieści.     Pudełko po raz trzeci trafia do naszej kochanej Gwendy. No i jest problem, bo pudełeczka trzeba się pozbyć, więc nasza bohaterka leci w kosmos, bo to jest dobry sposób, żeby zakończyć cykl. A co się dzieje na międzynarodowej stacji kosmicznej? No wiadomo, co się dzieje, bo fabuła Ostatniej misji Gwendy jest tak miałka, nudna i smętna, jak to tylko możliwe. Jest zły antagonista, który jest zły ponieważ to stary zboczeniec, ponadto słyszy głosy w głowie i jest zły, bo jest zły, proszę nie zadawać dalszych pytań. Generalnie od początku wiemy kto jest kim oraz jak się cała opowieść zakończy. Wszystko jest wypełnione wątkiem z

„Nie oddam dzieci!”, ale zająć to się nimi nie zajmę!

Obraz
    Jeśli chodzi o te tak zwane poważne książki Katarzyny Michalak, to jest z nimi różnie. Była Nadzieja , która miała jakieś tam zalety, ale była również Bezdomna , która wpisałem na listę najgorszych książek mojego życia. Nie oddam dzieci! to pozycja specyficzna, którą wydawca poleca jako najmocniejszą powieść Katarzyny Michalak. No ciekawe. Pani Kasia poobrażała w niej jeszcze więcej ludzi niż w Bezdomnej ? A może jest tu więcej gwałcenia niż w Kronikach Ferrinu ? Książka robi dobre pierwsze wrażenie już samą dedykacją, z której wynika, iż Michalak żegna się z życiem za każdym razem, gdy ma wyruszyć w podróż po polskich drogach. Ja nie chcę nic sugerować, ale to jest paranoja.     Michał Sokołowski jest uznanym lekarzem, który bierze wszelkie możliwe dyżury i prawie w ogóle nie siedzi w domu. Żonka Marta opiekuje się domem oraz dziećmi - Mają, Zbysiem i Antosiem no i przy okazji jest w kolejnej ciąży. Generalnie wszystko fajnie, ale tak naprawdę małżeństwo jest dysfunkcyjne. Marta n

„Wszystkie odcienie czerni” stylu Ilony Felicjańskiej

Obraz
    Nie jestem kimś, kto eksytowałby się faktem, że była modelka Ilona Felicjańska napisała książkę. I nie chodzi o to, że jestem ponad jakieś takie kontrowersje, bo po prostu mnie to nie obchodzi. Jest pani Ilona, napisała thriller erotyczny, więc spójrzmy na jej dzieło. A to, że jest znana, nie ma tutaj żadnego znaczenia. No i muszę przyznać, że Wszystkie odcienie czerni to dzieło naprawdę wyjątkowe. Chyba nie czytałem jeszcze TAKIEJ książki. A co do oczywistego nawiązania w tytule, to książka Felicjańskiej nie ma o dziwo aż tak dużo wspólnego z Pięćdziesięcioma twarzami Greya .     Anna (ale nie Steele) prowadziła sobie w miarę spokojne życie. Pracuje w wydawnictwie, jej mąż Paweł jej wziętym prawnikiem, ma dwójkę dzieci, które kocha i w tym wypadku musimy jej uwierzyć na słowo, ponieważ ten fakt nigdy nie jest przedmiotem większych rozmów w książce i same dzieci generalnie nie są postaciami, a jeno figurami, które można przesuwać, jak autorka zechce. W każdym razie w życiu Anny by

Nie wierzyłem, że będzie to „Teoretycznie Możliwa Katastrofa”

Obraz
    Po swoich dwóch pierwszych powieściach Rafał Kosik miał jeszcze coś do udowodnienia, a przynajmniej mnie przekonać. No bo nie są to idealne dzieła, było co naprawiać. Wydaje mi się, że Teoretycznie Możliwa Katastrofa jest właśnie takim udowodnieniem, że ten pisarz jest faktycznie tak znakomity, jak się mogło wydawać po Gangu Niewidzialnych Ludzi . Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy, jeszcze jako dzieciaczek, czytałem drugą część przygód naszej ulubionej superpaczki, nie byłem zachwycony. Jednak kiedy po latach do niej wróciłem, ze zdumieniem odkryłem, że podoba mi się o wiele bardziej niż jedynka. Z przyjemnością stwierdzam, że nadal tak uważam.     Felix, Net i Nika mogą wreszcie spokojnie odpocząć po pokonaniu złej sztucznej inteligencji i odzyskaniu trzynastej księgi profesora Kuszmińskiego. Niestety życie ich nie oszczędza - z jednej strony przeżywają problemy nastolatków takie jak urodziny popularnej koleżanki z klasy, oskarżenie o palenie jointów i zmienianie ocen w dziennik

Poezjowieść - z książki „Pomroki”

Obraz
    W recenzji Mroków stwierdziłem, że na takiej formie nie da się oprzeć swojej twórczości. No i chyba miałem rację, jako że Jarosław Borszewicz niestety nie dożył premiery kolejnej swojej powieści. Niestety nie tylko z takiego czysto ludzkiego powodu, ale również ponieważ Pomroki są już nie o śmierci a o życiu. Można wręcz powiedzieć, że to okrutny chichot losu. I chociaż de facto książka nie została dokończona, to jednak maszynopis dotarł do wydawnictwa jeszcze za życia autora, także nie wydaje mi się, żeby można było nazwać Pomroki książką niekompletną. To, co Borszewicz chciał przekazać, chyba tutaj jest. Chociaż co ja tam wiem.     Naszym głównym bohaterem ponownie jest Duet Zezowaty, który pozornie jest tym samym człowiekiem co w Mrokach , ale tylko pozornie. Wiktor (którego imię zawsze jest ujęte w ramce, jakby czytelnik miał sobie wyobrażać jego nagrobek, informację o pogrzebie, którą się wywiesza dla sąsiadów czy też jego czarno-białe zdjęcie) nie żyje, Nieobecna od lat wy