„Ostatnia misja Gwendy” w kosmosie
Żadna z przygód Gwendy Peterson nie była dobra, a teraz przechodzimy do Ostatniej misji Gwendy i bez żadnych niespodzianek nie jest ona dobra! Kto by się tego spodziewał! Moje nastawienie do książki było negatywne. Po pierwsze - poprzednie części były słabe. Po drugie - współautorem jest ten cały Richard Chizmar, który nie napisał ani jednej dobrej powieści. Pudełko po raz trzeci trafia do naszej kochanej Gwendy. No i jest problem, bo pudełeczka trzeba się pozbyć, więc nasza bohaterka leci w kosmos, bo to jest dobry sposób, żeby zakończyć cykl. A co się dzieje na międzynarodowej stacji kosmicznej? No wiadomo, co się dzieje, bo fabuła Ostatniej misji Gwendy jest tak miałka, nudna i smętna, jak to tylko możliwe. Jest zły antagonista, który jest zły ponieważ to stary zboczeniec, ponadto słyszy głosy w głowie i jest zły, bo jest zły, proszę nie zadawać dalszych pytań. Generalnie od początku wiemy kto jest kim oraz jak się cała opowieść zakończy. Wszystko jest wypełnione wątkiem z