Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2023

W „Instytucie” nie ma nadziei

Obraz
    Od czasu świetnego Przebudzenia nie mieliśmy żadnego czystego horroru ze stajni Stephena Kinga. Czy to dobrze? Oczywiście, że nie, ale to nie jest w tym wypadku istotne. W każdym razie Instytut też horrorem nie jest (ale mi wyszło baitowe rozpoczęcie recenzji!), to powieść science fiction, którą można też dać do poczytania młodszemu czytelnikowi. Na wstępie warto powiedzieć, że opis tej książki brzmi okropnie i przywodzi skojarzenia z pewną inną pozycją w dorobku Kinga, napisaną lata temu. Zresztą polski wydawca nawet się z tym nie kryje - na tylnej okładce deklaruje, że Instytut jest mocny jak To i przerażający jak Podpalaczka . Cóż, ja jakimś turbofanem To nie jestem, a Podpalaczka przede wszystkim jest powieścią sci-fi, a nie horrorem. Tyle że trochę mnie tam straszyła i trzymała w napięciu, a Instytut nie straszy ani przez moment. Drogi wydawco - nie ma pan racji!     Luke Ellis jest dzieckiem genialnym. No i fajnie mu się toczy życie aż do momentu, gdy mroczni ludzie morduj

Stefan Żeromski pokazuje „Urodę życia”

Obraz
    Moja relacja ze Stefanem Żeromskim jest skomplikowana. Z jednej strony nie przepadam zbytnio za jego twórczością, ale po Dziejach grzechu dałem mu szansę i myślę, że póki poziom nie spadnie do tego, czego mieliśmy okazję doświadczyć przy Ludziach bezdomnych i Popiołach , nie ma co podchodzić do książek tego pana negatywnie. A Uroda życia najwyraźniej komuś dużo dała. Na tylnej okładce mojego egzemplarza pozytywnie o powieści wypowiadają się Maria Dąbrowska i Stanisław Brzozowski. To znaczy ten drugi mówi o książkach, więc może ma na myśli cały dorobek literacki Żeromskiego. No cóż, jeśli tak, to może nawet bym się zgodził, że czytanie pana Stefana przeobraża, ale chyba moja opinia miałaby trochę inny ton. Bardziej sceptyczny.     Książka jest kontynuacją noweli Echa leśne , o której mogę powiedzieć tylko tyle, że nawet mi się podobała, ale nie żebym miał potrzebę się nad nią zachwycać. W każdym razie, w Urodzie życia obserwujemy losy Piotra Rozłuckiego, który został wychowany prz

„Outsider” - kolejna próba Kinga z kryminałem

Obraz
    Outsider z jednej strony przypomina mi trochę Miasteczko Salem , ale z drugiej także jest w nim coś z Desperacji , więc ciężko mi jednoznacznie określić jakie żywię wobec niego emocje. Ostatecznie chyba są one jednak pozytywne. W przypadku tej powieści dobrze też nie mieć żadnych oczekiwań, ponieważ King raczej chciał połączyć różne motywy niż skupiać się na jakimkolwiek i dostarczyć tym samym soczysty, pełnokrwisty horror. Albo kryminał, co kto woli.     W miasteczku Flint City zostaje znaleziony zgwałcony, zamordowany chłopiec. Ślady oraz wypowiedzi świadków jednoznacznie wskazują na Terry’ego Maitlanda, szanowanego członka lokalnej społeczności, trenera drużyn młodzieżowych. Dodatkowo badania DNA tylko potwierdzają jego winę. Ale po przesłuchaniu samego oskarżonego okazuje się, że ten ma zadziwiająco wiarygodne alibi, wręcz niepodważalne. Dręczony związanymi z tym wyrzutami sumienia detektyw Ralph Anderson zaczyna mieć wątpliwości i postanawia pogrzebać w tej sprawie. Brzmi to

„Bazar” złych jajec

Obraz
    Z sięganiem po takie książki zawsze wiąże się ten przyjemny dreszcz niepewności - z czym tak naprawdę będę mieć do czynienia? O samym autorze nie wiem nic i wydaje się, że John Biapol to jedynie pseudonim, za którym kryje się jakaś tajemnicza osoba, która nie chce się ujawnić wiernemu czytelnikowi. Tak czy inaczej przy pracy nad książką brały też udział Marzena Wierzbowska w nieznanej roli oraz Ewa Łukasińska, autorka poezji. To generalnie jest o tyle smutna wiadomość, że wiersze w Bazarze nie są jakieś tragiczne i fajnie wpisują się w opowieść. Jednak skoro Biapol nie jest najwidoczniej ich autorem, nie będę chwalił. Przyczyna jest prosta - Ewa Łukasińska nie jest wpisana na okładce jako współautorka.     W roku 3245 ludzkość wiedzie spokojne życie bez wojen i jakichkolwiek granic, jednak kiedy zostaje nawiązany kontakt z mieszkańcami planety Bazar (których z jakiegoś powodu nazywa się Bazarkami, co jest trochę dziwne, Ziemianie powinni używać innego określenia, żeby przypadkiem

Nie zaśniesz przy „Śpiących królewnach”

Obraz
    Sięgając po Śpiące królewny , naprawdę się bałem. Ostatnie powieści, w których palce maczał Stephen King zawiodły mnie, a i ostatnie dzieło tego autora, czyli współtworzone z Richardem Chizmarem Pudełko z guzikami Gwendy okazało się ładnie napisaną historyjką o najoczywistszych sprawach ludzkiego życia. Ale już po kilkudziesięciu stronach Śpiących królewien moje obawy zostały rozwiane.     Kiedy kobiety zasypiają, wokół nich tworzy się kokon. Nie budzą się, a jakakolwiek próba rozerwania okrywających ich powłok kończy się tragicznie - wstają i mordują tych, którzy je obudzili. Jeszcze nieśpiące kobiety desperacko próbują zachować przytomność, natomiast mężczyźni, pozbawieni matek, żon i córek, zaczynają podejmować irracjonalne decyzje. Prawo przestaje obowiązywać. W miasteczku w Appalachach pojawia się tajemnicza Evie, wydająca się posiadać nadprzyrodzone moce. Co więcej, zasypia i normalnie się budzi. To właśnie ona stanie się przyczyną konfliktu w miasteczku. Fabuła nie jest sko