„Przygody Alicji w Krainie Czarów”, czyli poradnik jak rozmawiać

    O książce Lewisa Carrolla napisano już tak dużo, że moja recenzja pewnie nie jest nawet w stanie nadgryźć tematu, a co dopiero przedstawić go tak, jak na to zasługuje. No ale to nie żadna analiza, tylko recenzja, więc chociaż tyle. Może warto zacząć od zaznaczenia perspektywy, jaką mam zasiadając do pisania mojego tekstu. Otóż ja wychowałem się na Przygodach Alicji w Krainie Czarów, czytałem je niezliczenie wiele razy i zawsze je uwielbiałem i to głównie przez to, że nie byłem w stanie do końca tej książki zrozumieć. Niewątpliwie zawsze robiła na mnie ogromne, pozytywne wrażenie. Warto zaznaczyć, że obcuję z tłumaczeniem Macieja Słomczyńskiego.


    Alicja jest młodą dziewczynką, która pewnego zwyczajnego, letniego dnia zobaczyła Białego Królika w kamizelce, który z jakiegoś powodu bardzo się spieszył. Zaintrygowana dziewczyna ruszyła za królikiem do króliczej nory, co rozpoczęło jej niezwykłą podróż po krainie cudów, w której nic nie funkcjonuje tak, jak w naszym świecie. Fabuła jest pasjonująca, obserwujemy błądzącą Alicję, która napotyka te wszystkie grubiańskie, dziwne postacie, wchodzi z nimi w raczej nieprzyjemne interakcje, odkrywając przy okazji niezwykłe miejsca i zderzając się z logiką snu. No bo oczywiście ta książka jest czymś w rodzaju zapisu snu, oniryzm wręcz wylewa się z jej kartek. Nie tylko otoczenie zmienia się jak w szalonym śnie, zmienia się również sama Alicja, która wprawdzie pewne rzeczy kwestionuje, jednak nie te, które powinna. To co chcę podkreślić, to mój wielki podziw dla Lewisa Carrolla, którego wyobraźnia była niesamowita, tego nawet nie da się wyrazić słowami, jakie pomysły miał ten człowiek.


    Można się zastanawiać, czy Alicja zachowuje się jak na jej wiek przystało, czy nie jest może trochę zbyt dojrzała. Cóż, nie mogę wypowiadać się za wszystkich, jednak ja nigdy (jak dziecko, nawet młodsze od Alicji) nie kwestionowałem jej przemyśleń. Zresztą Alicja nie jest aż tak istotna, przynajmniej dla mnie. O wiele ważniejsze jest wszystko inne. Przez Przygody Alicji w Krainie Czarów przewija się tak różnorodna i niezwykła galeria postaci! Postaci, które wyrażają się w absolutnie cudowny sposób. Dialogi tej książki są w pewnym stopniu egzaltowane, jednak jednocześnie (nawet gdy rozmawia się o jakiś zupełnych bzdurach) pozostają dogłębnie wręcz prawdziwe. Chociaż z drugiej strony może to ja jestem dziwny i to ja lubię rozmawiać w taki sposób, jak to pokazał nam autor.


    Zarówno mały jak i duży czytelnik znajdzie w tej powieści wiele dla siebie. Dziecko zachwyci się szalonymi przygodami Alicji. Dorosły doceni świetne dialogi, niesamowitą moc wyobraźni, logikę snu oraz w ogóle to jak dokładnie Carroll oddał to czym jest sen sam w sobie. Jeśli ktoś nie rozumie o co w tej książce chodzi to oznacza, że nigdy nie miał żadnego snu, a w każdym razie żadnego nie pamięta. Bo nie widzę innego powodu. Także polecam każdemu. Przygody Alicji w Krainie Czarów to doświadczenie, którego naprawdę warto doświadczyć. Szczególnie, że książka jest krótka, można ją szybciutko połknąć, chociaż nie polecam. Bo tutaj każdy akapit to czyste złoto, nad którym można się pochylić i nim pozachwycać. Poddajmy się razem temu pięknemu szaleństwu. A jeśli nie mamy nic do powiedzenia, jeśli nie myślimy… to nie powinniśmy się odzywać. Czemu? A czemu nie? No właśnie.


    A tak poza tym, to umierałem na tej książce ze śmiechu. Może to też kogoś zachęci.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu

Gdy rozepnie rozporek, ona ujrzy ogromnego, „Wyzwolonego” członka