„Magiczne piórko Gwendy” nie zrobiło ze mnie głupa

    Kontynuacja noweli Pudełko z guzikami Gwendy jest już powieścią, chociaż niespecjalnie długą. Co ciekawe, jest to pierwsza powieść Richarda Chizmara. Ktoś mógłby powiedzieć - no wreszcie! Ja jednak nie byłbym tak optymistycznie nastawiony. W końcu Pudełko było takie sobie i nie spodziewałem się, żeby kontynuacja miała w jakikolwiek sposób mnie zachwycić. Czy tak się właśnie stało?


    No dobra, to wcale (jeśli wierzyć oficjalnej stronie autora) nie jest pierwsza powieść Chizmara. Chociaż z drugiej strony jest. Więc ciężko powiedzieć.


    Gwendy dorosła. Ma teraz trzydzieści siedem lat, jest kongresmanką i generalnie odniosła sukces. Ma wspaniałego męża, nakręciła film dokumentalny, za którego zgarnęła Oscara, wydała również kilka dobrze przyjętych książek. Oczywiście czytelnik zastanawia się w jakim stopniu są to jej sukcesy, a w jakim zasługa tego całego pudełka. Gwendy też będzie miała okazję się nad tym zastanowić, ponieważ prezent od Richarda Farrisa wraca do jej życia. A że idealne życie Gwendy oczywiście idealne nie jest, to zaczynają się jej przypominać możliwości pudełeczka. W Castle Rock pojawia się morderca nastolatek, jej mąż przebywa na terenach objętym działaniami wojennymi, matka cierpi na raka, prezydent to idiota i tak dalej. No same niezwykłe możliwości dla ewentualnego działania pudełka, które jednak za każdą przysługę wymaga odpowiedniej zapłaty. I tak się toczy ta nasza fabuła, która prowadzi do absolutnie niczego. Nie dość, że historia jest tak przewidywalna jak to tylko może być to jeszcze kompletnie nic z niej nie wynika. Co więcej nie ma tu żadnej zapowiedzi wydarzeń, które nadejdą w kontynuacji, nie ma żadnego napięcia, no czegokolwiek! I ja zdaję sobie sprawę, że pewnie Gwendy będzie się musiała zmierzyć z jakimiś tam konsekwencjami w przyszłości, jednak cukierkowe zakończenie Magicznego piórka nie nastawia optymistyczne.


    Jednak jak już wspomniałem, najgorsze jest to poczucie braku sensu. Po co ta książka powstała? Już Pudełko z guzikami Gwendy było takim tekstem, który nie wiadomo po co komu był, zresztą we wstępie do Magicznego piórka Gwendy Stephen King przyznaje, że porzucił tamto opowiadanko i w zasadzie to Richard Chizmar je dokończył. No może nie do końca tak to określił, ale tak się to odbiera.


    Więc Chizmar i King nie planowali kontynuacji historii o Gwendy i to się czuje. Magiczne piórko Gwendy to niestety powtórka z rozrywki, którą czyta się bardzo dobrze (swoją drogą cieszę się, że Chizmar nie próbuje imitować stylu Kinga, chociaż z drugiej strony może dzięki temu sceny grozy by działały, bo kompletnie nie działają), ale nic nie daje. Dobra, daje troszeczkę zabawy i to tyle. Nie wiem, może ta powieść będzie bardzo istotna przy okazji trzeciej części, jednak póki co mogę stwierdzić tylko tyle, że wiem o Gwendy dokładnie tyle, ile wiedziałem przed jej lekturą. Także jeśli jesteś fanem tamtej nowelki, gdzie się ta bohaterka pojawiła, to Magiczne piórko Gwendy powinno ci się spodobać. Ale nie jest to dobra książka. I jestem zły, ponieważ Richard Chizmar na każdej stronie udowadnia, że potrafi pisać tak, żebym nie umiał się oderwać. Ja bym polecał lepszą fabułę, jakiś pomysł. Czytałem jakiś wywiad, w którym Chizmar twierdził, że miał pomysł na tę książkę, jednak ja go nie widzę.


    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To przykre, że życząc „Spełnienia marzeń!”, mamy na myśli uwolnienie się od patologii, nieszczęść i cierpienia, a nie na przykład kupienie sobie ładnego domu (ale w sumie go nie potrzebujemy, przecież zawsze go dostajemy u pani Katarzyny Michalak za pół darmo)

„Vertical”, czyli chyżo pikujmy dla objawienia!

Oby był to dobry „Omen”