Tom I „Pomnika cesarzowej Achai” zabiera nas do zupełnie nowej rzeczywistości

Na początku chciałem zaznaczyć, że ja zdaję sobie sprawę z tego, że według Andrzeja Ziemiańskiego cały Pomnik cesarzowej Achai to jest jedna powieść, która ze względów wydawniczych została podzielona na pięć tomów. No to jest jakieś tam wytłumaczenie, to są dość grube książki, ale dla mnie nie ma to znaczenia. Po pierwsze tomy mają własną numerację rozdziałów i to oczywiście jeszcze nic nie znaczy, ale po drugie odstęp czasu między premierą pierwszego i ostatniego tomu (szczególnie z uwagi na odstęp między czwóreczką a piąteczką) sprawia, że no po prostu nie mogę tego traktować jako jedną książkę. To cykl powieści. Już nawet nie będę wspominał o tym, że przecież nie mogą istnieć prologi w środku książki. Jaka jest cena przetrwania tysiącletniego cesarstwa? Cóż, ja nie wiem. Co wiem, to że imperium ustanowione przez Achaję przetrwało i dalej walczy w lasach ze strasznymi potworami, a cywilizacja tak niespecjalnie się zmieniła. No dobra, to nie do końca prawda. Zmieniła się w tym sensie...