Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2025

„Szpital Przemienienia” ze smakiem wypina się na czytelnika

Obraz
Żeby zorientować się, która książka Stanisława Lema ukazała się w jakiej kolejności, to trzeba uczynić pewien wysiłek. Nikt normalny się tym oczywiście nie przejmuje poza nielicznymi w tym mną, z tym że nawet ja z jakiegoś powodu poległem. Tak czy inaczej, z góry ostrzegam - nie, nie czytałem całej trylogii Czas nieutracony . Nie chodzi o to, że szanuję stanowisko Stanisława Lema, po prostu do czasu sięgnięcia po Szpital Przemienienia nie udało mi się dostać w ręce Wśród umarłych i Powrotu . Może kiedyś przyjdzie czas, że je przeczytam, a może nie. Muszę się z tym liczyć. Niniejszy tekst powstaje więc w wyniku przeczytania Szpitalu Przemienienia w wersji akceptowalnej przez autora. Młody lekarz Stefan Trzyniecki przybywa na rodzinny pogrzeb. Nastroje są takie średnie, szczególnie że towarzystwo jest dosyć nieciekawe. To akurat pewnie nie jest dla nikogo jakimkolwiek zaskoczeniem - wiadomo przecież, że rodzina to nic więcej niż grupa osób, które się wzajemnie nienawidzą. W każdym raz...

„Uczeń Alvin” kolejnym etapem (znowu)

Obraz
To jest bardzo dziwne, że póki co Opowieść o Alvinie Stwórcy jest właściwie zbiorem historii o jakichś pierdołach. Samo w sobie nie musi to być problemem, ale Card cały czas nadaje tym książkom ton wielkiej historii o zmienianiu świata i tak dalej. Nie mogę powiedzieć, żeby Uczeń Alvin był takim samym przerywnikiem jak Czerwony prorok , ale i tak nie jest tak dobrze, żebym nie narzekał. Alvin przybywa do miasta Hatrack River, w którym przyszedł na świat. Zostaje terminatorem u lokalnego kowala no i nadal walczy z Niszczycielem. Mamy także wątki mieszańca Arthura Stuarta, zrodzonego przez grzech zgwałcenia syna białego właściciela i czarnej niewolnicy oraz żagwi Peggy, która tym razem pełni wreszcie jakąś rolę w historii. Generalnie w książce nie dzieje się nic ciekawego. Może inaczej - wszystko co tutaj jest interesujące i posuwa fabułę do przodu (na przykład kwestia odszukiwaczy) jest nudne, a przerywniki są interesujące. Nie rozumiem, dlaczego części Opowieści o Alvinie Stwórcy ni...

„Świat Rocannona”, ale gdzie w tym wszystkim lokalny głos?

Obraz
Zasiadając do lektury Świata Rocannona miałem duże obawy. Nie z tego powodu, że obawiałem się, że mogę nie ocenić rzetelnie pierwszej książki pisarki, z którą miałem już dość dobre doświadczenia, ale raczej dlatego, że to przecież był jej powieściowy debiut i miał prawo być niedoskonały. No i po przeczytaniu tej dość krótkiej książki mogę stwierdzić, że widać tutaj talent pisarski, jeszcze nieoszlifowany. Tytułowy Rocannon to kosmoetnograf, którego statek kosmiczny zostaje zniszczony na nieznającej technologii lotu kosmicznego planecie przez wrogów czegoś, co jest Ligą Światów. W celu pewnie powrotu w gwiazdy ale przede wszystkim ostrzeżeniu Ligi, Rocannon zbiera ekipę lokalsów i wyrusza w awanturniczą przygodę po świecie, spotykając różne rozumne gatunki i tak dalej - mamy okazję sobie popatrzeć, jak to wszystko działa, ale generalnie powieść niczym nie zaskakuje, w każdym razie nie dzisiaj, bo może kiedyś tak było, nie wykluczam. No ale ja czytam Świat Rocannona długo po premierze ...