Przerażająca „Upiorna opowieść”
Wiadomo nie od dziś, że są takie historie, które warto poznać, które wręcz należy znać, jeśli chce się zapoznać z jakimś gatunkiem. No i Upiorna opowieść bez wątpienia do nich należy. Niestety nie przyłączę się do bezkrytycznych zachwytów nad cudownością tej powieści. Ale po kolei. Jaka była najgorsza rzecz, którą kiedykolwiek zrobiłeś? To zdanie otwiera powieść Strauba i rodzi pewien problem. Małe miasteczko Milburn, a w nim poznajemy grupkę starszych panów, tak zwane Stowarzyszenie Chowder, które opowiada sobie straszne historie. Niektóre mniej lub bardziej prawdziwe, ale to przecież nieistotne, bo siła opowieści nie tkwi w jej prawdziwości czy celu, lecz w samej potrzebie i radości opowiadania. Tak jak Stowarzyszenie przez opowieści chce uzyskać katharsis, tak horror sam w sobie służy nam, czytelnikom, w oczyszczeniu siebie. Jednak przez to fabuła Upiornej opowieści nie jest zaskakująca, a wręcz jest przewidywalna. Przez to opowieści, które snują bohaterowie są o wiele cie