Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2021

„Chrzest ognia” i początek wielkiej wyprawy

Obraz
    Można się kłócić prowadząc rozmowy poświęcone celom literatury. Nie wiem, czy sam chciałbym w takiej uczestniczyć, wydaje mi się, że nie. Jednak bez wątpienia stwierdzam, że niezaprzeczalnym celem jakiejkolwiek książki jest zapewnienie rozrywki (jeśli już nie odbiorcy, to przynajmniej autorowi). No i właśnie, tutaj pojawia się Andrzej Sapkowski, który rzuca nam na stół Chrzest ognia , zapewniając doświadczenie ostateczne i zamykając wszystkie dyskusje. A przynajmniej mi by zamknął, bowiem rzuciłbym się od razu do lektury. W tym wypadku każda okazja jest dobra.     Wiedźmin Geralt leczy odniesione rany na wyspie Thanedd, których nabawił się w wyniku pojedynku z czarodziejem Vilgefortzem. Jednak wieści o tym, że Ciri przebywa na dworze cesarza Nilfgaardu, skłania go do wyruszenia w drogę, żeby porozmawiać z dziewczyną. Jednak przed wyruszeniem w drogę należy wpierw zebrać drużynę - dlatego właśnie w miarę rozwoju wydarzeń utworzy się nam kompania, która ruszy osiągnąć zamierzony prze

„Grey”, Fiut i Fiutowski

Obraz
    Kiedy już wszyscy myśleliśmy, że oto wyczyny łóżkowe Anastasii Steele i jej mrocznego, zmysłowego i przemocowego kochanka Christiana Greya nie będą już więcej tematem poruszanym przez James, ta ponownie wkracza na scenę i wyciąga przed siebie rękę. Tak, w jej dłoni spoczywa kolejna część Pięćdziesięciu odcieni ! Czyżby nowe problemy naszej ukochanej pary, ubrane w ramy jeszcze jednej, zmysłowej i rozpalającej do czerwoności zmysły, genialnie napisanej powieści, wzbudzającej cały wachlarz emocji - od rozpaczy, przez podniecenie do szczęścia, uzewnętrznianych przez spływające po twarzy łzy?     Tutaj następuje zwrot akcji, ponieważ Grey jest po prostu historią z Pięćdziesięciu twarzy Greya , tyle że tym razem z perspektywy męskiego bohatera Christiana. Czyli w praktyce jest to dokładnie ta sama książka, tyle że gorsza no i kończąca fabularnie już na etapie Ciemniejszej strony Greya . Czy to dobrze? Nie wiem, ale powinienem postawić inne pytanie - kto w ogóle miałby ochotę czytać jesz

Nadszedł „Czas pogardy”

Obraz
    Po wstępie, jakim tak naprawdę była Krew elfów , oczekiwałem od drugiego tomu sagi o wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego jakiejś konkretnej historii. Pierwszej części można było wybaczyć zbieranie sił i umiejętności, ale gdyby Czas pogardy robił dokładnie to samo, zacząłbym już solidnie marszczyć nosek. Na szczęście Sapkowski spełnił część moich oczekiwań, chociaż nadal nie jest idealnie.       Książka dzieli się na dwie części i mimo iż nie jest to w żaden sposób wyszczególnione, bardzo to czuć. Trochę mnie to bawi, ponieważ Sapkowski w taki sposób jakby daje czytelnikowi do zrozumienia, że albo nie umie napisać książki, która kręciłaby się wokół jednego wątku, który książkę by kończył, albo uparł się, żeby saga po prostu była raczej całością niż osobnymi powieściami. I nie narzekałbym na to, ponieważ jest to ciekawy zabieg, jednak muszę ponarzekać, ponieważ jest ogromna przepaść w jakości między tymi częściami. Większość Czasu pogardy kręci się wokół zjazdu czarodziejów i czarodzi

„The Tar-Ayim Krang” - Alan Dean Foster zaprasza do swojego niezwykłego świata

Obraz
    Teraz mógłbym polecieć czymś złośliwym, ale tego nie zrobię, ponieważ mimo swoich bardzo konkretnych doświadczeń z Alanem Deanem Fosterem, nie powinienem się nastawiać negatywnie do jakiejkolwiek powieści, nawet gdybym sięgał po nieznaną mi książkę Stefana Żeromskiego. Dlatego właśnie pomyślałem sobie, że oto sięgam po debiut pana Fostera, książka może okazać się piękna, w końcu czemu nie. No ale nie.     Flinx jest młodym, jeszcze nawet nie siedemnastoletnim człowiekiem i zajmuje się złodziejstwem, ale okrada tylko typów spod ciemnej gwiazdy. A przynajmniej tak przedstawia go autor. No, nieważne, w każdym razie towarzyszy mu wąż (smok) Pip. No i Flinx, jak to młody człowiek, wpakuje się w kłopoty, bo zabierze pewnemu trupowi coś, czego zabierać nie powinien. A wszystko to w otoczeniu niezwykłego świata. Jednym z największych problemów tej książki jest fabuła, która zwyczajnie nie angażuje. Nie mamy przy tym miejsca na poznanie żadnej z tych postaci, więc ciężko, żeby historia zaci

„Ten dzień”, w którym zamiast kokainy wybierze seks

Obraz
    Od czasu, gdy 365 dni nie zachwyciło mnie, nie oczekiwałem na kontynuację przygód Christiana i… ach, przepraszam najmocniej, coś mi się wymsknęło, czysty przypadek. Chciałem oczywiście napisać - kontynuację przygód Massima i Laury. Cóż to za przyjemność sięgnąć po relację z ich gorącego, pełnego emocji i żądz związku.     Laura Biel, kobieta wyzwolona i niewyobrażalnie głupia (ja nie obrażam, tylko dokonuję zwięzłej oceny charakteru naszej bohaterki) jest szczęśliwa u boku swojego sycylijskiego porywacza. Jest pięknie - ślub, przyjęcie, niechciane wesele na moc gości i bajka. Ale ale, wolnego, mój kochany czytelniku, przecież potrzebna nam jest fabuła. A więc Laura jest, jako żona mafiosa, w ciągłym niebezpieczeństwie. Ciągle pilnowana oraz pieszczona przez swojego męża (w końcu kobieta jest w ciąży!) żyje w luksusach, a jej ukochana przyjaciółka podąża jej śladami. Czytając książkę szybko się zorientowałem, że właściwie nie ma tu fabuły. Lipińska rzuca tylko jakimiś drobnymi prob

Coś się zaczyna wraz z „Krwią elfów”

Obraz
    Mając już za sobą bagaż kontekstu, informacji oraz także świetnej rozrywki (czyli po prostu dobrej literatury) w postaci lektury opowiadań o losach wiedźmina Geralta, można się zabrać za Krew elfów , pierwszą część sagi, która na pewno ma szansę rozgrzać czytelnika. Piszę o tym w taki sposób, ponieważ czytałem wspomniane opowiadania i wiem, że Andrzej Sapkowski jest naprawdę wybitnym pisarzem. No i brak niespodzianek, Krew elfów jest świetna.     Wiedźmin Geralt zaakceptował fakt, że przeznaczona mu została dziewczynka Ciri. Nasz białowłosy mutant przywozi więc dziecko do Kaer Morhen, wiedźmińskiego siedliszcza, gdzie mała ma przejść szkolenie. I tutaj skończę opisywanie fabuły i przejdę do najważniejszej i chyba jedynej wady tej powieści - właśnie do braku fabuły. Krew elfów jest tylko wstępem do większej historii, która nadejdzie, przez co sama w sobie jest niczym, jedynie kontekstem, przedstawieniem nowych postaci, nowych wątków, nowych motywów. Z dużą dozą dobrej woli mógłbym

„W imię miłości” kolejnym tak zwanym wyciskaczem łez

Obraz
    Powieść Katarzyny Michalak to prawie zawsze emocjonująca, pełna obsesji i wrażeń przygoda w nieznane, chociaż chyba nie w takim rozumieniu jak by tego chciała sama autorka. Jednak jeśli i tak dostajemy ciekawe doświadczenie, to pani Kasia nie powinna być niezadowolona. W imię miłości , mimo iż jest drugą częścią jabłoniowej trylogii, można czytać niezależnie od Wiśniowego Dworku , co pewnie ucieszy nikogo. Ktoś by jeszcze oskarżył mnie o to, że komukolwiek odradzam lekturę książek mistrzyni Katarzyny, a to byłaby dla mnie okropna potwarz.     Na Jabłoniowe Wzgórze przybywa młodziutka Ania Kraska. Sama przemierzyła Polskę trzema pociągami, by błagać swojego dziadka o dach nad głową. A wynika to z tego, iż mama Ani ma raka i praktycznie już umiera, więc biednym dzieckiem nie ma kto się zająć. Oczywiście dziadek - o szlachetnym imieniu Edward - jest początkowo zimnym draniem, ale kiedy dowiaduje się, że jego córka jest nieuleczalnie chora, od razu pędzi jej na ratunek. Mamy także dużo