Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2025

Życie to „Gra Endera” i nic poza tym

Obraz
Oprócz powszechnych zachwytów nad Grą Endera , które jako że bezosobowe to mało wartościowe, niewiele wiedziałem o tej powieści. Przed czytaniem powiedziano mi jedynie, że jest tu jakiś strasznie krótki rozdział. Jak łatwo się domyślić, taka opinia raczej nie miała szans przygotować mnie do tego czym Gra jest, a to dlatego, iż ciężko w ogóle nazywać ją opinią. Porzućmy więc idiotyczne rozważania o niczym i przejdźmy do samej książki. Czytelnik śledzi losy Endera, małego chłopca, który dzięki dokładnej selekcji ma szansę stać się bohaterem ludzkości. Jako genialne dziecko ma stać się idealnym i bezwzględnym strategiem, który poprowadzi ludzkie armie przeciwko obcej rasie Robali. Książka nie jest zapisem epickich bitew, towarzyszymy bowiem Enderowi w czasie jego szkolenia. Autor zapewnia nam rozrywkę rzucając w nas wątkami typowymi dla takich historii, mamy więc rywalizację, mamy zdobywanie sojuszników, sojusze i pytanie kto jest naszemu bohaterowi przyjazny, a na kogo trzeba uważać. Dos...

Nie zasmakuje słodkiej „Zemsty”, jest na to zbyt szlachetny i męski

Obraz
Czy Mistrz potrzebował kontynuacji? Zdecydowanie nie i to po Zemście dość mocno widać - nie trzeba znać pierwszej części, żeby cieszyć się drugą. Cieszyć? Użyjmy tego słowa na potrzeby recenzji, chociaż za dużo radości podczas czytania nie miałem. W ogóle ta powieść jakoś przemknęła przez moje życie. Bardzo szybko ją przeczytałem i w sumie to gdyby nie to, że piszę te recenzje, pewnie nawet nie chciałoby mi się poświęcić jej jednej nadprogramowej myśli. A to przecież niedobrze - nie po to czytam, żeby się ogłupiać. Niestety Katarzyna Michalak albo uważa inaczej, albo ma wobec literatury zupełnie inne oczekiwania. Cóż, to zawsze jakieś podejście, a ja nie uważam, żeby moje było najlepsze. I to przecież widać, bo inaczej bym nie czytał powieści pani Kasi. Także można powiedzieć, że Zemsta jest skuteczną kontynuacją. Proces czytania Mistrza był w moim przypadku tak samo nijaki, bezbolesny i szybki. Raul de Luca jednak nie umarł - żyje sobie w ukryciu spokojnie, ma nawet syna, jednak j...

„Saints” a wśród nich „A Woman of Destiny”

Obraz
Książka będąca przedmiotem niniejszej recenzji pierwotnie została opublikowana pod lamerskim tytułem A Woman of Destiny , który biorąc pod uwagę okładkę oraz opis z tyłu nie do końca oddaje istotę dzieła. No i poza tym jest szpetny. My jednak będziemy używać tytułu Saints , który miał być planowany przez Orsona Scotta Carda od początku. No bo de facto jest to właśnie książka o Świętych, czy też, używając bardziej swojskiego określenia, mormonach. Owa Kobieta oczywiście jest główną bohaterką, jednak czuć akcent położony na zaprezentowaniu właśnie przede wszystkim ugrupowania pod pewnymi, wybranymi kątami. To widać praktycznie w każdym aspekcie. Rodzina Kirkham żyła sobie całkiem dobrze w Anglii, ale oczywiście wszystko kiedyś się kończy, szczególnie jak się ma tak świetnego żywiciela jak ojciec rodziny, który postanawia nagle opuścić dom, zostawiając żonę i dzieci wręcz w beznadziejnej sytuacji. No więc John wybywa, a jego żona Anna oraz dzieci Robert, Dinah i Charlie muszą jakoś przeży...

„Księżniczka z lodu”, który wreszcie pękł

Obraz
W ramach pewnego powolnego przekonywania się do danego gatunku pewnie nie warto sięgać po dzieła uważane w środowisku jego entuzjastów za nieszczególnie dobre. O twórczości Camilli Läckberg słyszałem dużo dobrego i tylko to przekonało mnie do sięgnięcia po jej książkę, bo w każdym innym przypadku Księżniczka z lodu trafiłaby pewnie na słynną kupkę książek, które kiedyś przeczytam, może za dwadzieścia lat przy dobrych wiatrach. Do kryminałów podchodzę jak typowy literacki snob do literatury gatunkowej - zastanawiam się zawsze, co może być ciekawego w tego typu czytadłach. No cóż, może być bardzo dużo! Miasteczko Fjällbacka na zachodnim wybrzeżu Szwecji to miejsce spokojne. Ale to nie do końca prawda, ponieważ w lato pełno tu wczasowiczów, którzy dodatkowo stopniowo przejmują tą niegdyś rybacką mieścinę, zamieniając piękne werandy starych domów w obrzydliwe okna panoramiczne. I chociaż pisarkę biografii (która marzy o napisaniu w końcu jakiejś fikcji) Erikę Falck bardzo to drażni, to ak...