„Księżniczka Marsa” Barsoom
Sięgając po klasykę science fantasy można było się poczuć niepewnie - a przynajmniej ja się tak czułem. Bo tak jak stare science fiction potrafi być aktualne zawsze i ciągle zaskakuje czy zachwyca nowych czytelników, tak science fantasy to jednak trochę inna para kaloszy, zawsze traktowana przeze mnie jakoś tak lekko i może nawet w pewnym stopniu niesprawiedliwie. Dlatego porzućmy uprzedzenia, jakieś nie wiadomo skąd wzięte zgrzyty i potraktujmy Księżniczkę Marsa tak, jak na to zasługuje, czyli indywidualnie. John Carter to weteran wojny secesyjnej, który wyrusza razem z przyjacielem na poszukiwanie złota. No i w wyniku tajemniczych wydarzeń zostaje on przeniesiony na Marsa, gdzie dzięki innej grawitacji potrafi między innymi wysoko skakać i w ogóle zyskuje przewagę nad różnymi tubylcami. Tak rozpoczyna się jego wielka podróż, w której zdobędzie miłość, władzę, szacunek, ale również i kolejną wojnę. Natomiast jeśli kogoś interesują losy Johna, to spieszę z informacją, że nie m