„Zaćmienie” - nadszedł koniec mojego entuzjazmu
Tak naprawdę nie wiedziałem, czego mogę się po Zaćmieniu spodziewać. Wprawdzie pierwsza część epickiej sagi o przygodach Pięknej i Pięknego była okropną książką, ale już Księżyc w nowiu bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Mając już za sobą trzecią część cyklu dochodzę do wniosku, że do sukcesu drugiego tomu przyczyniło się przede wszystkim zniknięcie Edwarda. Niestety, autorka nie poszła jedyną słuszną drogą i uczyniła Zaćmienie książką o wiele gorszą od pierwszego tomu. Teraz nadszedł ten moment, gdy powinienem uczynić jakieś wprowadzenie do fabuły, opowiedzieć mniej więcej o czym ta książka jest. Niestety nie jestem w stanie. I czasem mówię żartem, że nie potrafię opowiedzieć o czym jest jakaś książka czy film, ale w przypadku Zaćmienia naprawdę nie potrafię. Przez ponad dwie trzecie książki nie dzieje się zupełnie nic, czytamy tylko niekończące się dialogi Belli, Edwarda i Jacoba, a potem następuje epicka bitwa, której niestety autorka postanowiła nie pokazywać. I tak jak