„Ludzie bezdomni” - najgorsza polska powieść
Lubuję się w czytaniu złych książek, nawet jeśli sprawia mi to niewyobrażalne męki. Z nostalgią wspominam moją przeprawę z cyklem Kroniki Ferrinu Katarzyny Michalak, a szczególnie z pierwszą jego częścią, Grą o Ferrin . Podobnie z Powrotem do Poziomki , czy pozbawionym fabuły Nowym obliczem Greya . Jednak każdy ma swoje granice i kiedy po raz pierwszy sięgnąłem po Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego zrozumiałem, że moje zostały w końcu przekroczone. I nie boję się powtórzyć tytułu tej recenzji już teraz - nie ma gorszej polskiej powieści od Ludzi bezdomnych . Teraz powinienem opowiedzieć o czym jest fabuła. Niestety nie jestem w stanie tego zrobić, ponieważ ciężko mówić o historii w książce, w której absolutnie nic się nie dzieje, a jeśli już coś się dzieje, to Żeromski skrupulatnie dba, żeby czytelnik przypadkiem się tym nie zainteresował. No, ale chociaż spróbuję. Opowieść toczy się wokół Tomasza Judyma, młodego lekarza, który stara się prowadzić działalność społeczną