Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2022

„Wielki Mistrz” niby ma mieć dużo mocy, ale okazał się pusty w środku

Obraz
    Trudi Canavan zrobiła kiepskie pierwsze wrażenie Gildią Magów i całkiem dobre drugie wrażenie Nowicjuszką . A teraz nadszedł czas na zamknięcie trylogii. Miałem całkiem pozytywne nastawienie, bo możliwości na dobrą książkę były. A ostatecznie wyszło coś, co stoi trochę pomiędzy poprzednimi częściami cyklu.     Po tym jak Wielki Mistrz Gildii Magów odkrył, że Sonea odkryła jego sekret, iż ten jest czarnym magiem, wziął on naszą protagonistkę jako zakładniczkę a i przy okazji jego protegowaną. Sonea jakoś sobie z tym radzi, jednak w miarę upływu czasu mistrz Akkarin odkrywa przed nią kolejne karty i dziewczyna zaczyna rozumieć, że prawda jest zgoła inna, niż dotychczas sądziła. Kyralia jest w niebezpieczeństwie i tylko Akkarin może ją uratować, a ponieważ Sonea jest dobra, prawa i chce pomagać biednym, to również pragnie odegrać swoją rolę w tej batalii. Książka wyraźnie dzieli się na dwie części  i to nie tylko dlatego, że dosłownie została podzielona na dwie części. Właściwie to ka

„Przebudzenie” prawdziwej grozy

Obraz
    Piszą Przebudzenie Stephen King miał chęć sięgnięcia po taką grozę, z którą może nie każdemu po drodze. Jednak myślę, że już sama dedykacja odsieje każdego, kto mógłby ponarzekać, że to nie straszy. Gdzie mordujący się nawzajem ludzie? Gdzie walka o przetrwanie? A tak całkiem poważnie, to Przebudzenie jest popisem umiejętności autora w gatunku weird fiction i stało się jedną z moich ulubionych jego powieści.     Ścieżki Charlesa Jakobsa i Jamesa Mortona przecinają się od wielu lat ale nie mogą ostatecznie się rozejść. Kiedy Jamie był chłopcem, Jakobs był pastorem w lokalnej parafii metodystów, gdzie głosił Słowo Boże do czasu śmierci jego żony i syna w wypadku samochodowym, kiedy to wygłosił z mównicy okropne bluźnierstwa. Wiele lat później, wskutek przypadkowego spotkania uleczył Jamiego z nałogu narkotykowego, pieczętując z nim więź. I tak jak śmierć jego rodziny przebudziła Charlesa a kuracja przebudziła z uzależnienia Jamesa, obaj panowie będą dążyć do tego ostatecznego obudze

„Zacisze Gosi” jest wszystkim, tylko nie zaciszem

Obraz
    Poprzednia część tej serii, czyli Ogród Kamili jest… no, na pewno jest, to bez wątpienia można o niej powiedzieć. Można było oczekiwać, że Zacisze Gosi będzie tak samo miałkie i żadne, ale nie. Okazało się być gorsze! A to już lepiej, bo przynajmniej książka wywołuje jakieś emocje. Chociaż muszę zaznaczyć, że w trakcie czytania za dużo przemyśleń nie miałem, dopiero po zakończeniu lektury i pomyśleniu nad nią przez jakiś czas, nadeszły mnie odpowiednie wnioski.     Podobnie jak Ogród Kamili , Zacisze Gosi rozpoczyna się cytatem tajemniczego K.M. Tak tajemnicze, jak głęboka jest owa cytowana myśl, ale nie wnikajmy. Niech sobie pani Katarzyna Michalak robi co jej się podoba.     W tym momencie należałoby opisać fabułę, niestety z przykrością muszę stwierdzić, że chyba bym nie podołał. Książka jest po prostu kontynuacją wątków rozpoczętych w Ogrodzie Kamili i nic więcej o niej powiedzieć nie można. Zaczynamy mocną informacją, a potem dzieją się różne rzeczy. I to jest bardzo dobry

„Pan Mercedes”, czyli nudy i strata czasu

Obraz
    Z entuzjazmem podchodziłem do debiutu Stephena Kinga w gatunku powieści detektywistycznej. Wprawdzie inne książki tego autora, które miały elementy kryminału - jak Joyland (którą kocham) i Czarny Dom (której nienawidzę) - nie sprawdzały się za dobrze w tej materii, ale pomyślałem, że skoro tym razem King rezygnuje z fantastyki i skupi się na jak najlepszej realizacji nowego dla siebie gatunku, to może być ciekawie. Nie, nie jest.     Mamy ludzi, czekających na otwarcie Targów Pracy. Pech jednak chciał, że zjawił się psychol, konkretnie Brady Hartsfield i wjechał w tłum mercedesem. Można się domyśleć, jak to się skończyło - ludzie zabici, wszczęto śledztwo, ale nie udało się wyśledzić, kto dokonał masakry. Przenosimy się do przodu w czasie i poznajemy emerytowanego detektywa Billy’ego Hodgesa, z którym kontaktuje się ów niesławny Pan Mercedes. Tak zaczyna się wyścig o to, który z dwóch panów przechytrzy drugiego. A czasu jest niewiele, bo Brady zamierza dokonać jeszcze większej ma

„Zaginiony sztandar” w pięknej Wielkiej Brytanii

Obraz
    Po tym jak Tajemnica dyrektora Fiszera okazała się satysfakcjonującą rozrywką, a co najważniejsze krótką rozrywką, nie mogłem nie sięgnąć po dalszy ciąg cyklu Szkolny detektyw … a nie, zaraz. Po dalszą część cyklu o Morsie i Pinky. No nieważne, co tam autor i wydawca, którzy zmieniają tytuły książek, może jeszcze ktoś kupi, bo będzie się spodziewał jakichś dodatków. Dla mnie najważniejsze jest to, że sam żadnych pieniędzy nie wydałem na próżno. Zacznijmy więc tę niesamowitą przygodę i zobaczmy jak nasi bohaterowie odnajdą zaginiony sztandar. To żaden spoiler, a tytuł powieści, więc pretensje proszę mieć do Dariusza Rekosza.     Mamy do czynienia z bezpośrednią kontynuacją Tajemnicy dyrektora Fiszera . Po tym Mors i Pinky udaremnili nikczemny plan dyrektora ich szkoły, ktoś tam postanawia im to wynagrodzić. Od zaprzyjaźnionego policjanta dowiadują się, że zorganizowano im, ich rodzicom oraz owemu policjantowi (proszę nie pytać dlaczego, tak sobie wymyślił Dariusz Rekosz) tygodniową

„Doktor Sen” w pewnym sensie zrobił na mnie większe wrażenie niż „Lśnienie”

Obraz
    Na początku chciałbym zauważyć, że sądzę, iż nie należy patrzeć na Doktora Sen jako na kontynuację Lśnienia . Można, ale to bez sensu. Stephen King z 2013 roku nie jest w końcu tym samym człowiekiem, którym był w latach 70. XX wieku i to nie tylko dlatego, że minęło grubo ponad trzydzieści lat, ale też przez jego słynny wypadek oraz zdanie sobie sprawy z alkoholizmu. Poza tym King jest już pisarzem dojrzalszym i tak dalej. Dobra, przejdźmy do właściwej recenzji.     Nie tylko fani zastanawiali się co się stało z Dannym Torrancem, Stephen King również. No i mamy odpowiedź! Już w wieku szesnastu lat zaczęła się jego przygoda z alkoholem i bardzo szybko skończył chyba nawet gorzej niż jego ojciec - samotnie podróżujący przez USA, imając się różnych prac, z których wyrzucano go za picie i lądujący okazjonalnie na posterunkach policji za awantury. Jednak kiedy Dan sięga dna zaczyna podejmować nieporadne próby wyjścia z nałogu i tak ląduje w małym miasteczku w New Hampshire, gdzie życzli

„Tajemnica dyrektora Fiszera” musi zostać odkryta!

Obraz
    Warto zauważyć, że nie ma żadnej tajemnicy. Jedno z wydań tej książki (wprawdzie w formie audiobooka, no ale jednak) miało na okładce nikczemnych przestępców, którzy biegną z komputerami pod pachami. Także to tyle, jeśli chodzi o tytułową tajemnicę i tego kto stoi za nikczemnym spiskiem. Ale nieważne. A ponieważ moja recenzja jest pisana w 2022 roku, to nie mogę nie zaznaczyć pewnego aspektu, jako iż jest to książka Dariusza Rekosza - nie, nie jestem uprzedzony w żaden sposób do jego książek. Oczywiście ty, drogi czytelniku możesz, jednak jeśli jesteś osobą, która angażowałaby się w masowe ocenianie jego książek negatywnie, bez ich przeczytania i wypisywania o tych książkach negatywnych opinii bez ich przeczytania… no to najlepiej odpuść sobie tę recenzję. A teraz wróćmy do czasów, gdy poglądy polityczne autora jeszcze nie dyskredytowały Rekosza.     Leszek Morszol to inteligentny, dziesięcioletni uczeń 4B. Akurat zwalniają go z ostatniej lekcji i chociaż nasz bohater o ksywce Mors

„Joyland”, czyli żaden horror

Obraz
    Nie spodziewałem się, że to będzie aż tak dobra książka! To chyba wystarczy za wszystkie zachwyty, które mógłbym wyśpiewać. Kiedy sięgałem po Joyland , w głowie miałem wizję raczej jakiejś zagadki w wesołym miasteczku, którą trzeba będzie rozwiązać. Jakbym brał się za kolejny odcinek z udziałem psa Scooby Doo i jego przyjaciół.     Devin Jones zatrudnia się na lato w tytułowym lunaparku. W tym czasie traci dziewczynę i zaczyna być smutny. Dowiaduje się też o morderstwie popełnionym w Domu Strachów i z czasem angażuje się w rozwiązanie tajemnicy tożsamości zabitej tam dziewczyny - szczególnie że pogłoski o jej straszącym w parku duchu okazują się prawdziwe. Czytając taki opis można by się spodziewać, co dostaniemy. Jednak King nas zaskakuje, bo ta książka nie jest horrorem. Owszem, są tu jego elementy, ale także czuć kryminałem. Jestem niezwykle zadowolony z zakończenia. Jest bardzo budujące, chociaż też przykre. I sytuacja nie wyjaśniła się tak, jak się tego spodziewałem, co bardzo

„Astronauci”, czyli mój (nie)pierwszy Lem

Obraz
    Stanisław Lem ma pozycję pisarza wielkiego, którym straszy się ludzi chcących sięgnąć po jego twórczość. Powodem jest to całe mówienie, że Lem nie oszczędza czytelnika, że wymaga pewnej wiedzy i tak dalej, to wszystko oczywiście tworzy taką przyjemną dla jego fanów bańkę, gdzie fani tego pisarza są ludźmi oczytanymi, inteligentnymi, a jak się komuś jego książki nie spodobają no to przecież jest głupi. Wiem, że te słowa mogą być obraźliwe dla entuzjastów twórczości Lema, ale ja przedstawiam tylko moją perspektywę, jak mi zawsze pokazywano zarys jego pisaniny. Dlatego właśnie nie sięgałem po te książki i to bez żadnego racjonalnego powodu. Jednak odkładanie Lema było właśnie tylko odkładaniem, ponieważ wiedziałem, iż prędzej czy później w końcu przeczytam. No i przeczytałem pierwszą jego opublikowaną w całości powieść, no bo w końcu dobrze jest zacząć od początku. Nawet jeśli to nie pierwsze spotkanie z tym podobno wybitnym twórcą, nawet jeśli jest to raczej quasi-początek.     Tytuł

Kiedy wieje, czas na „Wiatr przez dziurkę od klucza”

Obraz
    Oto Stephen King powrócił do świata Mrocznej Wieży w pełnym wydaniu! Jako wielki entuzjasta tego cyklu… podchodziłem do powieści z dużą dozą ostrożności. No bo opis fabuły brzmi jak Czarnoksiężnik i kryształ wersja 2.0, czyli nie liczyłem na nic specjalnie emocjonującego. Znam też Kinga na tyle, żeby wiedzieć, że on nie potrzebuje obiecującego pomysłu, żeby napisać książkę. Dlatego zakończenia wychodzą mu różnie. No ale to jest nieważne, przecież cała Mroczna Wieża jest opowieścią o sile samej opowieści, więc może i można się było spodziewać jakiś dodatków do głównej serii.     Nowa Mroczna Wieża dzieje się po Czarnoksiężniku i krysztale , ale przed Wilkami z Calla . Roland, Eddie, Susannah, Jake i Ej zatrzymują się w opuszczonej świetlicy, żeby przeczekać lodomuch - przerażającą nawałnicę, która zamraża wszystko na swojej drodze. A ponieważ muszą siedzieć jakieś dwa dni, kompania zachęca rewolwerowca, by opowiedział im jakąś historię. Najwidoczniej po Czarnoksiężniku ciągle im