„Faraon” jest najlepszą powieścią Prusa?

    Bałem się. Bałem się, że Bolesław Prus się pod Lalce wypalił i już żadnej wybitnej powieści nie dostarczy. Oczywiście Emancypantki były w pewnym zakresie wyśmienite, ale patrząc na nie ogólnie okazały się rozczarowaniem. Długa to była powieść, zdecydowanie za długa. No i też dlatego obawiałem się lektury Faraona, bo to kolejna niedługa książka, ale z drugiej strony dochodziły do mnie same dobre opinie, więc po solidnym odpoczynku zacząłem czytać. Poza tym nie było co się uprzedzać, bo przecież Prus nigdy wcześniej nie napisał powieści historycznej. No i co to była za przygoda!

    Naszym głównym bohaterem jest egipski książę Ramzes, najmłodszy syn faraona Ramzesa XII (oby żył wiecznie!). Jako że starsi synowie władcy oszaleli, to protagoniście jest przeznaczone objąć tron. Ramzes pragnie być dobrym faraonem, nawet jeżeli nie ma zamiaru zostać kapłanem, tylko doskonali sztukę wojenną. Jednak problem jest duży - państwo egipskie podupada, brak pieniędzy, napływają cudzoziemcy, panoszą się fenicjańscy kupcy oraz Żydzi, na wschodzie zagraża Egiptowi Asyria, chłopstwo głoduje i się przepracowuje, za to kapłani są rumiani i tylko się bogacą. Sfrustrowany niemożnością zmiany sytuacji, Ramzes podejmuje się walki z kapłanami, których obwinia o wszystkie nieszczęścia, a szczególnie ze stojącym na ich czele Herhorem. Niestety skostniałe normy społeczne oraz polityka, w której młody książę nie umie się odnaleźć sprzyjają jego przeciwnikom, co ostatecznie kończy się przegraną i śmiercią nowo mianowanego faraona Ramzesa XIII. Spoiler? Niekoniecznie, bo Prus już we wstępie zdradza dramatyczny finał. Jednak zaznaczam, że książka ma swoje zwroty akcji oraz niespodzianki, a znajomość zakończenia wcale nie przeszkadza, wręcz pomaga, bo pozwala skupić się na innych rzeczach oraz wydźwięku wydarzeń. Generalnie Faraon jest dość śmiesznie napisany, tak jakby autor planował, że ktoś kiedyś nakręci serial na jego podstawie. Dużo tu dialogów czy intryg politycznych. O takich książkach potocznie mówi się, że są gotowym scenariuszem do zrealizowania. Historia jest wyśmienita. Bohaterów jest bardzo dużo, wątków jest dużo, ale Prus spokojnie przez to wszystko przeprowadza. W tej książce nie sposób się w żadnym momencie pogubić. Oczywiście rozumiem, że ciężko to rozpatrywać jako zaletę, bo to powinna być oczekiwana norma, jednak rozmach Faraona robi tak duże wrażenie, że w tym konkretnym wypadku jest to zaleta.

    Ramzes XIII to wspaniały protagonista, ponieważ pozostaje niejednoznaczny do samego końca książki. Młody, narwany, pełen ambicji, szlachetny, gotowy do wymierzania sprawiedliwości, ale jednocześnie młody, narwany, krótkowzroczny, lekceważący potęgę starości. Czytelnik nie ma wątpliwości co do szczerości deklarowanych przez niego motywacji, jednak ocena jego działań to już inna sprawa. Z innymi bohaterami bywa generalnie dobrze. Śmiałem się, gdy pojawiali się Żydzi, bo przecież wiadomo, że Prus pewnie dostałby zawału, gdyby napisał powieść bez Żydów. Poza tym kobiety w Faraonie to tylko przeszkadzające meble i albo jęczą albo histeryzują (wiadomo - ech, te kobiety!).

    W powieści znajdziemy piękne opisy religijnych obrządków czy takich innych rzeczy, ale również sporo znakomitego humoru, którego kompletnie się nie spodziewałem. Scena z gołębiami jest cudowna. Z przyjemnością stwierdzam, że Bolesław Prus jednak nie skończył się na Lalce. I zrozumiem każdego, kto mi powie, że Faraon jest jego najlepszą książką, nawet jeżeli na jednak nadal przyznaję ten tytuł Lalce.

    Pozdrawiam serdecznie, Wilston Qoraqkos.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powieściozja - z książki „Mroki”

„Billy Summers” - opowieść o zagubionym człowieku

„Pani Ferrinu” nie kończy cyklu